
W swoim pierwszym wpisie, jaki przygotowałem dla Natemat.pl kilka tygodni temu, poruszyłem zagadnienie tragicznych w skutkach zabiegów poprawiania urody, o których co jakiś czas donoszą media. Postawiłem wówczas tezę, że za większość pozabiegowych komplikacji, począwszy od zakażeń i długotrwałego gojenia, na śpiączce, a nawet śmierci skończywszy, winę ponoszą niekompetentni lekarze. Dziś spróbuję odpowiedzieć na pytanie, które w takiej sytuacji nasuwa się praktycznie samo: co zrobić, żeby nigdy nie trafić do „specjalisty”, który zamiast pomóc, może nam po prostu wyrządzić krzywdę?
REKLAMA
Medycyna estetyczna jest dziedziną bardzo młodą (jej początki datuje się na późne lata 80.), niejako zrodzoną z potrzeby znalezienia „złotego środka” między skuteczną, ale inwazyjną chirurgią plastyczną, a bezpieczną, lecz dającą słabe efekty odmłodzenia kosmetologią. Warto sobie uzmysłowić, że medycyna estetyczna koncentruje się na wielu problemach i zajmuje różnymi obszarami ciała (skóra, tkanka podskórna czy naczynka, twarz i całe ciało, nadmiary lub braki na przykład tkanki tłuszczowej czy barwnika w skórze), co powoduje, że zajmujący się nią lekarze muszą dysponować naprawdę obszerną wiedzą. W jaki sposób pacjent, czyli osoba nie dysponująca fachową wiedzą, może sprawdzić, czy osoba, w której ręce się oddaje, jest rzeczywiście kompetentnym specjalistą? Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do innych gałęzi medycyny, gdzie mamy do czynienia z lekarzami konkretnych specjalizacji (onkolog, ginekolog, kardiolog itd.), tak medycyną estetyczną teoretycznie może zajmować się każdy lekarzy. Jako, zajmując się profesjonalnie medycyną estetyczną od dłuższego czasu, jestem w stanie uczciwie ocenić, że z punktu widzenia pacjenta dokonanie takiej oceny to naprawdę spore wyzwanie. Warto jednak jest je podjąć, żeby być spokojnym o efekty, jakich możemy się spodziewać.
Poszukiwacz i człowiek renesansu
Jak już wspomniałem, nie powstała jak dotąd usankcjonowana specjalizacja lekarza medycyny estetycznej. Jacy fachowcy są więc najlepiej predysponowani do tego, żeby się tą dziedziną zajmować? Przede wszystkim kluczowe nie jest to, jakiej specjalizacji jest dany lekarz, ale to, jakie ma doświadczenie i wiedzę na temat medycyny estetycznej W przypadku tej dziedziny medycyny niebagatelne znaczenie mają również, co może być zaskakujące, cechy osobowościowe lekarza! Badacz i odkrywca z otwartym umysłem, lubiący nieustannie poszukiwać nowych rozwiązań, czy raczej powielacz, który w przypadku każdego pacjenta będzie ograniczał się jedynie do raz nabytej wiedzy i opanowanych schematów działania? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Każdy pacjent jest inny, inne są jego potrzeby, a co za tym idzie – do każdego przypadku trzeba podchodzić indywidualnie, korzystając z różnych metod i narzędzi. Dodatkowo medycyna estetyczna rozwija się bardzo dynamicznie, ciągle pojawiają się nowe metody, preparaty i urządzenia. Ale nie każda nowość jest skuteczna lub bezpieczna. Dlatego dogłębne i merytoryczne studiowanie trendów i nowości jest niezbędne. Trzeba być więc typem „poszukiwacza” i „analityka”, nie zapominając jednocześnie o tym, że podstawą ku temu (oprócz otwartości umysłu) jest perfekcyjne rozumienie mechanizmów działania preparatów i urządzeń, także od strony zjawisk fizycznych czy kosmetologii. I do tego dobrze znać język angielski, ponieważ publikacji w języku polskim jest niewiele i nie są one zbyt innowacyjne. Specjalista medycyny estetycznej powinien również mieć obszerną wiedzę z zakresu wielu różnych dziedzin i medycznych i niemedycznych. Musi wiedzieć, na czym polegają fizjologiczne i środowiskowe procesy starzenia. Oprócz ogólnej wiedzy medycznej, konieczna jest także wiedza z dziedziny dermatologii, kosmetologii, endokrynologii, chirurgii. Trzeba wreszcie mieć zmysł estetyczny i artystyczny, żeby efekty tego typu zabiegów wyglądały po prostu ładnie i naturalnie. I do tego gruntowną wiedzę techniczną. A także informacje na temat możliwych działań niepożądanych preparatów i urządzeń, oraz powikłań. I na koniec trzeba być dobrym psychologiem. Dobry specjalista medycyny estetycznej to prawdziwy współczesny „człowiek renesansu”!
Jak już wspomniałem, nie powstała jak dotąd usankcjonowana specjalizacja lekarza medycyny estetycznej. Jacy fachowcy są więc najlepiej predysponowani do tego, żeby się tą dziedziną zajmować? Przede wszystkim kluczowe nie jest to, jakiej specjalizacji jest dany lekarz, ale to, jakie ma doświadczenie i wiedzę na temat medycyny estetycznej W przypadku tej dziedziny medycyny niebagatelne znaczenie mają również, co może być zaskakujące, cechy osobowościowe lekarza! Badacz i odkrywca z otwartym umysłem, lubiący nieustannie poszukiwać nowych rozwiązań, czy raczej powielacz, który w przypadku każdego pacjenta będzie ograniczał się jedynie do raz nabytej wiedzy i opanowanych schematów działania? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Każdy pacjent jest inny, inne są jego potrzeby, a co za tym idzie – do każdego przypadku trzeba podchodzić indywidualnie, korzystając z różnych metod i narzędzi. Dodatkowo medycyna estetyczna rozwija się bardzo dynamicznie, ciągle pojawiają się nowe metody, preparaty i urządzenia. Ale nie każda nowość jest skuteczna lub bezpieczna. Dlatego dogłębne i merytoryczne studiowanie trendów i nowości jest niezbędne. Trzeba być więc typem „poszukiwacza” i „analityka”, nie zapominając jednocześnie o tym, że podstawą ku temu (oprócz otwartości umysłu) jest perfekcyjne rozumienie mechanizmów działania preparatów i urządzeń, także od strony zjawisk fizycznych czy kosmetologii. I do tego dobrze znać język angielski, ponieważ publikacji w języku polskim jest niewiele i nie są one zbyt innowacyjne. Specjalista medycyny estetycznej powinien również mieć obszerną wiedzę z zakresu wielu różnych dziedzin i medycznych i niemedycznych. Musi wiedzieć, na czym polegają fizjologiczne i środowiskowe procesy starzenia. Oprócz ogólnej wiedzy medycznej, konieczna jest także wiedza z dziedziny dermatologii, kosmetologii, endokrynologii, chirurgii. Trzeba wreszcie mieć zmysł estetyczny i artystyczny, żeby efekty tego typu zabiegów wyglądały po prostu ładnie i naturalnie. I do tego gruntowną wiedzę techniczną. A także informacje na temat możliwych działań niepożądanych preparatów i urządzeń, oraz powikłań. I na koniec trzeba być dobrym psychologiem. Dobry specjalista medycyny estetycznej to prawdziwy współczesny „człowiek renesansu”!
Jak rozpoznać hochsztaplera?
Sama wiedza na temat tego, czym powinien charakteryzować się dobry specjalista, to oczywiście nie wszystko. Przecież każdy może opisywać nam siebie samego wyłącznie w superlatywach. Pytanie, jak rozpoznać, że ktoś – w tym wypadku człowiek, któremu chcemy powierzyć poprawę naszego wyglądu – rzeczywiście mówi prawdę? Na szczęście istnieje na to kilka sposobów. W pierwszej kolejności certyfikaty: nie daj się oczarować ich dużej liczbie wiszącej na ścianach gabinetu. Takie dokumenty zazwyczaj są wystawiane podczas szkoleń organizowanych przez dystrybutorów sprzętu i preparatów. Są one zazwyczaj mało obiektywne/stronnicze, ponieważ są to kursy sponsorowane przez dystrybutorów. Po drugie: nie warto ufać lekarzom, którzy wykorzystują mało sprzętów i materiałów, a jednocześnie traktują je jako metody idealne na większość możliwych problemów urodowych. Osobiście nigdy nie zdecydowałbym się na wizytę w miejscu, które dysponując przykładowo wyłącznie botoksem i jednym laserem, chwaliłoby się obszerną i kompleksową ofertą wykonywanych zabiegów. Odmienną sytuacją, do której nie mam zastrzeżeń, jest wąska specjalizacja. Chodzi o sytuację, w której dany specjalista wykorzystuje w swojej pracy przykładowo wyłącznie kwas hialuronowy, ale robi to zgodnie z przeznaczeniem, wypełniając bruzdy, zmarszczki, czy poprawiając kształt ust.
Sama wiedza na temat tego, czym powinien charakteryzować się dobry specjalista, to oczywiście nie wszystko. Przecież każdy może opisywać nam siebie samego wyłącznie w superlatywach. Pytanie, jak rozpoznać, że ktoś – w tym wypadku człowiek, któremu chcemy powierzyć poprawę naszego wyglądu – rzeczywiście mówi prawdę? Na szczęście istnieje na to kilka sposobów. W pierwszej kolejności certyfikaty: nie daj się oczarować ich dużej liczbie wiszącej na ścianach gabinetu. Takie dokumenty zazwyczaj są wystawiane podczas szkoleń organizowanych przez dystrybutorów sprzętu i preparatów. Są one zazwyczaj mało obiektywne/stronnicze, ponieważ są to kursy sponsorowane przez dystrybutorów. Po drugie: nie warto ufać lekarzom, którzy wykorzystują mało sprzętów i materiałów, a jednocześnie traktują je jako metody idealne na większość możliwych problemów urodowych. Osobiście nigdy nie zdecydowałbym się na wizytę w miejscu, które dysponując przykładowo wyłącznie botoksem i jednym laserem, chwaliłoby się obszerną i kompleksową ofertą wykonywanych zabiegów. Odmienną sytuacją, do której nie mam zastrzeżeń, jest wąska specjalizacja. Chodzi o sytuację, w której dany specjalista wykorzystuje w swojej pracy przykładowo wyłącznie kwas hialuronowy, ale robi to zgodnie z przeznaczeniem, wypełniając bruzdy, zmarszczki, czy poprawiając kształt ust.
Co jeszcze powinno uruchamiać naszą czujność? Jeśli lekarz ma dla nas miejsce „na za chwilę”. W profesjonalnych klinikach, niestety, trzeba z reguły zapisywać się na konkretne terminy i „odczekać swoje”. Kolejna sytuacja: przychodzimy do lekarza z jednym problem, a on zaczyna wynajdywać jeszcze całe mnóstwo innych, którymi koniecznie trzeba by się zająć. Bardzo możliwe, że ktoś najzwyczajniej w świecie właśnie próbuje nas naciągnąć, dlatego apeluję do pacjentów o zdrowy rozsądek i asertywność w takich sytuacjach.
Od jakiegoś czasu zauważam również swoistą „modę” na wypożyczanie sprzętu. Stwarza to poważne ryzyko, że lekarz posługujący się nie swoimi narzędziami, nie będzie odpowiednio przeszkolony i doświadczony w stosowani sprzętu, nie będzie do końca znał ich możliwości, przez co albo nie osiągnie pożądanych efektów, albo – co gorsza – wyrządzi pacjentowi krzywdę. Pomijam już fakt, że w trakcie transportu precyzyjne urządzenia mogą się rozkalibrować, a przez to nie spełniać prawidłowo swoich funkcji.
Od jakiegoś czasu zauważam również swoistą „modę” na wypożyczanie sprzętu. Stwarza to poważne ryzyko, że lekarz posługujący się nie swoimi narzędziami, nie będzie odpowiednio przeszkolony i doświadczony w stosowani sprzętu, nie będzie do końca znał ich możliwości, przez co albo nie osiągnie pożądanych efektów, albo – co gorsza – wyrządzi pacjentowi krzywdę. Pomijam już fakt, że w trakcie transportu precyzyjne urządzenia mogą się rozkalibrować, a przez to nie spełniać prawidłowo swoich funkcji.
Dlatego na koniec krótka rada w trzech słowach: pytajmy, pytajmy, pytajmy! Nie bójmy się zapytać lekarza, który ma zająć się naprawianiem naszego ciała (często za niemałe pieniądze), na jakim sprzęcie pracuje i od kiedy, od ilu lat jest w zawodzie. Ważne jest też, czy medycyna estetyczna jest jego zajęciem głównym, czy może tylko dorywczym? Jakie odbył szkolenia, w jakich przypadkach się specjalizuje i jakie są u niego dostępne terminy? Warto też poprosić o pokazanie zdjęć efektów zabiegu, ale tych osiągniętych przez danego lekarza, a nie skopiowanych z internatu alo-bo otrzymanych w pakiecie ze sprzętem lub produktami od dystrybutorów. Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu interpretacja i wyciągnięcie wniosków z udzielonych odpowiedzi będzie już rzeczą prostą! prosprostą!interpretacja i wyciągnięcie wniosków z udzielonych odpowiedzi będzie już rzeczą prostą!
