Dzieci też miewają dzieci. A precyzyjniej: nastoletnie dziewczyny zachodzą w ciążę. Jeśli urodzą, na ich barkach spoczywa największy ciężar związany ze skutkami zbyt wczesnego macierzyństwa. W Polsce macierzyństwo nastolatek nie jest zjawiskiem społecznie akceptowalnym. O tym jak wygląda życie młodocianych matek w Polsce oraz co ma do tego amerykańska popkultura…
Serial MTV „Teen Mom Poland” z 2014 roku, na długo przed transmisją wywołał spore zainteresowanie. Z reklam i billboardów rozwieszonych w całym kraju spoglądały na nas młodociane matki – uczestniczki produkcji – odziane w strój superbohaterów. Zainteresowaniu mediów towarzyszyły sesje zdjęciowe i wywiady. Pierwowzór serialu był emitowany w amerykańskiej MTV i zyskał ogromną popularność na całym świecie.
Amerykańskie bohaterki stały się gwiazdami. Nie jest to przypadek, gdyż od kilku lat w Stanach Zjednoczonych obserwujemy trwały trend afirmowania młodych matek. Jest to przedziwna fascynacja, która z jednej strony ma charakter dydaktyczny, a z drugiej rodzi niezdrowe pragnienia posiadania przez dziewczyny własnego „dzidziusia”. Fascynacja ta ma typowo popkulturowy wymiar. Oto pojawia się nowy „produkt” do skonsumowania, ale też dzięki temu łatwiej oswaja się społeczny problem.
W Polsce „Teen Mom Poland”, obok filmów „Galerianki” (2009) oraz „Bejbi Blues” (2012) w reżyserii Katarzyny Rosłaniec, jest społecznym i filmowym ewenementem. Najczęstszą wypowiedzią na temat nastoletnich matek, jaką przeczytałem w komentarzach jeszcze przed emisją, było określenie: „patologia”. Za tym określeniem następują wulgaryzmy. Bohaterki produkcji były wyzywane od „dziwek”. Zarzucano im nieznajomość metod zapobiegających ciąży i brak odpowiedzialności. Wszystko to w kraju, w którym „dziecko poczęte” nabrało wymiaru politycznego, a ciąża bywa nazywana „stanem błogosławionym”. W którym brakuje edukacji seksualnej z prawdziwego zdarzenia oraz rygorystycznie przestrzegana jest ustawa antyaborcyjna. Nawet w losach bohaterek widać, że państwo niespecjalnie przejmuje się dziećmi i nastoletnimi matkami.
Statystyki
Średnio co roku około dwadzieścia tysięcy nastolatek w Polsce rodzi dzieci, co stanowi 4% wszystkich porodów (dane GUS). W 2010 roku 62 matki urodziły dzieci w wieku 14 lat i mniej (Departament Matki i Dziecka Ministerstwa Zdrowia). Niewiele? Statystycznie rzecz biorąc – tak. Ale należy uwzględnić fakt, ze każda taka ciąża jest niemal z reguły ciążą dużego ryzyka. Zwłaszcza że nastolatki nie mogą skorzystać z pomocy ginekologa. Jako niepełnoletnie muszą mieć zgodę (towarzystwo) opiekuna, co w praktyce oznacza, że zostają objęte pomocą medyczną późno. One same nie zawsze potrafią zorientować się w procesach własnej fizjologii, często boją się przyznać rodzicom i opiekunom do swojego stanu.
Do tego dochodzą koszty związane z urodzeniem dziecka: przerwana edukacja, odrzucenie przez rodzinę, samotność, brak wsparcia ze strony środowiska. Istotne są także konsekwencje prawne, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub związku kazirodczego. Art. 200 Kodeksu karnego wskazuje, że seks z osobą poniżej 15. roku życia jest w Polsce przestępstwem. Grozi za to od 2 lat do 12 lat więzienia. Jak można przeczytać na stronie internetowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (www.federa.org.pl), nastoletnie matki nie mają odpowiedniego wsparcia ze strony państwa: brakuje programów polityki społecznej, zwłaszcza tych długofalowych i nakierowanych na wyjście z bezradności, gdy nastoletnie rodzicielstwo pogłębia społeczne wykluczenie.
Młodociane matki – medialne przypadki
W styczniu 2014 roku media podały informacje, że 12-latka ze Starachowic zaszła w ciążę z rok starszym kolegą. Sprawą miał się zająć sąd rodzinny. Policja przyjęła zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa, gdy wiadomość o ciąży dziewczyny pojawiła się na jednym z portali internetowych. Dwa lata temu 13-latka poroniła w opolskim szpitalu. Media nie podały, co było przyczyną krwotoku, ale spekulowano jakąś drastyczną formę próby przerwania ciąży. Środowiska pro choice (za wyborem) od lat przestrzegają przed kupowaniem podejrzanych środków jakoby wczesnoporonnych, które są reklamowane w internecie, i przed tak zwanymi „domowymi sposobami”, które też – niestety – nie poszły w odstawkę.
Czytelnicy „Super Expressu” śledzili trzy lata temu serial z 13-latką w roli głównej. Ojciec dziecka, 17-latek, został skazany na karę więzienia w zawieszeniu, jak sam skwitował: zostałem skazany za miłość. W 2008 roku cała Polska żyła sprawą 14-letniej Agaty, która zaszła w ciążę i zgodnie z prawem mogła legalnie ją przerwać. Odbywały się nawet protesty pod Sejmem ludzi, którzy solidaryzowali się z dziewczyną. Strona zwana „pro life” natomiast upubliczniła dane kontaktowe dziewczyny, szkalowała ją, obserwując jej zachowania, np. wizyty w szpitalu. Doszło do tego, że dziewczynę umieszczono w pogotowiu opiekuńczym, uniemożliwiając jej przerwanie ciąży. W tej sprawie oskarżenie padło także na matkę dziewczyny, Prokuratura badała, czy matka nie zmuszała córki do decyzji o aborcji. W końcu Ewa Kopacz, które była wówczas ministrem zdrowia, wyznaczyła placówkę, która wykonała zabieg przerwania ciąży. Tym samym zakończono żenujący spektakl rozgrywający się na oczach całej Polski.
„Teen Mom Poland” może być dobrym pretekstem do propagowania wstrzemięźliwości seksualnej. Jeśli nastolatki zobaczą, jak ciężkie jest życie ich rówieśniczek, które zostały matkami, być może będzie to dla nich ostrzeżeniem. Z drugiej strony ciąża stała się produktem. Celebrytki zarabiają na swoich ciążach mnóstwo pieniędzy. Media śledzą ich losy przez cały okres brzemienności, a one chętnie pozują fotografom eksponując swe brzuchy. Grają też na nucie szczęśliwej i zarazem bardzo seksownej przyszłej mamy. To zachowanie było wielokrotnie krytykowane w internecie przez zwyczajne kobiety, dla których „stan błogosławiony” nie zawsze oznaczał przyjemne i bezproblemowe życie.
Amerykańska popkultura wobec dzieci, które mają dzieci
W Stanach Zjednoczonych „trend” ciąż nastolatek i młodych matek rozkwitł za sprawą kilku zjawisk medialnych. Zaczęło się od Jamie Lynn Spears (rocznik 1991), gwiazdeczki serialu dla młodzieży „Zoey 101”. Ta 16-latka zaszła w ciążę w 2007 roku i była na świeczniku całej Ameryki. Kolorowe magazyny oferowały jej nawet milion dolarów za zdjęcie na okładce. Kolorytu dodawał fakt, że gwiazdka jest siostrą Britney Spears, a więc jednej z największych
idolek, wciąż niezwykle popularnej i budzącej emocje młodzieży. Kolejną znaną postacią medialną jest 17-letnia Bristol, córka Sarah Palin. Kandydatka na wiceprezydenta USA z ciąży swojej nastoletniej córki uczyniła atut. Dziewczyna stała się sławna, ojciec jej dziecka również.
Mimo że nie są razem, to tata udziela się jako celebryta (jego nagie zdjęcia pojawiły się w magazynie erotycznym), a sam Barack Obama, ówczesny kandydat na prezydenta i konkurent polityczny Palin, oświadczył, że nie będzie wykorzystywał w kampanii tego faktu. Dodał też, że jego matka urodziła go, gdy miała 18 lat. Za tym poszedł przemysł filmowy.
Najbardziej spektakularnym sukcesem okazał się oscarowy film „Juno” (2007 r.). Tytułowa bohaterka jest nastolatką, zachodzi w ciążę ze swoim chłopakiem, postanawia urodzić dziecko i oddać do adopcji parze, którą sama wybierze i zaakceptuje. Prosta historia, ale niejednoznaczna, niemniej pokazująca niecodziennie zachowującą się bohaterkę i jej rodzinę, otoczenie. Z ciążą Juno nie ma nikt problemów, również ona sama zachowuje się, jakby nie miała żadnego obciążenia i dotykały ją tylko typowo nastoletnie problemy. Ten film to znak czasu, że ciąża nastoletnia nie musi być tragedią, ale jest to jednak tylko amerykańska bajka. Podobnie jak w najpopularniejszym serialu dla nastolatków „Glee” – tę historię opisałem w rozdziale poświęconym tej produkcji.
W Stanach Zjednoczonych najbardziej popularnymi programami traktującymi o nastolatkach w ciąży były „16 and Pregnant” oraz jego kontynuacja „Teen Mom”. Media sugerowały, jakoby jedna z bohaterek celowo zaszła w ciążę, by móc wystąpić w tym programie. Inna wylądowała na odwyku, a kolejna wzięła udział w filmie pornograficznym, by w ten sposób jeszcze bardziej się wypromować, co nie spotkało się z akceptacją społeczną. Sukces i sława przyszły niespodziewanie, dziewczyny występujące w programach zarobiły krocie, ale nie były przygotowane na sławę i zainteresowanie. Amerykańskie media debatowały, czy programy tego typu nie stanowią zachęty dla nastolatek do posiadania dzieci. Nie znalazłem jednoznacznej konkluzji tej debaty. Również polska reżyserka Katarzyna Rosłaniec przyznała, że inspiracją dla jej ostatniej produkcji był artykuł o tym, że amerykańskie nastolatki masowo zachodzą w ciążę pod wpływem popkulturowych przekazów.
Ale Polska to nie Ameryka
Z historii nastolatek z „Teen Mom Poland” nie wyłania się obraz sielanki. Polski show biznes nie ma takich speców od marketingu i pieniędzy. Mamy więc ukazaną przede wszystkim biedę, ciężkie życie i codzienne problemy. Jedna z bohaterek rodzimego odpowiednika „Teen Mom”, 17-letnia Ada, mieszka w domu samotnej matki, podejmuje starania o mieszkanie socjalne, ale nie jest to łatwe. Dziewczyna kończy teraz zaocznie gimnazjum i waha się, czy być z ojcem swojego dziecka, który nie jest odpowiedzialnym człowiekiem. W jednym z wywiadów, na pytanie dziennikarza o pomoc państwa odpowiedziała, że nie udało się jej załatwić zasiłku, bo nie była prawnym opiekunem swojej córki (nie może nim być osoba niepełnoletnia), nie mogła wypisać swojej córki ze szpitala, a o becikowe musiał starać się jej pełnoletni partner.
Inna bohaterka, 18-letnia Ewa (urodziła syna 2 lata temu), opowiadała, że jako niepełnoletnia nie mogła się dostać do ginekologa. Ewa mieszka z rodzicami i babcią, więc do serialu dochodzą wątki rodzinne, społeczne i obyczajowe. Iza ma 16 lat i chciałaby wziąć ślub ze swoim chłopakiem, ojcem jej dziecka. W pierwszym odcinku odbyła się sprawa sądowa, gdyż niepełnoletni potrzebują zgody sądu na zawarcie związku małżeńskiego. Sąd wyraził zgodę, ale rodzice nastolatków pozostali sceptyczni. Z kolei 18-letnia Marysia, matka 3-letniego Krzysia, ma problem ze swoim mężem, zafascynowała się innym mężczyzną i jej historia poprowadzona była z perspektywy jej uczuciowych rozterek.
To nie są głupie ani lekkomyślne dziewczyny. I oglądając je na ekranie, trudno nie sympatyzować z nimi i nie życzyć im pomyślnego zakończenia, gdy widzi się ogrom problemów, z jakimi przyszło im się zmierzyć. Nie „przeskoczą” przecież ani braku wykształcenia, ani dorosłości, która na nie zbyt wcześnie spadła, ani braku wsparcia, którego bardzo potrzebują. Nie mają za to problemu ze swoimi dziećmi. Są troskliwymi, kochającymi matkami. To robi wrażenie. Serial jest bardzo blisko życia i liczę na to, że aspekt dydaktyczny okaże się skuteczny. Zwłaszcza w postaci promocji wstrzemięźliwości seksualnej jako najskuteczniejszej formy antykoncepcji.
Post Scriptum
Niniejszy post to fragment rozdziału mojej książki Zakaz wstępu! O młodzieżowej (pop)kulturze i relacjach społecznych. Pisałem go w 2014 roku, ale mimo że o programie "Teen Mom Poland" już nikt nie pamięta, przykłady są nadal aktualne. Niedawno opinię publiczną zszokowała informacja o tym, że 12-letnia dziewczynka urodziła dziecko w szpitalu w Kielcach (ojcem miał być 29-latek). Takie przypadki dzieją się ciągle, a nie powinno ich być w ogóle. Tymczasem pewne środowiska marzą o tym by antykoncepcja była zakazana... Sprawa jest bardzo poważna, bo dotyczy aż 20 tys. nastoletnich matek rocznie.
Zainteresowanych młodzieżową popkulturą, do której dorośli nie mają wstępu, odsyłam na swój fanpejdż Zakaz wstępu