Nie wiadomo czy należy się śmiać, czy płakać. Komisja Nadzoru Finansowego przebija już samą siebie w kolejnych komunikatach dotyczących wprowadzenia zarządcy komisarycznego do kolejnego SKOK-u. Ponownie postawiono na tych samych fachowców, którzy wcześniej zlikwidowali ratowane przez siebie Kasy. Wybrano więc Adama Stempniewskiego, tego samego, który swoją misję naprawy SKOK Arka zakończył jej likwidacją. Za likwidację, tzn. restrukturyzację i stabilizację SKOK Jaworzno, odpowiada natomiast Edyta Glajcar, która wcześniej swoją misję wypełniła w SKOK Jowisz. W świetle likwidacji obu Kas warto na miejscu konsumenta zadać sobie pytanie - czy warto płacić swoje raty?
11 maja 2016 roku Adam Stempniewski, zarządca komisaryczny SKOK ARKA, zakończył swoją misję zabezpieczania interesów członków tego SKOK-u. Po miesiącach pracy rozłożył ręce i zrobił to samo, co większość innych zarządców komisarycznych umiała zrobić w Kasach – zaorał. Edyta Glajcar natomiast w dniu 22 kwietnia 2016 swoje zadanie w SKOK Jowisz zakończyła dokładnie takim samym rezultatem. Teraz dostali nową misję od Komisji Nadzoru Finansowego – będą ratować SKOK Jaworzno i SKOK Wybrzeże przed zagrożeniem ich upadku.
Nie trzeba mieć zdolności nadprzyrodzonych, ani nawet ezoterycznych, by móc już dziś przewidzieć jaki będzie rezultat ich starań by restrukturyzacja tych SKOK zakończyła się ustabilizowaniem sytuacji w tych Kasach. I wcale nie piszę tego bo jestem złośliwy. Przeciwnie! Pozostawiam sobie margines 0,07% na to, że tym razem tym zarządcom komisarycznym jednak uda się naprawić Kasy. Niestety nauczony dotychczasowymi rezultatami działalności zarządców obawiam się, że bardziej realna jest likwidacji niż sprzedaż, zaś na jakąkolwiek stabilizację nie ma co liczyć. Chociażby dlatego, że nie pamiętam ani jednego przypadku, w którym wprowadzenie zarządcy komisarycznego do jakiejkolwiek Kasy zakończyło się jej stabilizacją.
"Zarządca komisaryczny został zobowiązany do sporządzenia informacji finansowej SKOK Wybrzeże na koniec dnia poprzedzającego ustanowienie w SKOK zarządcy komisarycznego i poddania tego sprawozdania badaniu przez biegłego rewidenta. Zarządca komisaryczny ma również wypracować koncepcję restrukturyzacji kasy w uzgodnieniu z Komisją lub opracować i uzgodnić z KNF program postępowania naprawczego, którego realizacja służyć będzie możliwie najbardziej efektywnemu zabezpieczeniu interesów członków spółdzielczej kasy" – wyjaśnia Komisja w swoim oświadczeniu.
O ile się nie mylę to każdy kolejny komunikat w sprawie wprowadzenia zarządcy komisarycznego do Kasy jest autoplagiatem poprzedniego i są w nim te same cytaty. Co też jest dość wymowne.
Co się zatem teraz wydarzy? Z pewnością w ciągu najbliższych sześciu miesięcy okaże się, że sytuacja zastana w Kasach jednak przerosła kompetencje zarządców i trzeba będzie znów próbować sprzedać ją do jakiegoś banku. Być może kolejny raz pokusi się na którąś z nich Alior Bank, a być może tym razem chętnych na zakup już nie będzie. Wtedy zrobić trzeba będzie to co Komisja Nadzoru Finansowego umie najlepiej – zaorać, a zarządców wysłać z misją do kolejnej.
Zatem jeśli ktokolwiek ma cokolwiek w tej Kasie to lepiej się nie łudzić, że warto pieniądze nadal w niej trzymać. Lepiej już teraz zabierać oszczędności i je ulokować gdzieś indziej. Byle nie na polisolokatach, w których Komisja Nadzoru Finansowego latami nie widziała nic niewłaściwego.
Można też rozważyć czy warto płacić swoje raty do SKOK Wybrzeże i SKOK Jaworzno. Przez pół roku (a może i nieco dłużej) Kasa będzie "normalnie" funkcjonować. Później bardziej prawdopodobne będzie ogłoszenie jej likwidacji, niż sprzedaży do któregoś z banków. Im będzie później tym sytuacja kadrowa w Kasie będzie coraz bardziej napięta, a pracownicy z pewnością już dziś zaczęli szukać nowej pracy i jak tylko pojawi się dobra oferta to z niej skorzystają zostawiając kapitanów tych okrętów samych.
Ponieważ zarządcy komisaryczni raczej prezentują stanowisko, że zlecanie windykacji niewypowiedzianych pożyczek jest głupie i bezsensowne to może się okazać, że dłużnicy Kasy w ogóle nie będą windykowani, a jeśli już to w sposób pozbawiony zaangażowania. Nie dlatego, że ludzie pod zarządem komisarycznym pracują mniej wydajnie, tylko dlatego, że tych pracowników będzie coraz mniej. Do efektywnej pracy gwarantującej skuteczną realizację procesu windykacji i egzekucji po prostu zabraknie rąk.
Sam pomysł, by Kasy pozbawiać zewnętrznych firm windykacyjnych, które w sytuacji kryzysu mają największy wpływ na stabilizację wyników, uważam za co najmniej nietrafiony, aby nie nazwać go wprost po imieniu: błędny. Bez położenia dużego nacisku na odzyskiwanie pieniędzy z nieterminowo płacących się, wypowiedzianych, albo po bezskutecznej egzekucji komorniczej, pożyczek, nie można liczyć na to, że te pieniądze się odzyska.
Decyzja o sprzedaży takich wierzytelności, bez wcześniejszego dołożenia wszelkich możliwych starań, by zmaksymalizować odzyski, to również gwóźdź do trumny. Przez działania Komisji Nadzoru Finansowego wierzytelności Kas nie cieszą się dobrą reputacją, zatem cena, za jaką mogą zostać sprzedane jest znacznie niższa od jej wartości rzeczywistej.
W efekcie nie będzie windykacji, a wierzytelności sprzedane zostaną za "bezcen", na którym obłowi się ten, kto za nie zapłaci tak mało, jak tylko będzie mógł do swojej ceny przekonać zarządcę komisarycznego. To akurat nie powinno być specjalną trudnością.
Bardzo możliwe, że po zaprzestaniu spłaty rat konsument w ogóle tego nie odczuje, bo nie będzie miał kto do niego zadzwonić, albo przyjechać. A wysłane pisma przecież od razu można wyrzucić do śmietnika.
W tym chaosie może się okazać, że umowy co prawda się wypowiedzą, ale nikt nie zdąży ich oddać do sądu w celu uzyskania nakazu zapłaty, a nawet jeśli, to klauzul wykonalności nie będzie zanim Kasa upadnie.
Wtedy sporej grupie konsumentów upiecze się i w ogóle nie będą musieli oddawać pożyczonych z Kasy pieniędzy. Oczywiście wtedy i tylko wtedy jeśli umowa nie zostanie w ostatniej chwili sprzedana w pakiecie, bo zarządcy mają tendencję do szybkiej sprzedaży wszystkich – jak to nazywa Komisja Nadzoru Finansowego – złych wierzytelności.
Co wtedy?
Dla konsumenta to też w zasadzie dobra nowina. Nie tak dobra jak brak konieczności oddawania w ogóle pieniędzy, ale dogadanie się z nowym wierzycielem może być bardziej opłacalne niż płacenie dalej rat do Kasy. Być może nowy wierzyciel pójdzie na rękę i umorzy część długu jeśli reszta spłacona będzie jednorazowo? Wtedy i tak konsument „zarobi” bo finalnie odda miej niż to wynikało z umowy. W ostateczności może nowy wierzyciel po prostu się zgodzi na raty mniejsze niż konsument ma obecnie w Kasie?
Wszystko to warto rozważyć i samemu podjąć decyzję co najbardziej się opłaci. Jedno jest jednak pewne – jestem przekonany, że SKOK Wybrzeże nie będzie już w lutym 2017 roku, a być może i prędzej. Podobnie zresztą jak SKOK Jaworzno.
Czy warto więc płacić swoje raty do tych Kas?
Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.
Byle szybko, bo na tę decyzję konsument będzie miał maksymalnie pół roku.
Natomiast zanim ktokolwiek zada sobie pytanie, czy to moralne, albo etyczne, nie płacić swoich zobowiązań odpowiadam, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawuje pieczę nad tym, by ten "obowiązek" stał się tylko "opcją" dla konsumenta. Nikt nie ma prawa konsumenta zmusić do tego by przestrzegał jakiejkolwiek podpisanej przez siebie umowy, oczywiście poza komornikiem. Nie ma jednak czego się bać bo na forach internetowych opisane są łatwe sposoby jak ich legalnie wykiwać.
To też dobra okazja by wspomnieć, że w tym roku ukażą się dwie moje nowe książki. Drugi tom Zawodowego Windykatora, w którym więcej piszę o zagadnieniach poruszonych w tym artykule, oraz poradnik dla dłużników, o którym więcej będę mógł powiedzieć w ostatnim kwartale tego roku.