„Będą te słowa jak taneczny krok! Będą - jak złota do Stolicy droga! - Poezja - jest to, proszę panów, skok, Skok barbarzyńcy, który poczuł Boga!” - pisał Julian Tuwim w wierszu "Poezja". Dzisiaj w Łodzi z okazji urodzin Juliana Tuwima, odbędzie się niezwykłe wydarzenie w postaci slamu poetyckiego, na który zaprasza Dom Literatury w Łodzi. Bo gdyby Tuwim żył dzisiaj, na pewno przychodziłby na slamy.
Dzisiaj, w Domu Literatury w Łodzi, odbędzie się pierwszy łódzki Slam Tuwimowski TWM:LDZ. Ale czym w ogóle jest ten slam?
Slam to po prostu poetycki konkurs, polegający na mówieniu własnego tekstu przed publicznością w jak najbardziej sugestywny sposób. Jest to również połączenie performansu i poezji – wystąpienie sceniczne, najczęściej przed dużą publicznością, polegające na zdobyciu jak największej ilości punktów w zamian za wiersz. Slamer na scenie nie może używać rekwizytów ani instrumentów muzycznych, tak więc zostaje sam na sam z publicznością i swoim tekstem. Jury jest wybierane przypadkowo z publiczności i ocenia występujących w skali od 1 do 9. Kolejność performansów odbywa się drogą losowania. Każdy slamer ma do dyspozycji trzy minuty na wykonanie na scenie dowolnego show, które później zostanie subiektywnie ocenione i nagrodzone. W Łodzi wygrany otrzyma 500zł.
Slamy możemy znaleźć praktycznie wszędzie – w barach, na festiwalach artystycznych, w muzeach, klubach, a nawet centrach handlowych. Miastami, które przodują w organizacji slamów są Warszawa (do niedawna Powiększenie i Sen Pszczoły), Poznań (Klub Kisielice) i Kraków (Kolanko na Kazimierzu). W Łodzi, po slamie, będziemy mogli posłuchać zespołu Fonetyka, synthrockowego bandu, który postawił tekstowo na „poetów wyklętych” i wyszedł z tego starcia zwycięsko. Debiutowali dobrze przyjętym albumem z tekstami Rafała Wojaczka „Requiem dla Wojaczka”, obecnie promują materiał koncertowy z przygotowywanej płyty „Bursa”. Koncertowi towarzyszyć będą wizualizacje Wawrzyńca Hłaski.
Slam zdaje się podążać myślą Artauda - „czas już skończyć z pojęciem arcydzieł zastrzeżonych dla rzekomej elity, niezrozumiałych dla tłumu i powiedzieć sobie, że nie ma w dziedzinie ducha dzielnicy zastrzeżonej”. Jest to połączenie działania na scenie, performansu, zabawy, akcji, wzajemności oraz przekreślanie granicy pomiędzy sacrum i profanum, stając się odrębnym gatunkiem na pograniczu zdarzenia scenicznego i słownego, do końca nie wpisując się w żadną z tych dziedzin.
Poezja w pierwotnej jej funkcji rodzi się w zabawie i jako zabawa. Zabawa i poezja bazują na rywalizacji, grze, w której celem często jest, wyśmianie przeciwnika, ale przede wszystkim jest popisem błyskotliwości i wirtuozerii. Dla przykładu na Boeroe mieszkańcy konkurują między sobą w podniosłej pieśni inga fuka, która bazuje na improwizacji, wymianie strofy i antystrofy, powtarzaniu tych samych słów, ich grze, podobnie jak na slamie inga fuka wiąże się z założeniem przebrania, maski, która jest możliwa do odczytania tylko przez wtajemniczone grono osób uczestniczących w grze.
Slamer układając na scenie historię, improwizowaną lub też nie, wykorzystuje zagadkowość, tajemnicę, która jeszcze bardziej zaciekawia odbiorcę, wywołuje kolejny
efekt. Inną formą takiej wymiany ciosów może być mantinada – wywodząca się z Krety wymiana poetyckich fraz pomiędzy uczestnikami gry, przy akompaniamencie muzyki.
Czy slam jest nowym rodzajem performansu? Jakiego rodzaju performansem jest slam, czy slamer jest osobą sprawczą, czy istnieją czynniki zewnętrzne które go stwarzają jako postać sceniczną? A może rację miał Artaud mówiąc „podziw dla poetów sprowadza się do kawiarnianej paplaniny, sztuki oderwanej, która nic nie robi i nic nie tworzy"?
Artaud pisał również, że „poezja opuściła teatr. Nie objawił się od dawno poeta dramatyczny. Teatr jako słowo potrzebuje wolności”. Wydaje mi się, że od momentu, kiedy powstał slam, możemy mówić o poetach dramatycznych. O poetach, którzy nie tylko piszą, ale przede wszystkim występują, grają, kreują. Slam staje się w obliczu innych sztuk nowym rodzajem performansu ze względu na całkowitą oryginalność i nowość proponowanych konwencji – mimo, że bazuje na tradycjach teatralnych.
Specyficzny rodzaj komunikacji, spontaniczność, improwizacje, wzajemność, manipulacje publicznością, zabawa ze sobą i innymi stanowią niemalże definicję dobrego widowiska. Wśród porozbijanego szkła, krzyków, w klubach i na ulicach podczas slamów, wyłania się obraz poezji, która nowych znaczeń nabiera dopiero w momencie wejścia jej na scenę wraz z występującym.
Ten nowy typ poezji oralnej, mówionej, sytuacyjnej i czasami improwizowanej ostatnio pojawił się na scenach XX-lecia międzywojennego, gdzie na wieczory poetyckie poetów awangardowych przychodziło 3000 osób. Mam nadzieję, że dzisiaj w Łodzi, publiczność równie dopisze. Obiecuję, że nie będziecie się nudzić.