Dzisiaj, jak co roku, odbędzie się w Davos "obiad ukraiński" (lunch). Nie będzie na nim ani prezydenta ani premiera, jak to wcześniej bywało. Spodziewam się jednak dobrej dyskusji.
Leonid Kożara, minister spraw zagranicznych, jest dobrym adresatem wielu pytań. Po wyborach znamy wszystkie liczby, ale nie mamy pojęcia o polityce, jaką chce realizować administracja Janukowycza. Napływające sygnały są bardzo mieszane. Julii Tymoszenko stawia się zarzut zlecenia zabójstwa, a jednocześnie szefem wpływowej komisji ds. europejskich Rady Najwyższej zostaje jej najbliższy współpracownik, Grigorij Niemiria. Relacja jutro.
***
Gwiazdą spotkań kuluarowych są Francuzi. Opowiadają dużo i chętnie o interwencji w Mali. Okazuje się, że autorami sukcesu wojskowego są ci sami żołnierze, których niedawno wycofano z Afganistanu. Decydujące w starciu zbrojnym z rebeliantami okazały się helikoptery. Gdy szykowali się do kontrataku z użyciem ciężkiej broni maszynowej zamontowanej na Toyotach Hilux oddział został rozniesiony w proch przez francuskie śmigłowce. Wszystkie trzy. Rebelianci dysponują bronią ciężką i czołgami, które przetransportowano z Libii. Nie mają jednak jak się poruszać, bo nikt nie chce im sprzedać paliwa.
Wygląda na to, że interwencja wojskowa była skuteczna i krótka. François Hollande triumfuje, bo według jednego z moich rozmówców wreszcie zaczął czymś dowodzić.
No i media, a właściwie ich brak. Nieliczni dziennikarze docierają tam, gdzie pozwala armia. Nie będzie więc kłopotliwych obrazków, gdyby kiedyś jakaś rakieta trafiła nie tam, gdzie trzeba.