Szanowni Państwo Redaktorzy Naczelni! Protestujecie dzisiaj przeciw inicjatywie zmiany prawa prasowego tak, aby istniejące dziś sprostowanie zastąpić odpowiedzią prasową. Słusznie zauważacie, że proponowana zmiana MOŻE doprowadzić do zapełnienia gazet odpowiedziami uprawnionych osób niezadowolonych z publikacji.
Wolność słowa jest mi równie bliska jak Wam, ale prowadząc swoją walkę zauważcie, że żądanie sprostowania często spotyka się z odmową redakcji. Redakcja woli wystąpić na drogę sądową i w odróżnieniu od tego, co piszecie, obowiązek zamieszczenia sprostowania nie jest dla Was oczywisty. Zdarza się też tak, że po długotrwałej i kosztownej drodze sądowej, nawet gdy pomówiony udowodni swoje racje (a trwa to latami), redakcje odmawiają wykonania wyroku sądu.
Dzisiaj My (politycy, artyści, itd.) jesteśmy na pozycji straconej, a Wy uprzywilejowanej. Chciałbym mieć prawo, obojętnie czy będzie to sprostowanie czy odpowiedź, natychmiast i w sposób widoczny odnieść się do ewentualnego przekazu, gdy uznam go za FAŁSZYWY. A potem niech sąd decyduje, kto miał rację.
Może jest miejsce na kompromis w tej sprawie. Czego życzę sobie, Państwu i wszystkim, którym wolność słowa jest równie bliska.
Z uszanowaniem,
Marek SIWIEC
*Prawie 60-ciu redaktorów naczelnych – od "Gazety Wyborczej" do "Nowego Łowiczanina", od "Przeglądu" do "Przełomu".