Wygrywanie jest sztuką, która ma źródło w naszej głowie. Odnoszę wrażenie, że polscy sportowcy nie opanowali tej umiejętności. Wczoraj piłkarze ręczni nie wytrzymali presji, a dzisiaj Agnieszka Radwańska kolejny raz przestraszyła się finału.
Polski sport dostarczał nam wielu pozytywnych emocji, wciąż żyjemy meczami sprzed lat i z dumą mówimy np. o mundialu z 1974 i 1982 roku, wspominamy występ reprezentacji olimpijskiej w Barcelonie. Tylko z w każdym z tych przypadków zabrakło końcowego sukcesu czyli pierwszego miejsca. Sport profesjonalny kieruje się brutalną zasadą – nie ma srebrnego medalu, jest tylko przegrany złoty. Od wielu lat zastanawiam się nad przyczynami takiego stanu, który nie pozwala być Polakom na topie.
Poniższą rozmowę przeprowadziłem z osobą, która reprezentuje zawód coraz bardziej doceniany przez trenerów, prezesów i myślę samych sportowców. Pani Natalia Pukszta jest psychologiem sportu specjalizującym się w treningu mentalnym, prowadzi zajęcia związane z opanowaniem stresu i wspomagające koncentrację , współpracuje z wieloma klubami sportowymi.
Pani Natalio, na początku pytanie, które zadają sobie wszyscy kibice w tym kraju. Dlaczego nie wygrywamy? Infrastruktura się poprawia, część dyscyplin jest lepiej finansowana, a jednak nie możemy wejść na szczyt i dłużej na nim pozostać. Czy problem leży w naszych głowach?
To zależy czy mówimy o piłce nożnej czy o polskim sporcie w ogóle. W wielu dyscyplinach wygrywamy, a przynajmniej utrzymujemy się w czołówce i mamy liczących się zawodników. Niestety problemem może być to, że w wielu dyscyplinach mamy 1 zawodnika, mamy „małyszomanię”, „justynomanię” i inne. Mam wrażenie, że brak jest podejścia systemowego. Finansujemy konkretnego zawodnika lub konkretną dyscyplinę sportu, zamiast wspierać uspartawianie dzieci i młodzieży. Światnie widać to w skokach narciarskich. W tej chwili naszą dumą są zawodnicy, którzy zaczęli trenować, bo pojawiły się programy rozwoju skoków narciarskich. Ale to też świetnie pokazuje, że takie programy muszą trwać lata, żeby przyniosły efekty. My natomiast chcielibyśmy zrobić program olimpijski, który ruszy na 2-4 lata przed Igrzyskami i oburzamy się, że na najbliższych Igrzyskach nie ma efektów, więc rewolucjonizujemy system, który znów zakłada medale na najbliższych Igrzyskach. A my w tej chwili powinniśmy wdrażać programy nie do Rio, a na następne i jeszcze następne Igrzyska i Mistrzostwa.