Wziąłem wolny dzień w pracy. Spędziłem kilka dobrych godzin przed ekranem komputera i telewizora. Poświęciłem sobotnie popołudnie by zobaczyć na żywo jazdę na czas w Wieliczce. Wiem jedno: Tour de Pologne może być pięknym świętem sportu. Szkoda, że jubileuszowy, siedemdziesiąty wyścig zostawił tak wiele mieszanych uczuć.
"Przez wiele lat tworzyłem portale rowerowe, ale tak naprawdę satysfakcję z dzielenia się treścią i pisania o kolarstwie odczułem dopiero po założeniu bloga. Bez stopek sponsorskich, patronatów, zobowiązań. Z możliwością wolnej - co nie znaczy, że nieodpowiedzialnej - wypowiedzi. Z "treścią" a nie z "contentem"
Wyścig z klasą
Najpierw będą plusy. Tych jest sporo. 70. Tour de Pologne dostarczył pięknych, sportowych wrażeń. Rywalizacja o czołowe lokaty trwała od pierwszego, do ostatniego etapu. O emocje zadbali wszyscy uczestnicy. Polacy, bo Rafał Majka dzielnie walczył w klasyfikacji generalnej a Bartosz Huzarski i Tomasz Marczyński zbierali punkty na premiach, ostatecznie stając do dekoracji jako najbardziej aktywny i najlepiej jeżdżący w górach kolarz. Gwiazdy światowego peletonu, bo Bradley Wiggins i Fabian Cancellara świetnie pokazali się podczas finałowej jazdy na czas. Słowa uznania należą się też tym, którzy przez większość sezonu pełnią inne role a w Polsce dostali swoją szansę: Pieter Weening, Christophe Riblon, Jon Izagirre czy Sergio Henao wraz ze wspomnianym Rafałem Majką do ostatnich kilometrów ostatniego etapu trzymali nas w niepewności, który z nich zostanie zwycięzcą całego wyścigu. Słowa uznania należą się też kolarzom grupy BMC: Taylor Phinney i Thor Hushovd w pięknym stylu wygrali w sumie trzy etapy.
Choć wyścig rozpoczął się we Włoszech i już na wstępie zaserwowano kolarzom legendarne podjazdy w Dolomitach, losy klasyfikacji generalnej rozstrzygnęły się w Polsce. Podhalański etap z prejazdem przez Ząb, Gliczarów i Bukowinę był świetny, pełen ataków i zakończył się zmianą lidera. Kolejne zmiany w klasyfikacji przyniosła jazda na czas z Wieliczki do Krakowa i choć Rafał Majka stracił miejsce na podium, to i tak pokazał wielką klasę na tle najlepszych na świecie specjalistów w tej dyscyplinie. Sporą zasługę w podniesieniu poziomu atrakcyjności zmagań kolarzy miało okrojenie składów drużyn do sześciu zawodników. Eksperyment Lang Temu i Międzynarodowej Federacji Kolarskiej się powiódł. Piękne etapowe zwycięstwa Phinneya, Riblona i Atapumy były możliwe m.in. dzięki temu, że najmocniejszym drużynom było trudniej niż zazwyczaj kontrolować sytuację w peletonie.
W przypadku kolarstwa, równie ważna co rywalizacja kolarzy jest sceneria. Z perspektywy kilku dni od zakończenia wyścigu pokuszę się o stwierdzenie, że zarówno pod względem sportowym jak i krajoznawczym, wizyta Tour de Pologne we Włoszech nie wniosła zbyt wiele. Losy wyścigu zdecydowały się w Bukowinie i Krakowie a Tatry czy krakowski Rynek prezentują się równie dobrze co najpiękniejsze miejsca, pokazywane przez realizatorów transmisji z wyścigów w całej Europie. Mamy piękne góry, odrestaurowane zabytki i nowe drogi. Do tego, co równie ważne, trzy miliony ludzi, którzy przez tydzień stali przy trasie i dopingowali kolarzy. To sympatyczne, budujące i napawające sporym entuzjazmem. Krótko mówiąc: sukces!
Mentalne disco polo
Wiosną, po prezentacji trasy 70. Tour de Pologne zastanawiałem się, czy można z takim sukcesem polemizować. Po zakończeniu wyścigu uważam, że nie tylko można, ale i trzeba. Dlaczego? Bo wszyscy nie tylko zasłużyliśmy, co również dojrzeliśmy do tego, by Nasz Wyścig był prawdziwym świętem. Rewelacyjne wyniki polskich kolarzy, którzy od zeszłego sezonu regularnie notują czołowe wyniki zrobiły swoje. Zainteresowanie wyczynową jazdą rowerem rośnie, Kwiatkowski czy Majka wyrastają na nowe gwiazdy rodzimego sportu. W wyścigu dla amatorów, mimo horrendalnej opłaty startowej bierze udział 1300 entuzjastów kolarstwa. Przy szosach stoją szpalery ludzi a na podjeździe w Gliczarowie nie ma może tłumu jak podczas Tour de France, ale na zawodowców czeka entuzjastycznie pokrzykujący tłum. Tymczasem transmisje TVP z Tour de Pologne oglądało prawie 300tyś mniej widzów niż rok temu!
Wizyta wyścigu we Włoszech wiązała się z przekroczeniem wielu granic. Nie tylko tych międzypaństwowych, ale przede wszystkim granic komercji. Tour de Pologne to sukces, także sukces finansowy. Bez tego wymiaru nie istniałby i bez stabilności ekonomicznej imprezy Czesława Langa nie moglibyśmy mówić o widocznym ożywieniu w polskim kolarstwie oraz zainteresowaniu rowerami. Nie wierzę jednak, że w roku 2013 jesteśmy skazani na jarmarczny marketing, agresywny product placement i przysłaniające wszystko: krajobraz, zabytki i samych kolarzy materiały reklamowe. Określenie “Tour de Balon” weszło już na dobre do języka kibiców kolarskich w kraju. Mam nadzieję, że nie wyszło dalej. Swoje dołożyła również Telewizja Publiczna, oferując poziom przekazu na poziomie przypominającym Wyścig Pokoju w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. W połączeniu z wciskanym na każdym kroku marketingiem w miejsce informacji o sytuacji na trasie dostaliśmy obraz produktu z dolnych półek dyskontu zamiast z delikatesów premium. Ratunek przyszedł z importu: Krzysztof Wyrzykowski niczym Christophe Riblon zbudował wysoką formę podczas Tour de France i w trakcie polskich etapów błyskotliwie przykrył niedostatki sygnału TVP. Nie zmienia to jednak faktu, że zamiast podziwiać podhalański krajobraz i komentować jazdę Rafała Majki, ci z dziennikarzy, którzy w ogóle zwrócili uwagę na Tour de Pologne wytykali niską jakość relacji i brak dostępu do informacji (bieżące newsy na twitterze pochodziły od prywatnego entuzjasty a nie od organizatora!). W tym kontekście może to nawet lepiej, że opiniotwórczy, zagraniczni blogerzy i portale nie poświęcili wiele uwagi naszemu wyścigowi. Wyścigowi, którym chcemy się cieszyć, który chcemy podziwiać i wspierać. Trzy miliony kibiców nie może się mylić. Tyle, że te trzy miliony potrafią myśleć i długo nie dadzą nabierać się na marketingowe chwyty sprzed dwóch dekad. Płynące z głośników “Ona tańczy dla mnie” wyraża więcej niż tysiące znaków wylanych przez zatroskanych kibiców i dziennikarzy. Disco polo można traktować ironicznie, postironicznie lub w dowolny inny sposób. Ale prestiżu na nim się nie zbuduje.
Panie Czesławie, skoro postanowił Pan pokazać Włochom Tour de Pologne, dlaczego równocześnie pokazał im Pan mentalny “Weekend” a nie “Brodkę”?
Zwycięzcy etapów:
1. Madonna di Campiglio: Diego Ulissi
2. Przełęcz Pordoi: Christophe Riblon
3. Rzeszów: Thor Hushovd
4. Katowice: Taylor Phinney
5. Zakopane: Thor Hushovd
6. Bukowina Tatrzańska: Darwin Atapuma
7. Kraków: Bradley Wiggins
Klasyfikacja generalna:
1. Pieter Weening Orica GreenEdge 31h 58' 07"
2. Jon Izagirre Euskaltel Euskadi + 13"
3. Christophe Riblon Ag2r La Mondiale + 16"
4. Rafał Majka Saxo Bank Tinkoff + 26"
5. Sergio Henao Sky Pro Cycling + 51"
Klasyfikacja punktowa:
Rafał Majka Saxo Bank Tinkoff
Klasyfikacja górska:
Tomasz Marczyński Vacansolei DCM