Sprawy przyspieszyły. Przyspieszyły w Brukseli, przyspieszyły też na Krymie. Zmiana terminu referendum oraz deklaracja władz Republiki Autonomicznej Krymu o woli wstąpienia do Federacji Rosyjskiej jest próbą tworzenia faktów dokonanych, z których będzie bardzo trudno się wycofać.
Równocześnie Duma Rosyjska pracuje nad ustawą zezwalającą na inkorporowanie do Federacji Rosyjskiej terytoriów, które wyrażą wolę przystąpienie do tego państwa. Władimir Putin dokonuje politycznego anszlusu Republiki Krymskiej. Rozbija integralność terytorialną kraju, którą Rosja z innymi mocarstwami gwarantowała kilkanaście lat temu. Oznacza to, że traktatowe gwarancje są niewiele warte, bo gdy następuje zmiana koniunktury, w sposób jednostronny z użyciem wojska można tę integralność terytorialną zniszczyć.
Przypomnę, że Ukraina uzyskała gwarancję bezpieczeństwa integralności terytorialnej wtedy, gdy wyrzekła się broni jądrowej. Już dziś słychać na Ukrainie opinie, że właściwe w tej sytuacji nic nie stoi na przeszkodzie, aby do posiadania tej broni wrócić. Państwo dysponuje pełną kadrą i niezbędną ilością materiałów do wyprodukowania tego typu broni. Nie wspominam o nośnikach, ponieważ większość techniki rakietowej, którą kiedyś dysponował Związek Radziecki produkowana była na terytorium Ukrainy
To jest ponury, czarny scenariusz, ale pokazuje jak można naruszyć równowagę geostrategiczną wtedy, gdy brakuje determinacji wobec agresji, której dopuścił się Putin. A przykład może być zaraźliwy, bo jak wytłumaczyć później władzom irańskim, żeby odstąpiły od posiadania broni jądrowej w zamian za międzynarodowe gwarancje? Puszka Pandory została niestety otwarta...