Do dziś pamiętam majowe wydanie „The Economist”. Trafiło przypadkiem w moje ręce w szkolnej czytelni. Był rok 2000, tytuł sugerował wymownie „Hopeless Africa“. Bliżej nieokreślony Afrykanin trzymający AK-47, zamknięty w konturze kontynentu pogrążonego w czarnym tle symbolizującym lata życia w przemocy i nocnych pozbawionych elektryczności ciemnościach. Terminy „Rozwój gospodarczy“ i „Czarny Ląd“ nie były w mojej głowie nigdy tak odległe od siebie jak w tamtym momencie.
3. grudnia 2012, „The Economist” umieszcza na okładce tytuł „Hopeful Continent: Africa Rising“. Afryka rośnie, 6 z 10 najszybciej rozwijających się krajów na Świecie to kraje z tego kontynentu. Średni wzrost PKB dla Afryki za ostatnie 10 lat to stabilne 5%. Po raz pierwszy nie jest to wzrost związany li tylko z wydobyciem surowców naturalnych czy produkcją towarów.
Rozwijają się sektory: usług, telekomunikacyjny, finansowy, rolnictwo. W końcu powstają zalążki infrastruktury z prawdziwego zdarzenia. Tworzy się tzw. klasa średnia, szacowana obecnie na ok. 310 mln osób, co stanowi ok. 30% populacji Afryki. Rośnie siła nabywcza typowego konsumenta, który jak nikt inny na Świecie posiada apetyt na luksusowe dobra sugerujące lub imitujące jego status.
Dostęp do Internetu w Afryce w 2012 r. miało ok 167 mln użytkowników, co daje niecałe 16% odsetku penetracji w porównaniu do globalnej średniej na poziomie 34%. Ogromna praca do wykonania i jednocześnie największy potencjał wzrostu dla biznesów internetowych, jaki można sobie tylko wyobrazić. Afrykański E-Commerce jest ciekawym przypadkiem nie tylko z tego powodu. Sklepy internetowe w Europie w pierwszych latach rozwoju tego rynku zastępowały punkty stacjonarne, księgarnie czy centra handlowe. Tutaj tej konkurencji nie ma. Nie zdążyła jeszcze powstać. Żabi skok w stronę online shoppingu dokonuje się wprost z handlu ulicznego. To, poza rosnącą siłą nabywczą i dostępem do Internetu, istotny czynnik rozwoju tego sektora.
Ngozi Okonjo-Iweala, byla wiceprezes Banku Światowego i była Minister Finansów Nigerii, o robieniu biznesu w Afryce.
Afrykę można generalizować bezspornie jako przestrzeń ogromnych możliwości. Na tym jednak uogólnienia powinny się zakończyć. Każdy kraj charakteryzuje się swoją niepowtarzalną specyfiką. Różnice między państwami ościennymi potrafią być jeszcze głębsze niż w Europie. Znamienne podziały znaleźć można w ramach tego samego kraju, gdzie termin „patriotyzm“ odnosi się głównie do plemienia z którego się pochodzi. Nie należy zapominać o świeżych bliznach niezliczonych napięć, zamieszek i wojen domowych.
Wydaje się jednak, że wszechobecne poczucie rozwoju i poprawy sytuacji finansowej odciąga uwagę zafascynowanych nowymi możliwościami mieszkańców Afryki od konfliktów na tle politycznym i plemiennym.
Bezpośrednie międzynarodowe inwestycje w Afryce w 2011 r. wyniosły ok. 80 mld dolarów, co stanowiło 5% światowych inwestycji bezpośrednich w tym roku. Wszyscy poważni gracze już tu są. Niekoniecznie się tym chwalą.
Zbyt szybka poprawa wizerunku Afryki rychło sprowadzi im konkurencję.