Dziś we włoskim Trydencie startuje Tour de Pologne. Po raz siedemdziesiąty kolarze z całego świata ścigać się będą w wyścigu dookoła Polski. Dlaczego więc wyruszają Włoch? Czy Polacy mają w tym wyścigu jakieś szanse? Jak ważna jest to impreza? Czy to naprawdę „kolarska liga mistrzów”? Dlaczego przez najbliższy tydzień TVP tyle czasu poświęci panom kręcącym na rowerach? I co o właściwie w tym wszystkim chodzi.
"Przez wiele lat tworzyłem portale rowerowe, ale tak naprawdę satysfakcję z dzielenia się treścią i pisania o kolarstwie odczułem dopiero po założeniu bloga. Bez stopek sponsorskich, patronatów, zobowiązań. Z możliwością wolnej - co nie znaczy, że nieodpowiedzialnej - wypowiedzi. Z "treścią" a nie z "contentem"
Co to za wyścig?
Tour de Pologne to jeden z najstarszych kolarskich wyścigów etapowych na świecie. Po raz pierwszy rozegrany został w 1928 roku. Przez wiele lat był w cieniu Wyścigu Pokoju, ale przez polskich zawodników zwycięstwo w nim było bardzo cenione. Wygrywali go m.in. Feliks Więcek, Stanisław Szozda, Tadeusz Mytnik czy Czesław Lang. To właśnie Lang, nasz pierwszy kolarz zawodowy, po zakończeniu kariery sportowej, w pierwszych latach transformacji ustrojowej przejął organizację wyścigu i przekwalifikował go z imprezy amatorskiej na taką dla profesjonalistów.
Od 1993 do 2004r Tour de Pologne zyskiwał coraz większe uznanie w oczach Międzynarodowej Unii Kolarskiej, co wyrażało się w przyznawaniu mu coraz wyższej kategorii. W 2005r światowe kolarstwo przeszło gruntowną reformę i od tego czasu nasz wyścig jest punktowany najwyżej wśród podobnych mu imprez tygodniowych. W ciągu roku kolarze rywalizują bowiem w różnych typach zawodów. Bezsprzecznie najważniejsze z nich są trzy wielkie Toury. Trzytygodniowe, niezmiernie wymagające: Giro ‘d Italia, Tour de France oraz Vuelta Espana. Wysoko punktowane i cenione są również tzw. „klasyki”, czyli jednodniowe wyścigi z wielką tradycją i historią, takie jak wiosenne Mediolan-Sanremo, Dookoła Flandrii, Paryż-Roubaix, Liege-Bastogne-Liege oraz jesienny Giro di Lombardia.
Co roku jesienią rozgrywane są również mistrzostwa świata, zbliżone swoich charakterem do Klasyków. Do tego w kalendarzu znajduje się kilka prestiżowych tygodniówek: np. Paryż-Nicea, Dookoła Szwajcarii, Dookoła Kraju Basków i kilka innych. Nie są one tak eksponowane jak Wielkie Toury, ale to nadal jedne z najważniejszych kolarskich wydarzeń sezonu. To właśnie w tym gronie od 2005 roku znajduje się Tour de Pologne.
Spot promujący 70. Tour de Pologne
Czy to naprawdę „kolarska liga mistrzów”?
Slogan, który przylgnął do Tour de Pologne, wedle którego nasz wyścig to „kolarska liga mistrzów” jest nośny, ale błędny. W kalendarzu znajduje się kilka imprez ważniejszych, kilka równorzędnych oraz bardzo wiele zdecydowanie mniej ważnych. Każdy z najbardziej prestiżowych wyścigów, takich jak nasz, ma swoje miejsce w kalendarzu i określony cel. Niektóre, jak Paryż-Nicea czy Tirreno- Adriatico otwierają sezon. Inne, jak Criterium du Dauphine czy Tour de Suisse, przygotowują do Tour de France. Kilka lat temu Tour de Pologne był jednym ze sprawdzianów przed mistrzostwami świata, obecnie zmienił termin i wiele wskazuje, że stanie się głównym testem przed Vuelta Espana.
Miejscem, gdzie najwybitniejsi kolarze trenują przed trzytygodniowym tourem, a ton rywalizacji często nadają zawodnicy młodsi, którzy zdobywają doświadczenie w najwyżej punktowanych wyścigach. Wiele wielkich gwiazd światowego peletonu pierwsze sukcesy odnosiło właśnie podczas Tour de Pologne, warto wspomnieć choćby Alberto Contadora czy Petera Sagana. Rewelacyjny sprinter, Marcel Kittel, który wygrał cztery etapy na właśnie zakończonym Tour de France, dwa sezony temu, jako dwudziestotrzylatek wygrał również cztery etapy w Polsce.
Krótko mówiąc, Tour de Pologne to nie jest najważniejszy wyścig w sezonie, ale sukcesywnie zdobywa prestiż i znaczenie w kalendarzu. Jest przykładem sukcesu organizacyjnego i pora nauczyć cieszyć się nim bez zbędnego zadęcia. Nie trzeba mówić o „lidze mistrzów”, skoro to „po prostu” najwyższa rangą cyklicznie organizowana impreza sportowa w kraju!
Po co z Włoch, skoro można by z Gdańska?
70. Tour de Pologne jest, jak na wyścig tygodniowy, wydarzeniem dość nietypowym. Dwa pierwsze etapy zostaną rozegrane we włoskim Trydencie. Następnie peleton dostanie dzień przerwy, zostanie samolotami przewieziony do Krakowa i kolejne pięć etapów rozegranych zostanie na południu Polski. Nie ukrywam, to rozwiązanie dziwne i bezprecedensowe. Tego typu rozwiązania stosują zazwyczaj organizatorzy wyścigów trzytygodniowych, na krótszych zazwyczaj nie ma na to czasu ani środków. Tu warto wrócić do postaci organizatora wyścigu, Czesława Langa. Spora część jego kariery zawodowej, zarówno jako sportowca a później biznesmena związana jest właśnie z Włochami. Oczywiście wizyta w Trydencie ma swój wymiar komercyjny, ale Lang wielokrotnie wspomina o tym, że jego marzeniem było, by pokazać kibicom prawdziwe góry.
Skoro pojawiła się możliwość, by zrealizować swoje marzenia, to czemu z tego nie skorzystać? Zapewne to jednorazowa historia, która może otworzyć drogę do dalszej promocji wyścigu, a co za tym idzie polskiego kolarstwa. Narzekanie? Zostawmy to na później. W zamian proponuję cieszyć się, że mamy w kraju na tyle sprawnego organizatora, który raz na jakiś czas jest w stanie zaskoczyć nas kosztowną i atrakcyjną fanaberią.
Kto to właściwie jest ten Nibali?
Drugą, po starcie we Włoszech innowacją, jest okrojenie składów drużyn do sześciu zawodników. To o dwóch mniej, niż w konkurencyjnych wyścigach. Celem takiego rozwiązania ma być zwiększnie rywalizacji najmocniejszych kolarzy poprzez ograniczenie możliwości kontrolowania sytuacji przez ich pomocników. Ze względu na bardzo selektywną trasę oraz kończącą całość długą jazdę indywidualną na czas, w tym roku w Tour de Pologne startuje absolutna elita zawodowego peletonu.
Ekipie Astana przewodzić będzie Vincenzo Nibali. Zwycięzca Giro d’Italia, w pierwszej części sezonu prezentujący moc zbliżoną do tej, jaką Chris Froome zniszczył konkurentów podczas Tour de France. Jego rywalem powinien być Bradley Wiggins, ubiegłoroczny zwycięzca „Wielkiej Pętli”, który tej wiosny nie dał rady Nibalemu we Włoszech a teraz wraca do wysokiej dyspozycji. Jeśli straci w Dolomitach, będzie to odrabiał podczas finałowej czasówki z Wieliczki do Krakowa. Nominalnym liderem Sky został jednak nie on a Kolumbijczyk Henao. Na liście startowej znaleźć można jeszcze wiele gwiazd, m.in. Fabiana Cancellarę czy Ivana Basso. Dla Nibalego głównym celem drugiej części sezonu jest jednak nie Tour de Pologne a hiszpańska Vuelta oraz mistrzostwa świata.
Do walki o tęczową koszulkę (na czas lub indywidualnie) szykują się również Wiggins i Cancellara. Niewykluczone więc, że zamiast gwiazd, o zwycięstwo w Polsce będą rywalizowali zawodnicy o mniej głośnych nazwiskach. Nie znaczy to jednak, że najsławniejsi kolarze traktują TdP po macoszemu. Taka jest właśnie rola nieco mniejszych wyścigów w kalendarzu. Zawodowcy dzielą sezon na części i w każdej z nich swoją szansę dostaje kto inny. Nawet najwybitniejsi sportowcy nie są przecież w stanie utrzymać szczytowej formy przez czas dłuższy niż kilka tygodni.
Czy „biało-czerwoni” wygrają?
To pytanie pojawia się co roku. Czy tym razem któryś z „naszych” powalczy o żółtą koszulkę lub choćby etap? Tegoroczne wyniki skłaniają do optymizmu. Na starcie staną Rafał Majka (Saxo Tinkoff) oraz Przemysław Niemiec (Lampre Merida), którzy rewelacyjnie pojechali Giro d’Italia. Nie można zapominać o Sylwestrze Szmydzie (Movistar), który nie wystartował w Tour de France a włoskie podjazdy to dla niego idealna sceneria by powalczyć o czołowe lokaty. W ekipie Netapp Endura pojedzie Bartosz Huzarski, w Vacansolei Tomasz Marczyński a w Cannondale Maciej Paterski. Michał Kwiatkowski odpoczywa po Tour de France, ale w tym samym zespole: Omega Pharma – Quick Step pojedzie Michał Gołaś. Co więcej, po przerwie, na zaplecze zawodowej elity wróciła drużyna CCC Polsat Polkowice, dzięki czemu Czesław Lang mógł przyznać jej dziką kartę (liderem będzie doświadczony Włoch Davide Rebellin).
Oprócz tego na starcie stanie reprezentacja Polski, złożona głównie z młodych, perspektywicznych kolarzy. Takiego urodzaju jeszcze w Tour de Pologne jeszcze nie mieliśmy. W tym sezonie „nasi” są rewelacją w zawodowym peletonie. Tym śmielej można szukać nadziei na sukcesy. Wraz ze zwiększonym zainteresowaniem mediów, po cichu liczę, że za wynikami naszych gwiazd rozwinie się moda nie tylko na aktywny wypoczynek rowerowy, ale też z większą przychylnością sponsorów spotkają się kluby szkolące młodzież.
„Biało-czerownym” może pomóc kolejna nowinka w regulaminie wyścigu. Tak jak na dawnym Wyścigu Pokoju na każdym z etapów do zdobycia będzie wiele bonifikat czasowych. Najaktywniejszy zawodnik, który zdobędzie najwięcej punktów na premiach lotnych i górskich zyska trzydzieści sekund do klasyfikacji generalnej! To spora szansa dla uciekinierów a właśnie w tej roli często w ostatnich latach najlepiej spisywali się polscy kolarze.
Klasyfikacja generalna, premiowana żółtą koszulką jest oczywiście najważniejsza. Zwycięzcą zostanie zawodnik, który uzyska najkrótszy czas na wszystkich etapach, pomniejszony o zdobywane bonifikaty. Oprócz niej w białej koszulce pojedzie zawodnik, który uzbiera najwięcej punktów na metach etapów, w różowej ten, który najczęściej będzie meldował się na szczytach podjazdów a w biało-czerwonej zawodnik najaktywniejszy.
Relacje i transmisje
Wyścigi kolarskie żyją dzięki mediom. Najważniejsze imprezy świata zostały powołane przez właścicieli tytułów prasowych. Obecnie kluczową rolę odgrywa telewizja. Współpraca z TVP to jedno z najważniejszych ogniw sukcesu Tour de Pologne. Także w tym roku Telewizja Publiczna dostarczy codziennie kilka godzin relacji. Dla tych, którzy bardziej interesują się kolarstwem i oczekują bardziej fachowego komentarza dostępne są również transmisje w Eurosporcie.
Sportowe święto
Powoli przychodzi czas, aby nauczyć się kibicować i przeżywać wielkie imprezy sportowe. Tour de Pologne to jedna z nich. Dla większości z nas dostępna na wyciągnięcie ręki. Gwiazdy sportu, media z całego świata, piękna, letnia pogoda. Czy to nie dobra okazja, by stanąć przy szosie i dopingować sportowców? Cóż z tego, że kilka miast będzie przez kilka godzin wyłączonych z ruchu? Francuzi, Włosi, Brytyjczycy potrafią świętować, gdy pod ich oknami przejeżdżają kolarze czy biegną maratończycy. Tour de Pologne to świetny wyścig, znakomite widowisko sportowe i przykład biznesowego sukcesu. Czy jest lepsza moment, by dać się porwać entuzjazmowi?