Choć oczy Europy zwrócone są od kilku miesięcy na Ukrainę, także u drugiego wschodniego sąsiada Polski będzie miało niedługo miejsce wydarzenie, które powinniśmy monitorować. 23 marca odbędą się na Białorusi wybory lokalne, które są wprawdzie znacznie mniej ważne, niż prezydenckie czy parlamentarne, niemniej jest to kolejne rozdanie władzy, dzięki któremu opozycja może uzyskać bardziej realny wpływ na życie polityczne. Tylko czy uda się to w sytuacji, gdy jest tak podzielona, że nie potrafi zbudować jednego wspólnego bloku wyborczego? Poniżej garść najważniejszych informacji, dotyczących wyborów.
Opozycja podzielona – chciałoby się powiedzieć: jak zwykle. Już jesienią 2013 r. ukształtowały się dwa opozycyjne bloki: Referendum Narodowe oraz Obywatelski Sojusz na rzecz Sprawiedliwych i Uczciwych Wyborów dla Lepszego Życia "Tałaka”. W skład każdego z nich wchodzą różne organizacje i stowarzyszenia. W skład Referendum Narodowego wchodzi pięć organizacji, ale jego rdzeń stanowi konsensus między „O Wolność” oraz „Mów Prawdę!”. Sojusz ten będzie ponadto zbierał podpisy pod wnioskiem o przeprowadzeniem referendum, a także zapowiada wystawienie własnego kandydata w wyborach prezydenckich.
Wybór kandydata, który stawi czoła Aleksandrowi Łukaszence, może doprowadzić do skłócenia członków koalicji. Dziś ma ona dwóch liderów – Aleksandra Milinkiewicza i Ulazimira Niakliajeu i w tym momencie trudno przewidywać, który z nich zostanie wystawiony jako kandydat w wyborach prezydenckich.
Od wyborów lokalnych do najbliższych wyborów prezydenckich: Wybory samorządowe nie elektryzują Białorusinów, nie powodują u nich wzrostu aktywności politycznej. To czynnik, który utrudni opozycji wygranie ich. Kolejnym jest to, że osadzona w Mińsku opozycja nie ma wystarczająco silnych struktur w pozostałych regionach.
Opozycja traktuje wybory jako przygotowanie do wyborów prezydenckich. Organizacje będą powiększały struktury, przygotowywały program, szkoliły członków.
Czy opozycja ma reale szanse w wyborach? Białoruski reżim zawsze dążył do poróżnienia opozycji i może być zadowolony z rezultatów swojej pracy. Aby rzeczywiście zagrozić władzy, opozycja musiałaby dokonać zawieszenia broni w wewnętrznych sporach i wypracować wspólny komunikat, z którym wyjdzie do obywateli.
W poprzednich wyborach samorządowych (2010) opozycja nie zmobilizowała się w wystarczającym stopniu i nie wystawiła kandydatów w częściach okręgów. O jedno miejsce w samorządzie ubiegało się średnio 1,2 kandydata. Kandydaci wystawieni przez siły demokratyczne zdobyli zaledwie 10 z 21 tysięcy mandatów. W nadchodzących wyborach opozycja może ustrzec się przed pewnymi błędami. Przede wszystkim musi mieć na względzie, że ludzi bardziej interesuje skupienie się na problemach socjalnych i ekonomicznych, niż roztrząsanie zagadnień konstytucjonalnych. Nawet wyborcy, którzy tradycyjnie oddają głos na kandydatów wspieranych przez Łukaszenkę, mogą pochylić się nad propozycjami opozycji – pod warunkiem, że opozycja zaprezentuje się jako wiarygodny gracz, dobrze przygotowany do ewentualnego współrządzenia na różnych szczeblach samorządu.
Statystyki: Trudno powiedzieć, by Białorusinom zależało na aktywnym w nich udziale: w Mińsku wprawdzie na listach jest 3,9 kandydata na jedno miejsce, ale w wiejskich radach o jedno miejsce ubiega się 0,6 osoby. Dane na dzień 10.02.2014 r.: zarejestrowano 16 754 kandydatów. 8200 spośród nich to urzędujący deputowani. Aż 8 000 kandydatów stanowią kobiety (!), zaledwie 826 zarejestrowanych to ludzie poniżej 30. roku życia (co zdaje się się stać w sprzeczności z deklaracją prezydenta, że w polityce więcej powinno być młodych).
Komisje wyborcze: Niestety, to będzie słaby punkt zbliżających się wyborów. w skład komisji wyborczych wejdą przede wszystkim osoby wytypowane przez władzę. Na ponad 10 tys. członków komisji wyborczych opozycja ma tylko 23 osoby (to 0,03% składu komisji). W wyborach do władz lokalnych cztery lata temu w komisjach znalazło się 76 przedstawicieli opozycji, w roku 2012, w czasie wyborów do Izby Reprezentantów, niższej izby parlamentu Białorusi, w skład komisji wyborczych weszło 61 przedstawicieli opozycji. Choć zagraniczni obserwatorzy wzywają Łukaszenkę do szerszego dopuszczenia opozycji do monitorowania wyborów, ten wydaje się nie dostrzegać nieprawidłowości. Przykładem niech będzie sytuacja, która miała miejsce w styczniu – odznaczył on Orderem Honoru szefową Centralnej Komisji Wyborczej Lidziję Jarmoszyną, która jest objęta zakazem wjazdu do UE i USA, gdyż wszystkie kampanie wyborcze, które odbywały się na Białorusi od 1996 roku, zostały uznane przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie za nieuczciwe.