Policja co jakiś czas otwiera ogień do protestujących. Co najmniej trzy osoby zginęły na skutek ran postrzałowych, a cztery są ciężko ranne. Obecnie protestujący nacierają na siły zbrojne. W ruch idą kamienie i koktajle Mołotowa (zdjęcia poniżej).
Marta Kasztelan - Historie i wiadomości prosto z Azji. kasztiasiawatch.wordpress.com
Dziś mija drugi dzień starć protestujących pracowników fabryki Canadia z siłami zbrojnymi, w Kambodżańskiej stolicy Phnom Penh. Protest przed fabryką rozpoczął się wczoraj w ramach kolejnego już dnia ogólnokrajowego strajku pracowników fabryk produkujących odzież, która w większej mierze eksportowana jest do Europy i do Stanów Zjednoczonych.
Produkcja odzieży, która jest sztandarowym eksportem Kambodży, od lat stanowi jedno z głównych źródeł utrzymania dla wielu, a w szczególności dla kobiet żyjących w tym 17 milionowym kraju.
Protestujący żądają zwiększenia minimalnego wynagrodzenia do 160 dolarów miesięcznie. Dotychczas pracownicy fabryk odzieżowych zarabiali 80 dolarów na miesiąc, co według lokalnych organizacji pozarządowych przy obecnej inflacji nie zapewnia im godziwego bytu. W poniedziałek, na sktutek strajku, który trwa od zeszłego tygodnia, stawka ta została podniesiona przez Ministerstwo Pracy do 100 dolarów. Jednak decyzja ministerstwa nie spotkała sie z aprobatą ze strony związków zawodowych.
To kolejny z wielu protestów, których liczba znacznie wzrosła w tym azjatyckim kraju na skutek ogólnego niezadowolenia z prawie trzydziestoletnich rządów Premiera Hun Sena oraz impasu politycznego po lipcowych wyborach parlamentarnych, które według oficjalnych wyników, wygrała rzdądząca Cambodia People’s Party (CPP). Te z kolei są kwestionowane przez opozycyjną Cambodia National Rescue Party (CNRP).
W weekend ruszają kolejne demonstracje organizowane przez CNRP, a już od poniedziałku do protestujących maja dołączyć nauczyciele, którzy podobnie jak pracownicy fabryk nie są zadowoleni ze swojego obecnego wynagrodzenia.