6 marca Naczelny Sąd Administracyjny pozbawił Sergieja Własenkę mandatu deputowanego Rady Najwyższej Ukrainy. Deputowany może wykonywać prace naukowe, dydaktyczne, albo prowadzić działalność twórczą (artystyczną). Własenko jest jednak obrońcą sądowym Julii Tymoszenko i według powszechnej oceny to właśnie spowodowało tak rygorystyczne zachowanie sądu.
W praktyce pozbawiony immunitetu adwokat staje się łatwym celem wszelkich działań wymiaru sprawiedliwości. Tego obawia się sam zainteresowany, który niebawem ma odwiedzić Strasburg i przedstawić swoją historię.
Zapewne przez przypadek, w tym samym czasie mandatu pozbawiono deputowanego z Partii Regionów, Andrieja Werwiskiego. Ten z kolei nie zrzekł się funkcji szefa rady dyrektorów największej ukraińskiej firmy eksportującej olej słonecznikowy. Jako człowiek majętny z całą pewnością z tymi "szykanami" jakoś się pogodzi.
W pakiecie decyzja sądu wygląda więc lepiej, niż gdyby dotyczyła tylko obrońcy pani premier.
Przeprowadzono też pierwsze badania preferencji prezydenckich. Poszczególni kandydaci uzyskali następujące wyniki: urzędujący prezydent – 25%, Kliczko – 15%, Julia Tymoszenko – 14%, Tiahnybok (Partia Swoboda) – 8%, Symonenko (komuniści) – 8%, Arsenij Jaceniuk – 7%.
Jeśli Julia Tymoszenko nie kandydowałaby, wzrastają notowania Kliczki i Jaceniuka. Z kolei w ewentualnej drugiej turze Janukowycz przegrywa ze wszystkimi – Kliczką, Jaceniukiem, a nawet (choć nieznacznie) z Julią Tymoszenko.
W najbliższą środę odbędzie się w Strasburgu kolejna debata na temat Ukrainy. Dobrych wieści się nie spodziewam.