Warto przeczytać cały wywiad z sekretarzem Episkopatu Polski, jaki ukazał się we wczorajszej Rzeczpospolitej. Gremium, któremu sekretarzuje, stawiło się w Watykanie i – jak donosi tytuł publikacji – znalazło "wspólny język z papieżem". Na całej stronie Rzeczpospolitej biskup Wojciech Polak robi jednak wszystko, aby czytelnik nie dowiedział się, jaki to język. Franciszka czy episkopatu?
To, że porozumiewają się różnymi, np. w sprawie homoseksualizmu, wiemy od dawna. Ale nie tylko. Poniższy fragment pokazuje, jak polski Kościół patrzy na dobra doczesne.
"My żyjemy z ofiar wiernych, więc to, że mamy, nie powinno być skandalem. Skandalem jest wtedy, kiedy zachowujemy to dla siebie, że to jest dla nas powodem prestiżu, władzy czy czegokolwiek innego. Nie, to, co mam, powinno służyć także drugim. To jest praktyczny kierunek Kościoła ubogiego dla ubogich. A więc właśnie służąc dobrami, które mamy, otwierając różne przestrzenie życia Kościoła, żeby ludzie przychodzili i doświadczali przede wszystkim bogactwa duchowego i oczywiście konkretnej pomocy."
W tłumaczeniu na język zwykłych ludzi bp Polak mówi mniej więcej tak: To, co mamy, należy nam się, bo dostaliśmy. Nie ma się czego wstydzić. Oczywiście należy się dzielić, ale przede wszystkim "bogactwem duchowym".