Coraz więcej żeglarzy dociera do mety wyścigu Vendee Globe. Mówi się, że to mistrzostwa świata samotników. To nieoficjalne stwierdzenie, ale precyzyjnie określające skalę trudności. Wydaje się, że nie ma trudniejszego wyścigu pod żaglami. Solo, bez zawijania do portów, bez pomocy z zewnątrz, wokół globu. Niewyobrażalne przedsięwzięcie.
Uczestniczyłem w kilku projektach, czy to kampaniach olimpijskich czy RC44, ale przygotowanie do spędzenia trzech miesięcy w samotności na najbardziej nieprzyjaznych człowiekowi oceanach świata… Czapki z głów.
W tej edycji Vendee Globe doszło do nie lada sensacji. Wygrał François Gabart. Francuz. Ani razu reprezentant żadnego innego kraju nie zwyciężył w tych skrajnie trudnych regatach. Jeszcze jedna ciekawostka. Gabart ma 29 lat. Jest najmłodszym w historii triumfatorem tego okołoziemskiego rejsu. Pokonanie ponad 30 tysięcy mil z Francji do Francji pod Afryką, Australią i Ameryką Południową zajęło mu 78 dni 2h 16' 40", co stanowi nowy rekord trasy. Mam jakąś taką wewnętrzną satysfakcję, kiedy czytam jego wizytówkę, że zaczynał od klasy Optimist, potem ścigał się na łódkach olimpijskich. Tu nie zrobił zawrotnej kariery, ale ktoś (może on sam?) umiejętnie pokierował karierą młodego człowieka.
To ciekawe, bo w wieku 29 lat uważa się go za młodego i perspektywicznego. Ja miałem 21 kiedy zdobyłem olimpijskie złoto. Nie chodzi mi tu o licytowanie, kto w młodszym wieku wspiął się na top, ale refleksję, że kiedyś też byłem młody i perspektywiczny. Teraz jestem tylko perspektywiczny, ale za to wciąż młody duchem. :)
Nie wiem czy kiedykolwiek zdobędę się na samotne żeglowanie oceaniczne. To wymaga specyficznych predyspozycji: bycia bezkompromisowym zabijaką (w możliwie pozytywnym tego słowa znaczeniu), a jednocześnie umiejętności metodycznego, analitycznego i wreszcie wręcz naukowego podejścia do rzemiosła żeglarskiego. Dlatego tak bardzo mi zaimponował François. Z tego samego względu chylę czoła przed Zbyszkiem Gutkowskim, który, po sukcesie w etapowych regatach samotników, na szybko podjął decyzję o starcie w Vendee Globe. Tak bardzo się cieszyliśmy i byliśmy dumni 10 listopada, kiedy flota ruszała z Les Sables d’Olonne. Tak bardzo trzymaliśmy kciuki na trasie i jednocześnie baliśmy się, kiedy docierały do nas informacje o jego kłopotach ze sprzętem. Gutek przegrał z techniką, nie z samym sobą. Walczył. Kiedyś wpadły mi w ucho słowa św. Augustyna: dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. To motto idealnie pasuje do sportu ogólnie, a w moim przekonaniu do żeglarstwa szczególnie.