Zachęcony wypowiedzią Andrzeja Rozenka chciałbym i ja przedstawić swój punkt widzenia na nasz wynik. Przypomnijmy, czym miała być E+: koalicją budowaną na "lewo od centrum" po to, by stanowić atrakcyjną propozycję dla wyborców lewicy i wyborców PO rozczarowanych tą partią.
Z badań robionych przez Ipsos dla telewizji (TVP i TVN), które mogłem przeczytać wynika, że ponad 30% wyborców E+TR to dawni wyborcy PO. Kolejne 30% to dawni wyborcy Ruchu Palikota a 11% - wyborcy SLD z 2011 roku. Co to według mnie znaczy? Że oferta była poprawnie sformatowana: przyciągnęła tych, których przyciągnąć miała. Nie przekonała wyborców SLD, której kierownictwo do tej inicjatywy odnosiło się wrogo. Ale przede wszystkim – oferta Europy + przekonała cztery razy mniej wyborców niż chcieliśmy. Dlaczego? powody są trzy: Jeśli chodzi o wyborców PO – kryzys ukraiński i ( w mniejszym stopniu) rewitalizowany strach przed PiS zrobiły swoje. Po drugie: zawalił centralny przekaz E+TR. To na poziomie ogólnopolskim decyduje się, w jakiej kategorii się walczy:5%, 10% czy 15%. I po trzecie: nie było elektoratu Ruchu Palikota.
Jak to: nie było? Co z tym 1,5 mln ludzi głosujących w 2011 roku? To według mnie partia buntu, złożona w większości z młodych mężczyzn, pozbawionych perspektyw, lokujących swoje nadzieje i głosy w najbardziej zbuntowanej, antyestablishmentowej formacji. Dziś takim poparciem cieszy się Korwin Mikke a wśród jego wyborców mężczyźni stanowią ponad 74%. Dokładnie tyle samo jest u K-M wyborców w wieku 18- 39 lat. Poparcie dla takiej formacji można utrzymywać poprzez eskalację napięcia ale i tak szybko okazuje się, że w parlamencie nie da się zmienić systemu tak radykalnie, jak tego oczekiwali ci wyborcy. W dodatku szybko nowi posłowie stają się w oczach zbuntowanych wyborców takimi samymi reprezentantami znienawidzonego świata polityki, jak inni posłowie.
W przypadku Ruchu Palikota ten odwrót sondażowy zaczął się mniej niż po roku (maj 2012) i zbiegł się w czasie z dwoma ważnymi i sprzecznymi ze sobą decyzjami. Chodzi o ogłoszony w trakcie obchodów 1 maja 2012 program znany z hasła "Państwo buduje fabryki" i chwilę potem – poparcie podwyższenia wieku emerytalnego do 67 roku życia. Pierwszy był propracowniczy i antyestablishmentowi; drugi antypracowniczy i odpowiadał przekonaniu o konieczności ratowania finansów państwa.
Było więc całkowicie jasne długo przed powstaniem koalicji (a wcześniej stowarzyszenia) Europa+, że partia musi "wymyślić się na nowo", zbudować w oparciu o program wyborczy z 2011 roku i 40 osobowy klub parlamentarny nową strukturę i bazę wyborczą. Europa Plus jest SKUTKIEM A NIE PRZYCZYNĄ niepowodzenia tamtej operacji. Inicjatywa zawiązania tej koalicji ogłoszona na początku 2013 r była także swoistym kołem ratunkowym rzuconym przez A. Kwaśniewskiego w trakcie kryzysu związanego z nagrodami dla kierownictwa Sejmu, w tym marszałek Nowickiej. Mówiąc wprost: to nie jest tak, że spadliśmy z 10,1% na 3,5%. Tych 10% nie było długo przed tym, jak powstawała Europa+.
Dlaczego udało się zbudować tylko 3,5% poparcia? W ciągu roku zmieniliśmy nazwę CZTERY (słownie: cztery) razy. Walkę o świeckie państwo zamieniliśmy na walkę przeciwko kościołowi. Koalicjanci nieustannie dystansowali się od nas. Kilku z nich stało się w trakcie kampanii bohaterami negatywnymi. Ale przecież inni też mieli podobne problemy. Co zaważyło? Moim zdaniem rzecz tak oczywista, że jej nie dostrzegamy. Krajem rządzi duopol PO-PiS i póki nie dojdzie do jakiegoś gwałtownego zwrotu akcji, inne ugrupowania będą walczyć z progiem a nie z PiS czy PO. Jedynym, który mógł wytrzymać ciśnienie tych dwóch olbrzymów polskiej polityki był alians centrum i lewicy ale wrogość SLD i jego faktyczny sojusz z PO ten plan przekreślił.
Tym, którzy chcieliby szukać winnych wśród lewicowych, "starych" jedynek wyborczych – dedykuję lekturę wyników wyborów. Tylko lista R. Kalisza i W. Nowickiej przekroczyła próg – dostała ponad 6%. Poza nimi progu dotknęła jeszcze tylko lista prowadzona przez M. Siwca – 4,98%. Gdyby nie oni, wynik ogólnopolski byłby znacznie gorszy.
Przypomnę, że wariant – "nowa twarz w wyborach" już przerabialiśmy. Rok temu w wyborach uzupełniających w Elblągu wystawiliśmy polityczną nowicjuszkę – sympatyczną osobę, szanowaną w swoim mieście za sportowe sukcesy w skali światowej. Działo się to wszystko w atmosferze oburzenia na stary, skompromitowany układ władzy lokalnej, dopiero co odwołanej w wyniku referendum skutecznie przeprowadzonego przez ludzi związanych z Ruchem Palikota. Przegraliśmy, nie sięgając 5%. Wygrali ci sami, których wcześniej odwołano. Czy chcę powiedzieć, że stare jest lepsze? Jasne że nie. To tak samo nieprawdziwa teza, jak ta, że tylko i zawsze nowe jest lepsze.
A propos: nowe. Były na naszych listach osoby nowe, które osiągnęły sukces. Mowa tu o B. Nowackiej i o K. Szczuce. "Ich" listy miały prawie 4%. Także ten wynik dedykuję wszystkim, którzy ciągną partię w stronę liberalną. Wszystkie jedynki, które odniosły w ramach naszej klęski względny sukces są identyfikowane z lewicą – starą czy nową - ale lewicą. To lewica, która szanuje wolność, jest pozbawiona roszczeniowości, rozumie gospodarkę ale to jest jednak lewica.
Europa +Twój Ruch rozwiązana. Co dalej? Wybory samorządowe. Popieram tych, którzy oczekują od władz partii wolnej ręki przy zawieraniu koalicji samorządowych na szczeblu lokalnym. Ciekawe, kto będzie ich partnerem?