Tak naprawdę to trzy filmy w jednym, przy czym pierwszy jest świetny, drugi dobry, a trzeci słaby i nieco irytujący. Nie jest to wielkie kino, ale może się podobać, zwłaszcza role Goslinga i Mendelsohna.
Blog o kulturze popularnej (nie tylko fantastycznej) i o prasie; zero gier komputerowych (brak czasu), zero polityki (brak słów)
W pewnym sensie mamy do czynienia z duchowym spadkobiercą świetnego „Drive” Refna. Łącznikiem jest oczywiście Ryan Gosling, ponownie wcielający się w żyjącego na bakier z prawem miłośnika prędkości, z tą różnicą, że w „Drugim obliczu” jeździ na dwóch, a nie czterech kółkach. Na tym jednak podobieństwa się kończą, historia jest zupełnie inna.
Po prawdzie mamy ich aż trzy.
Bohaterem pierwszej jest grany przez Goslinga Luke – cyrkowy kaskader, który dowiaduje się, że ma małego synka, co sprawia, że chce się zmienić, po drodze dokonuje jednak kilku złych wyborów. Właśnie ten wątek jest najlepszy, bo pokazuje tragiczną walkę o rodzinę, o marzenie, którym jest. To marzenie jest nieco skrzywione, sam marzyciel nie jest zaś niewinnym chłopcem, tym bardziej jednak porusza nas jego walka. To opowieść o upadku człowieka, który uznał, że cel uświęca środki.
Nieco słabiej na tym tle wypada historia policjanta, Avery’ego, w którego wcielił się Bradley Cooper (nie tak błyskotliwy jak w „Poradniku pozytywnego myślenia”, ale ponownie udowadnia, że potrafi grać). Chyba jest zbyt klasyczna – młody stróż prawa stoi przed wyborem między tym, co łatwe i dochodowe, a ideałami, których miał bronić. Ciekawe są dylematy bohatera, cieszy niejednoznaczne (pod względem oceny moralnej) zakończenie tego wątku, nie da się jednak nie zauważyć, że tak naprawdę to nic nowego (nawet Ray Liotta po raz n-ty wcielił się w tę samą postać).
Obie te historie spina zaś opowieść o dwóch nastolatkach. I tu mamy problem – nie jest ani ciekawa, ani poruszająca, a irytująca postać AJ’a (w tej roli Emory Cohen) sprawiała, że miałem ochotę wyjść z kina. Trzeba przyznać, że Derek Cianfrance zaproponował ciekawą konstrukcję, umiejętnie połączył trzy opowieści w jedną tragiczną historię, gdy jednak przyszło do pisania o młodych, zabrakło mu wyczucia – nie tyle były to postaci, co karykatury nastolatków.
Niemniej „Drugie oblicze” to dobry film, z kilkoma interesującymi kreacjami (oprócz Goslinga i Coopera bardzo dobrze wypadają również Eva Mendes oraz przede wszystkim Ben Mendelsohn), świetnie nakreślonymi bohaterami i ich problemami (w pierwszej i drugiej części) i interesującą pracą kamery (zwłaszcza w wątku Bradleya Coopera). Dla samego Goslinga warto wybrać się do kina, a w gratisie dostaje się jeszcze dwa inne filmy.