Jakiś czasu temu znalazłam w Internecie galerię zdjęć poświęconą Astanie. Pochodzę z Łodzi, więc megalomania władz miejskich przejawiająca się w dążeniu do tego, by to u nas było najnowocześniej i najbardziej ambitnie nie jest mi obca, to jednak obejrzenie kilkunastu zdjęć biurowej i rządowej części Astany robi niezaprzeczalnie ogromne wrażenie. Na podstawie zdjęć nie jestem w stanie ocenić, czy zabudowa jest spójna, czy jest w tym jakaś głębsza filozofia, czy raczej chęć zabudowy całych kwartałów szklanymi molochami o zaskakujących kształtach (obawiam się, że niestety tak właśnie jest), więc zdjęcia potraktuję jako przyczynek do napisania kilka słów o kraju, o którym ludzie myślą jako o zacofanym i pozostawionym poza ścieżkami rozwoju, w którym niewiele się dzieje i w którym zawsze jest zimno. Oj, to nie tak....
Do 1997 r. stolicą Kazachstanu była położona na południu kraju Ałmata. Po odzyskaniu przez Kazachstan niepodległości na początku lat 90. XX wieku prezydent Nursułtan Nazarbajew (którzy rządzi zresztą do dzisiaj nie nie planuje rezygnacji ze stanowiska. Aby nic nie przeszkodziło mu w sprawowaniu najwyższego urzędu, nie pozwala na przeprowadzenie uczciwych wyborów, o czym później) zadecydował o przeniesieniu stolicy właśnie do Astany. Wpływ na podjęcie tej decyzji miały nie tylko czynniki strategiczne (Astana jest lepiej położona, znajduje się na skrzyżowaniu szlaków biegnących z Europy do Chin), ale przede wszystkim ideologiczne. Oto bowiem powstało nowe państwo, które zasługuje na stolicę, jakiej świat jeszcze nie widział! Zupełnie nową, zaprojektowaną z rozmachem od podstaw, taką, która pokaże siłę młodego państwa. W 1994 r. przyjęto uchwałę o przeniesieniu stolicy. Architekci z całego świata zabrali się do pracy. Towarzystwa dotrzymywał im sam prezydent Nazarbajew, który zaprojektował tzw. Wieżę Baiterek, która szybko stała się symbolem miasta. Zgodnie z założeniem autora, przedstawia drzewo topoli, na którym legendarny ptak Samuruk złożył jaja.
Wieżę zobaczymy także na banknotach.
Władzom zależało (i zależy nadal, gdyż miasto wciąż się rozwija), aby budowa przebiegała sprawnie i aby projekty sygnowane były przez wybitnych architektów. Do współpracy zaproszony został m.in. Norman Foster. Zaprojektował m.in. Piramidę Pokoju i Pojednania, wysokie na 62 m globalne centrum porozumienia religijnego i kulturalnego. Mieszczą się tam opera, muzeum kulturalne, biblioteka oraz centrum badań etnicznych.
Obecnie w Astanie mieszka ponad 700 tysięcy mieszkańców. W momencie przeniesienia stolicy było ich niemal o połowę mniej, więc demografowie są przekonani, że ok. 2030 r. liczba mieszkańców przekroczy 1 milion. Do Astany zmierzają nie tylko mieszkańcy innych kazachskich miast, ale i obywatele biednych republik byłego ZSRR. W stolicy naprawdę można zrobić karierę – w centrum biznesowym każdego dnia robi się transakcje na grube miliony. Trzeba tylko mieć szczęście i załapać się do jednej z firm związanych z ropą naftową czy gazem ziemnym – to daje niemal gwarancję finansowego sukcesu. Można też niestety dołączyć do otaczających szklane centrum dzielnic biedy, w których mieszkają ci, którzy nie mają szczęścia skorzystać z dobrodziejstwa, jakie dają złoża.
Kazachstan jest bowiem niezwykle bogaty w różnego rodzaju złoża naturalne. Znajduje się tam znaczna część światowych zapasów rud miedzi i polimetalicznych, niklu, wolframu, molibdenu i wielu innych rzadkich metali oraz metali ziem rzadkich, pokłady złota, srebra i diamentów (!). Kazachstan zajmuje pierwsze miejsce na świecie w wydobyciu uranu, wyprzedzając dotychczasowego lidera, którym była Kanada. Kraj posiada bogate złoża surowców energetycznych (węgla kamiennego, ropy i gazu). Nie wszystkie zagłębia ropy i gazu są obecnie wykorzystywane. Uważa się, że gdyby były prawidłowo eksploatowane, pod względem potencjału naftowego Kazachstan nie ustępowałby takim potęgom jak Arabia Saudyjska czy Kuwejt.
Z ciekawostek encyklopedycznych: Kazachstan jest dziewiątym co do wielkości krajem świata. Jeśli liczę prawidłowo, jest osiem razy większy od Polski – a zamieszkuje go zaledwie ok. 16 milionów mieszkańców. Ludność koncentruje się raczej w dużych miastach. Większość mieszkańców to muzułmanie; mniej niż jeden procent mieszkańców wyznaje religię katolicką.
Kazachstan rozwija się bardzo dynamicznie i tak też chciałby być postrzegany na świecie. Czy to się udaje – wątpię. Większości ludziom kojarzy się on tylko ze zsyłkami Polaków w czasie II wojny światowej. Jeśli ktoś interesuje się tą częścią świata, to jego skojarzenia także dalekie będą od pozytywnych. Kazachstan ma duże problemy z demokracją – a przede wszystkim prezydent Nazarbajew ma z tym duży problem. Na stanowisku głowy państwa pozostaje nieprzerwanie od 1990 r. Wprawdzie po raz pierwszy w wyborach wystartował w 1991 r., ale rok wcześniej został powołany przez parlament do sprawowania zaszczytnego stanowiska nowo utworzonej republiki. Najwyraźniej nie chcąc nieustannie męczyć się ze startowaniem w kolejnych kampaniach wyborczych, w 1995 r. zorganizował referendum, w którym poprosił Kazachów, by udzielili mu pełnomocnictwa do pozostania na stanowisku do 2000 r. Kazachowie musieli bardzo go pokochać, bo we wszystkich kolejnych wyborach otrzymywał poparcie na poziomie 90-95%. Albo jest bardzo sprawnym i szanowanym politykiem, albo musiał swemu szczęściu nieco dopomóc. Niestety, w przypadku Nazarbajewa wynik wyborczy nie oddaje rzeczywistych sympatii społecznych, co jest smutną praktyką w państwach byłego Związku Radzickiego. Na czele kilku z nich nadal stoją ludzie, którzy do władzy doszli w 1990 r. i ani myślą ustępować. Także ci, którzy uzyskali ją w późniejszym okresie, niechętnie myślą o oddaniu swego politycznego losu w ręce wyborców, co powoduje, że ich polityczna działalność ogranicza się w dużej mierze do uciszania opozycji i pracy nad wizerunkiem dobrych prezydentów i sprawnych gospodarzy.
Wróćmy do Nazarbajewa. Na początku stycznia 2012 r. odbyły się wybory parlamentarne, w których zwyciężyła partia Nur Otan, na czele której stoi prezydent. Zdobyła blisko 81% głosów poparcia i bez problemu zagwarantowała sobie miejsce w parlamencie. Uczciwość wyborów została zakwestionowana przez OBWE, która zaznaczyła, że "wybory odbyły się w ściśle kontrolowanych przez władzę warunkach, z poważnymi naruszeniami praw wyborców”. Bardziej bezpośrednia byłą opozycja, której wielu kandydatów w ogóle nie zostało dopuszczonych do startu w wyborach. Zdaniem części opozycji, były to najbardziej nieuczciwe wybory w historii Kazachstanu.
Inna sprawa, że OBWE nie uznała dotychczas za demokratyczne żadnych wyborów w Kazachstanie.