Z Sodomy do Gomory jedzie się tramwajem. Tak chciał kiedyś widzieć te kwestie poeta, ale ja nie końca to kupuję. Zapraszam w podróż tramwajem numer Cztery - z serca krakowskiej Krowodrzy, aż po nowohuckie osiedle B1.
W tramwaj numer cztery wsiadam w sercu najbardziej mieszczańskiej części dzielnicy Krowodrza. Kiedyś mocno urzędnicza, teraz matecznik miejskiej klasy średniej, zamożnych emerytów i studentów: dookoła studentki UJ, studenci UJ (zdarza się, że mylę ich ze studentkami) i dziadki płci obojga, jadący po świeżego pomidorka na Kleparz.
Wszyscy raźni i świeży, makijaż obowiązkowy jest dla pań w każdym wieku. NIESTETY JESIEŃ TO TROCHĘ NAM ZABRAŁA, ALE W LECIE WIDAĆ TO DOBRZE. NA PEWNO SĄ TU FRAGMENTY GARDEROBY, BIŻUTERIA, APASZKI TAKIE RZECZY, DUŻO TEGO, WSZYSCY WYSTROJENI.
Mężczyzn w wieku produkcyjnym w zasadzie brak; starsi panowie eleganccy, na twarzach urzędnicza przeszłość. STARSZYCH ZADBANYCH ELEGANCKICH PANÓW SPOTKASZ WIELU, NIEJEDEN ZAGADUJE :d Jeśli zaniedbany look – to tylko jako wypracowany element stylu HIPSTERZY, KLASYKA. Szaliczki, apaszki, wysokie obcasy. I ELEGANCKIE MŁODE URZĘDNICZKI, TEGO TEŻ U NAS DUŻO. Tłok.
JEŚLI BĘDZIE WIĘCEJ FOTEK Z DETALAMI, MOŻE ZROBIĆ Z TEGO SLAJDSHOW
Przystanek Bagatela – wysiadają studentki i (chyba) studenci. Kleparz – torby dziadków podskakują dziarsko na schodkach tramwajowych FOTKA, ONI WYCHODZĄ STADAMI NA TYM PRZYSTANKU. Na obiad będą dziś szparagi (podpatrzone w tv).
Dworzec – turyści, którym wmówiono, że położony tuż przy Makro hotel tak naprawdę znajduje się 800 metrów w linii prostej od rynku, z ulgą rozjeżdżają się do domu. FOTKA LUDZI Z PLECAKAMI, WALIZKAMI, PRAWIE ZAWSZE ICH TU WIELU, CUDZOZIEMCÓW ROZPOZNASZ SZYBKO.
Jeszcze tylko biurowce na Lubicz, EWENTUALNIE FOTKA, ALE TUTAJ SZTAMPA, i tramwaj pustoszeje. Zostajemy sami: uczniowie, matki z dziećmi, no i starsi ludzie.
NO I TU SIĘ SYTUACJA ODROBINĘ ZMIENIŁA, BO PO WAKACJACH AWF JEŹDZI. MOŻNA BY TO EWENTUALNIE ZROBIĆ W SOBOTĘ, NIEDZIELĘ, WOLAŁABYM TROCHĘ PRZESTRZENI NA ZDJĘCIACH.
Zmieniła się dzielnica, zmienił się dress-code. Studenci AWF styl mają nienarzucający się, zresztą i tak zaraz opuszczą wagony STUDENTA AWF ROZPOZNASZ MIGIEM ;) . Dominantą tych co jadą ze mną teraz – od przystanku do Ronda Czyżyńskiego – powoli stają się buty na płaskim obcasie FOTKA – HEHE, PEŁNO TU SNICKERSÓW: tylko młode i wkraczające w młodość kobiety noszą tu odważne szpilki, EWENTUALNIE FOTECZKĘ SŁITAŚNĄ ;).
Chodniki w Hucie nierówne, najlepiej sprawdzą się snickersy. Stroje niezobowiązujące, bluzę z kapturem ma tu prawie każdy. Obserwuje starszych ludzi – tych najwięcej. Wielu czyta wyniki badań, studiuje broszury od lekarza DUŻO TEGO, CIĄGLE WIDZĘ, ALE TEŻ TRZEBA MIEĆ SZCZĘŚCIE. ŻAŁUJĘ, ŻE NIE ROBIŁAM SAMA. Zaglądam im przez ramię. Rozpoznaję schorzenia, na jakie cierpią. Jesteśmy w Nowej Hucie, dziś szparagów na obiad nie będzie.
Ten tekst zaczęłam pisać jeszcze w sierpniu. Planowałam do niego fotoreportaż: wersalikami (czyli literami drukowanymi – pozdro dla Kochanej O.) zaznaczam uwagi, które miały pomóc fotografowi w złapaniu wizji zdjęć. Niestety nie udało się, pomysł przekazuję więc śmiało dalej. Może zima bedzie bardziej sprzyjać tramwajowym podglądaczom :)