O roli i wpływie przodków na nasze doczesne życie, zwłaszcza w sferze politycznej, ostatnio głośno. Pytanie – kim był Twój dziadek? – zwłaszcza dziś, w dniu dziadka, jest jak najbardziej na czasie.
Terapeuta i propagator naturalnych metod uzdrawiania. Publicysta, komentator i bloger.
Kilka lat temu poznaliśmy historię dziadka z Wermachtu. Przodek Donalda Tuska, za sprawą politycznych rywali, stał się bohaterem kampanii wyborczej w 2005 r. Ale nie on jedyny został sławnym dziadkiem. Sprawa doktora G. wyciągnęła kolejnych dziadków na pierwszą linię politycznego frontu. Okazało się bowiem, że dziadek może być słusznym i mocnym argumentem w dyskusji (przynajmniej w ocenie polityków). Dowiadujemy się, że dziadek europosła Zbigniewa Ziobry był prześladowany przez stalinowski reżim i siedział zamknięty w twierdzy.
Ale co tam dziadek. Matka! - jest tylko jedna i to ona przecież jest najważniejsza. To z jej mlekiem człowiek wysysa stosunek do innego człowieka, podstawowe wartości i światopogląd. Dlatego redaktor Cezary Gmyz lustruje rodzinę sędziego Tulei i ogłasza, że mama sędziego pracowała w Służbie Bezpieczeństwa. No a skoro to robiła, to i mały Igorek w dzieciństwie nabył wszystko co złe i teraz w jego wyrokach to wszystko wychodzi. Ale że wszyscy na redaktora Gmyza rzucili się z krytyką, że się czepia matki, to i on postanowił się samodziadkozlustrować, i przyznał, że jego dziadek był żołnierzem hitlerowskiego Afrika Korps (złośliwi na forach internetowych piszą AK), tyle, że potem się zreflektował, że nie po tej stronie jest co trzeba i do Armii Andersa się zaciągnął.
Był dziadek, była matka to i o ojcu warto wspomnieć, bo to też ważny przodek. Kazik Staszewski w piosence ''No speaking inglese'' przytacza fragment swojej rozmowy z kolegą ze studiów - Zbigniewem Derdziukiem: ''No daj mi Derdziuk wódki, no co ci to stanowi? Ja nie mogę, muszę zawieźć tatowi''. Prośba muzyka o odstąpienie kartki na flaszkę wódki Bałtyckiej, skierowana do przyszłego polityka i prezesa ZUS, wciągnęła jego ojca nieopatrzne w publiczną debatę i to na forum sejmowej komisji śledczej.
Sceptycy powiedzą: - ale co z tego, że dziadek, czy inny przodek, coś robił, czy nie robił, czy siedział w więzieniu, albo współpracował z reżimem? To było dawno i nie ma przełożenia na dzisiejsze czasy i ludzi. Moment, moment - a geny? Przecież to co reprezentował przodek, swoje wartości, zasady, uczciwość - na pewno przekazał w genach swoim potomkom. I powiedzmy to sobie szczerze - chyba większość z nas w to bardzo wierzy i z tego powodu powoływanie się w politycznych potyczkach na karty przeszłości ma sens.
Bez względu na barwy polityczne, ilość lat odsiadki, współpracę lub jej brak z różnymi organami, odstąpienie lub nieodstąpienie wódki, życzmy żyjącym, naszym i obcym dziadkom, dużo zdrowia i pogody ducha. A tym, którzy wybrali się już na tamten świat, zapewnijmy odrobinę szacunku i dobre wspomnienie. Wszyscy i tak pochodzimy od Adama i Ewy, i grzebiąc dostatecznie głęboko w życiorysach dojdziemy do wniosku, że wcale, ale to wcale, nie różnimy się siebie.