Pokemony są wśród nas. Wystarczyło kilka dni, aby o grze Pokemon Go mówiła cała Polska, a screeny z gry zalały Facebook, nie mówiąc o YouTube – nawet jeśli nie masz zamiaru instalować gry, to wiesz o niej wszystko. Od wczoraj to główny nius, jaki rzuca mi się w oczy. Co to może oznaczać dla młodych ludzi oraz rodziców? Myślę, że bardzo wiele. Co więcej – uważam, że Pokemony mają szansę zmienić nastoletnią (i tę dorosłą także) rzeczywistość.
Gra dla wszystkich
Co mnie zaskakuje w medialnym odbiorze tej gry? To, że wszyscy się nią zachwycają – dorośli znajomi na Facebooku chwalą się, jakiego Pokemona schwytali, a przecież wiem, że wcześniej nie grali w gry, nie widzieli żadnego odcinka kreskówki, co najwyżej wiedzieli o istnieniu Pikachu. Dzieci, bo mogą biegać dookoła bloku z telefonem w ręku. Rodzice, którzy wyrażają zachwyt nad tym, że ich pociecha wreszcie wyjdzie grać na dworze, będzie miała ruch na świeżym powietrzu. Jest to gra egalitarna, na początku mało skomplikowana, dostępna - nawet jeśli jeszcze nie wyszła oficjalnie w Polsce – wystarczy mieć smartfon. Również pod względem genderowym – świat gier wideo był zdominowany przez chłopaków, przełamały to dopiero „Simsy”, ta gra angażuje także dziewczyny w takim samym stopniu. Wreszcie coś połączy świat dorosłych i nastolatków. Rodzice z dziećmi mogą się razem bawić w łapanie Pokemonów.
Grać można wszędzie
To kolejny atut, wystarczy wyjść z domu. Ale pojawiają się komentarze, że może być to dla młodych ludzi niebezpieczne (pisownia oryginalna):
wszystko okey ale teraz dopiero zacznie sie fala chodzacych na oslep malolatow bo beda gapic sie w telefony wlazic pod auta w drzewa znaki jestem za tym aby wprowadzic mandaty za chodzenie z telefonem w reku i gapienie sie w niego chcesz se popisac czy pograc zatrzymaj sie a nie ile juz filmikow widzialem jak leza nie patrza gdzie a pozniej rodzice beda odwiedzac dziecko na cmentarzu przez pokemon go
I riposta:
Kto kretyn, to się da rozjechać. Ja też w to gram, ale kiedy zbliżam się do ulicy, wygaszam telefon i skupiam się na otoczeiu realnym, a nie Pokemonowym ;) /źródło: expressilustrowany.pl/
Doniesienia o tym, że dziewczyna znalazła dzięki Pokemon Go zwłoki, a ktoś inny zrezygnował z pracy, bo nie mógł łapać Pokemonów, tylko podbijają popularność gry i stanowią bezpośrednią zachętę do grania. Również apele, by nie szukać Pokemonów w Auschwitz – ale to już inna kwestia, młodzi ludzie powinni wiedzieć, jak się zachować w miejscach pamięci. Wszystko to nakręca jeszcze większe zainteresowanie. Ktoś coś komuś powie, że przeczytał gdzieś i się roznosi. Jeśli zginie jakiś nastolatek na drodze w poszukiwaniu zwierzaków, dopiero się zacznie jatka w mediach i internecie.
Czy dzieci i młodzież na tym skorzystają?
Producenci gry, producenci smartfonów – to na pewno. Na pewno youtuberzy i blogerzy – sam przeczytałem mnóstwo tekstów i obejrzałem masę filmików dotyczących tej gry, także tych osób, których wcześniej nie kojarzyłem. Widziałem także po liczbie wyświetleń filmików na YT, jak duże zainteresowanie jest tematem. Niektórzy z twórców internetowych zanotują życiowy rekord i zdobędą nowych subskrybentów, bo część tzw. „starych wyjadaczy” zwyczajnie przespała moment (ale nadrobią to z nawiązką, gra wychodzi w Polsce pod koniec lipca).
Czy dzieci i nastolatki? Niekoniecznie, sam fakt radości rodziców w internecie, że ich pociecha wreszcie wyjdzie z domu z tego powodu, wiele mówi o dzisiejszym świecie. W obliczu dostępu do Wirtualnej Rzeczywistości, gier, które bezpośrednio odnoszą do wykreowanego świata i całkowicie odcinają od tego realnego, Pokemon Go jest zapowiedzią rewolucji. Po pierwsze, gry będą bardziej ingerowały w życie (i pieniądze) gracza, w jego przestrzeń, to dopiero przed nami. Na tym właśnie polega wyjątkowość tej gry, że wkracza w świat realny. Po drugie, pojawią się narzędzia i gadżety, które te dystanse będą skracać (np. Google Glass). I po trzecie wreszcie – z perspektywy wychowawczej patrząc – wzrośnie poziom uzależnień behawioralnych (dorośli też są uzależnieni, np. od pornografii czy internetowego hazardu), tylko może będzie bardziej skomplikowane do zdiagnozowania.
Jeśli chodzi o nastolatków niewychodzących z domu – tutaj zmienia się tylko narzędzie, a wyjście na dwór w tym wypadku może stanowić dodatek – kolejną przestrzeń do grania. Naprawdę na jedno wychodzi, jeśli motywacją ma być gra. To tylko kolejny bodziec. Natomiast dostrzegam inny pozytyw: Pokemony mogą także łapać osoby niesprawne ruchowo albo takie, których nie stać na konsolę. Smartfony w ofercie operatorów telefonii są na wyciągnięcie ręki.
Z jednej strony, sam się cieszę, że pojawiła się taka gra, bo wyzwala masę pozytywnych emocji. Trudno nie lubić Pokemonów. Z drugiej strony jednak nie ma tu refleksji, po co się łapie animowane zwierzaki, w jakim celu, dlaczego wstawia się je do walki z innymi – mimo wszystko jest to forma eksponowania przemocy. Nawet jeśli jest nieszkodliwa, niesie jednak tego typu treści również. Pamiętam z kreskówki, że Ash (bohater, który zbierał Pokemony, by wziąć udział w turnieju) płakał, gdy któryś z jego Pokemonów ucierpiał, wiązał się z nimi emocjonalnie, ale mimo wszystko dzięki potyczkom z udziałem Pokemonów, powiększał swoją kolekcję i był krok bliżej do walk turniejowych, a na tym mu zależało. To przecież także informacja zwrotna o naszej kulturze, w której cierpienie, przemoc, śmierć są zasłonięte, usprawiedliwianie albo w ogóle niewidoczne, jeśli nie dotyczą nas bezpośrednio. Znika refleksyjność, empatia, która dla dzieci jest oczywista. Spodziewaj się rodzicu pytania: dlaczego Pokemony musimy łapać, przecież one cierpią w zamknięciu?... Szczerze mówiąc, właśnie na to liczę, refleksję i zdziwienie nad światem, choć byłoby lepiej, aby dzieci poczekały z graniem kilka lat, co jest małe realne.
Uwolnić Pokemony!
Gdybym miał tiszert z takim napisem, tobym go założył właśnie teraz. Zawsze uważałem, że łapanie pokemonów do pocketballi i wystawianie ich do walki, w której doznają uszkodzeń, jest niefajnie. Akurat czuję się uprawniony do wypowiadania takich sądów, gdyż obejrzałem sporo odcinków kreskówki swego czasu emitowanej na Polsacie i umiem wymienić nazwy innych Pokemonów niż tylko Pikachu. Ale w końcu to tylko gra, ma służyć rozrywce i przekonamy się wkrótce, dokąd nas to zaprowadzi.
PS.
Dopisuję - właśnie trwa na fanpejdżu "Die Welt" spacer (godz. 13.00), całość jest rejestrowana online, dziennikarka, która towarzyszy graczom wspomniała, że dzięki grze dzieci z depresją wyszły z domu oraz że gra stwarza możliwość socjalizacji, można spotkać innych graczy i szukać wspólnie. Poza tym jest zachwycona tym, że pary spacerują w poszukiwaniu Pokemonów i że jest to takie romantyczne.
Zwróciła uwagę także na dość znaczący fakt - gra najlepiej działa na najnowszych modelach smartfonów, a wiadomo, co to oznacza...