Reklama.
Wolność słowa jest mi równie bliska jak Wam, ale prowadząc swoją walkę zauważcie, że żądanie sprostowania często spotyka się z odmową redakcji. Redakcja woli wystąpić na drogę sądową i w odróżnieniu od tego, co piszecie, obowiązek zamieszczenia sprostowania nie jest dla Was oczywisty. Zdarza się też tak, że po długotrwałej i kosztownej drodze sądowej, nawet gdy pomówiony udowodni swoje racje (a trwa to latami), redakcje odmawiają wykonania wyroku sądu.
Dzisiaj My (politycy, artyści, itd.) jesteśmy na pozycji straconej, a Wy uprzywilejowanej. Chciałbym mieć prawo, obojętnie czy będzie to sprostowanie czy odpowiedź, natychmiast i w sposób widoczny odnieść się do ewentualnego przekazu, gdy uznam go za FAŁSZYWY. A potem niech sąd decyduje, kto miał rację.
Może jest miejsce na kompromis w tej sprawie. Czego życzę sobie, Państwu i wszystkim, którym wolność słowa jest równie bliska.
Z uszanowaniem,
Marek SIWIEC
*Prawie 60-ciu redaktorów naczelnych – od "Gazety Wyborczej" do "Nowego Łowiczanina", od "Przeglądu" do "Przełomu".