Spółka PKP Intercity ostatnimi laty ciężko pracowała nad poprawą swojego wizerunku i komfortu pasażerów. Prawie się udało. Prawie, bo niestety nie wszędzie.
Z jednej strony mamy zakupy nowego taboru, z flagowym Pendolino na czele, który choć krytykowany, jest zmianą jakościową, jakiej polska kolej nie miała od czasów legendarnej Luxtorpedy. Do tego nowe składy z Pesy, Stadlera, modernizacje konwencjonalnych wagonów i dostawy nowych. Pociągi PKP Intercity są dziś wygodne, szybkie i supernowoczesne, zaczynają też dojeżdżać w coraz bardziej zaskakujące miejsca. O dostęp do Pendolino walczą np. Węgliniec czy Jarosław i nie jest wcale powiedziane, że im się nie uda.
Z drugiej strony niestety mamy przykład nieco dziś zapomnianego projektu Berlin Warszawa Express. Kiedy pociągi ruszyły pod tą nazwą w 2001 roku, były przedstawiane jako bardzo prestiżowe, wręcz luksusowe połączenie z Europą, do której tak bardzo aspirowaliśmy. Dedykowane wagony w specjalnym malowaniu, dynamiczna taryfa, wysoki komfort podróży, to był wtedy powiew wielkiego świata. Nie raz czułem dumę widząc jak przez Berlin jedzie biały pociąg z wielkim słowem „Warszawa” wymalowanym na każdym wagonie. Co z tego prestiżu dziś zostało? Niewiele. Od 14 lat jeżdzą w składach BWE te same wagony, a przecież już na początku nie były to wagony nowe. Oto moja ostatnia podróż, 26 listopada 2015, pociąg EU47, Berlin - Warszawa. Wagon rocznik 1998:
Nieźle, prawie 18 lat. A co w środku? Przetarte ze starości fotele. W niemałej liczbie:
Nie pisałbym o tym, gdyby nie to, że przez te dziury wystają druty i pasażerce siedzącej w rzędzie obok taki drut rozdarł spodnie.
Incydent sprawił, że i ja sprawdziłem swój fotel. Owszem, dziurawy.
Ponadto mój fotel rozkładał się samodzielnie przy każdym hamowaniu. Zrozumiałbym, gdyby to był efekt kondycji firmy - no co zrobić, nie ma na remonty i już. Nowych lub zmodernizowanych, pięknych wagonów jednak jest pod dostatkiem, jeżdżą po całej Polsce, ale nie w pociągu, który jeszcze niedawno był oczkiem w głowie polskich kolei.
Drogie PKP Intercity, na najbardziej prestiżową, międzynarodową trasę wystawiacie flotę prawie dwudziestoletnich, wysłużonych wagonów. Te dziury nie są efektem działania wandali. To są przetarcia ze starości. Takie warunki coraz trudniej zastać w Polsce nawet na podmiejskich liniach. Pociągi BWE (choć oficjalnie już tak się nie nazywają, a na pamiątkę zostało tylko malowanie ciągle niewymienionych wagonów) jakby nie patrzeć, są wizytówką naszych kolei za granicą i nie jest to wizytówka zbyt chlubna. Raczej powód do wstydu. A póki co, wstydzą się tylko pasażerowie, kiedy muszą wysiąść w podartych spodniach.
P.S. Tytuł pochodzi ze sztuki „Między nami dobrze jest” Doroty Masłowskiej.