Wszyscy komentatorzy (z małym wyjątkiem Adama Michnika) są pełni ochów i achów na temat wizyty Cyryla I, jego zachowania, gestów i wspólnego orędzia obu Kościołów. Mój pogląd od początku był jasny: każdy kto przyczynia się do niwelowania barier między Polakami i Rosjanami zasługuje na poparcie i uznanie. I tu stawiam kropkę, aby dalej wyrazić wątpliwości. Oto na naszych oczach powstał sojusz, swoista oś Warszawa – Moskwa. Jej głównym wyzwaniem jest walka z ateizmem. Stawiają więc autorzy na równi zagrożenia jakie niesie dla religii sytuacja w Polsce i Federacji Rosyjskiej. Stąd krok do zrównania pozycji Kościołów i identycznego traktowania zakresu wolności w jednym i drugim kraju. Z takim poglądem się nie zgadzam.
Moskwa jest miastem, gdzie nie ma zgody na parady równości. W Warszawie natomiast można paradować. Który model zatem hierarchowie uznają za bardziej właściwy?
Przedstawiciele obu Kościołów wspólnie podkreślają walkę o tradycyjny model rodziny. W domyśle wykluczają wszelkie ruchy na rzecz związków partnerskich. Tu też mają działać wspólnie. Można by kontynuować analizę dokumentu. Charakterystyczne, że konserwatywna wizja świata jaką prezentuje polski Kościół znalazła pełne zrozumienie tylko w Moskwie. Podobnych dokumentów podpisanych z Kościołem francuskim, a nawet włoskim lub hiszpańskim nie znam.
Dokument biskupów jest wyzwaniem dla kręgów liberalnych i postępowych w Polsce i w Rosji. Winniśmy do dzieła pojednania dołożyć swoją lewą nogę. Inaczej wzniosły cel jakim jest zbliżenie Polaków i Rosjan będzie kulawy.