Nie minął jeszcze miesiąc od początku wojny, a posłowie Konfederacji zaczęli już szczuć na uchodźców. Jedno jest pewne: ta sytuacja będzie eskalować.

REKLAMA
logo

Jest całkowicie jasnym, że kryzys uchodźczy będzie się jeszcze nasilał. W Polsce już znajduje się ponad dwa miliony uchodźców, a każdego dnia naszą wschodnią granicę przekracza średnio sto tysięcy ludzi. Do tej pory dzięki ofiarności 'zwykłych' Polaków udaje się nad tą sytuacją całkiem nieźle zapanować. Sympatia dla uciekających z ogarniętego wojną kraju Ukraińców jest powszechna. Dlatego wyjątkowo obrzydliwe i właściwie nie do pomyślenia wydawałoby się, że któraś z partii politycznych zdecyduje się na budowanie kapitału politycznego na niechęci do naszych gości. A jednak.
Nagły napływ dużej rzeszy, pozbawionych właściwie wszystkiego ludzi, do Polski z pewnością rodzi wiele problemów. Przed Polską stoją kolejne wyzwania: humanitarne, prawne, administracyjne czy w końcu kulturowe. Musimy przecież zapewnić pozbawionym domów ludziom schronienie, jedzenie, dostęp do opieki medycznej, psychologicznej, możliwość legalnej pracy, ubezpieczenie... i wiele innych. Kończąc zresztą na rzeczach tak zdawałoby się trywialnych jak poczucie akceptacji i bezpieczeństwa. Nie wydaje mi się, żeby były to przywileje. A raczej konsekwencja posiadania elementarnej przyzwoitości.
Pozostaje sobie zadać pytanie o to ostatnie, w kontekście nieudanej na szczęście konferencji posła Bosaka.
Po bojkocie tego politycznego performance'u jego organizatorzy tłumaczyli się pokrętnie, w iście zresztą putinowski sposób, że próbowali wywołać dyskusję na temat pogarszającej się sytuacji gospodarczej polskiego społeczeństwa. I w pewien sposób im się to udało. Jakie są więc fakty?
Sytuacja nie jest dobra. Rząd próbując ożywić pandemiczną gospodarkę zaczął drukować pieniądze. W konsekwencji galopująca inflacja uderzyła najmocniej w obywateli i małe i średnie firmy, powodując wzrost cen podstawowych towarów i usług. Z pewnością nie nadążyły za nimi podwyżki płac i emerytur. Próba powstrzymania inflacji, doprowadziła z kolei do wzrostu kosztów kredytów, obciążając domowe budżety jeszcze mocniej. Dodajmy do tego wojnę i jej konsekwencje, z których najdonioślejszym ekonomicznie są potężne podwyżki cen energii i ropy, czyli w konsekwencji podwyżki cen wszystkiego. Średni poziom życia znacznie się więc obniżył, a wraz z nim poczucie bezpieczeństwa obywateli. A wojna Rosyjsko- Ukraińska jest daleka od zakończenia.
Skąd u posłów Konfederacji troska o byt polskiego społeczeństwa? Partii, która przez lata opowiadała się za zniesieniem zabezpieczeń socjalnych. Partii, która w czasie pandemii otwarcie agitowała za nie stosowaniem się do zaleceń sanitarnych. Partii, która słynie z elitystycznych i prorosyjskich wypowiedzi. Nie wspominając o skandalicznych opiniach jednego z jej liderów – Janusza Korwin-Mikke, który nie raz ciepło wypowiadał się o dyktatorach: Putinie i Łukaszence. Trudno doszukiwać się w takich wypowiedziach troski o dobro obywateli. Intrygującym w tym kontekście jest też ich zaangażowanie Konfederacji wśród grup antyszczepionkowców i antyaborcjonistów – gwałtownych ruchów społecznych, finansowanych przez Kreml. Skąd więc ten nagły przypływ empatii?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie potępi konieczności pomocy ukraińskim uchodźcom. Ta fala wsparcia, która rozlała się po Polsce jest zjawiskiem szczególnym lokalnie i wyjątkowym w skali świata. Jednak Konfederacja od początku szuka wyłomu w tym monolicie bezinteresowności. Przykładem takich działań było organizowanie patroli przy granicy, które wyłapywać miały uchodźców o ciemniejszym kolorze skóry. Skoro te działania spaliły na panewce nadszedł czas na uderzenie w inne tony. Konfederacja zdecydowała się szczuć na fikcyjne 'przywileje' Ukraińców. Pozostaje sobie zadać pytanie: komu służy takie działanie?
Być może przyzwoitość nie obowiązuje kiedy w grę wchodzi utrzymanie się powyżej progu wyborczego. Wszystkie ręce na pokład, nie ma działania zbyt niskiego. Być może organizatorzy konferencji kierowali się bardziej głupotą, niż podłością, uderzając w działania rządu, który MUSI zaangażować się w pomoc humanitarną. Bo jest to jego psi obowiązek, żeby Polacy nie musieli finansować działania państwa z dobrowolnych dotacji (pamiętając, że te obowiązkowe są i tak dosyć wysokie).
Trzeba jednak mieć na uwadze, że brak poczucia ekonomicznego bezpieczeństwa może doprowadzić, że tak obrzydliwa agitacja trafi w końcu na podatny grunt. I chociaż jestem pewien, że trzon polskiego społeczeństwa nie ustanie w niesieniu pomocy to brednie Konfederacji nigdy nie były w ten trzon wymierzone. Wystarczy mała grupa nacjonalistów, która da argumenty kremlowskiej propagandzie i może mieć fatalny wpływ na polsko- ukraińskie relacje.
Jak z tym sobie radzić? Przede wszystkim pamiętać, że ucieczka przed wojną to nie przywilej. Wszelkie próby podjudzania opinii publicznej przeciw ofiarom wojny muszą być zdecydowanie bojkotowane. A będzie pojawiać się ich coraz więcej. Ponadto trzeba nastawić się niestety, że sytuacja szybko się nie poprawi. Wojna może ciągnąć się jeszcze jakiś czas, a każdy kolejny dzień jej trwania to setki tysięcy uchodzących przed agresją Putina. Pomoc uchodźcom to maraton, a nie sprint. Nie wystarczą więc pojedyncze zrywy serca. Trzeba rozsądnie rozłożyć siły i środki, tak żebyśmy byli przygotowani na przedłużający się konflikt. Bo wysoce prawdopodobnym jest, że niszczenie Ukrainy i 'produkcja' uchodźców stały się celem Rosji po nieudanej operacji militarnej. A przede wszystkim trzeba pomagać jeszcze ofiarniej: w ten sposób możemy mieć pewność, że Solidarność wygra z głupotą.