Trudno dziś przewidywać, jak będzie wyglądać działalność Joachima Gaucka, którego wczoraj Zgromadzenie Narodowe wybrało prezydentem RFN. Wybór byłego szefa Urzędu ds. Akt Stasi dość dobrze obrazuje jednak tęsknoty niemieckiego społeczeństwa względem swojej klasy politycznej.
Wiceprezydent Młodzieżowej Sieci Zgromadzenia Regionów Europy (AER) w Strasburgu.
Dla polityków Gauck nie był kandydatem pierwszego wyboru. Angela Merkel chciała kogoś bardziej politycznie podporządkowanego. Dwa lata temu udało jej się doprowadzić do wyboru partyjnego kolegi Christiana Wulffa, ale w związku z osłabieniem pozycji chadecji i gabinetu pani kanclerz, tym razem nie było to możliwe. Socjaldemokracja, zieloni i liberałowie także nie obstawaliby zapewne za byłym pastorem, gdyby mieli oni szansę na wybór kandydata silniej związanego z ich partiami.
Tymczasem niemieckie społeczeństwo od początku bardzo kibicowało Gauckowi - nazajutrz po rezygnacji Wulffa aż 69% Niemców opowiadało się za byłym działaczem opozycji NRD. Podobne sympatie można zauważyć w opiniotwórczych mediach, które piszą o Gaucku jako „duszpasterzu narodu”.
Widać więc wyraźnie, że Niemcy zatęsknili za prezydentem, który bierze na siebie funkcję moralnego autorytetu, który bieżącym decyzjom politycznym będą umieli nadać głębszy sens. Takim prezydentem był np. Richard von Weizsäcker, który swoim przemówieniem na czterdziestą rocznicę zakończenia II wojny światowej zaczął wielką debatę o niemieckiej winie za hitleryzm.
Ale rozliczenie z hitleryzmem jest już zadaniem w dużej mierze wykonanym, podobnie jak rozliczenie z komunizmem (w dużej mierze za sprawą działalności Gaucka w Urzędzie ds. Akt Stasi). W jakich sprawach prezydent powinien więc nadawać kurs? Na pewno otwartą kwestią jest przyszłość kapitalizmu po kryzysie – dziś lepiej już rozumiemy, że jego kształt musi być przedmiotem debaty. Kolejnym z takich wyzwań jest kryzys multikulturalizmu, współżycia różnych kultur, narodowości i wyznań. Niemcy i Europa muszą zmierzyć się potężną imigracją o odległym od europejskiego tle kulturowym. Redefinicji ulega też tożsamość niegdyś jednoznacznie chrześcijańskiego Zachodu. Czy Gauck będzie umiał stawić czoła tym wyzwaniom? Prawdopodobnie nie, przekraczają one możliwości pojedynczego człowieka. Być może jednak poszerzy on panteon królów-filozofów, niedawno zubożony przez śmierć Vaclav Havla. I choć są oni zazwyczaj politykami mało skutecznymi, to dają swoim obywatelom trochę nadziei. I w zasadzie jest to już całkiem sporo.