Zamach w Bostonie boleśnie przypomniał Amerykanom, że nie da się w stu procentach zabezpieczyć przed atakiem terrorystów. Eksplozje ładunków wybuchowych na trasie maratonu po raz kolejny wywołały w Stanach Zjednoczonych atmosferę strachu i niepewności.
Amerykańskie służby wciąż nie wiedzą (a przynajmniej nie podają do wiadomości publicznej) kto dokonał zamachu. Brak informacji prowokuje spekulacje. W USA, ze względu na wcześniejsze doświadczenia, od razu pojawiły się teorie, że atak był dziełem Al-Kaidy, lub innego ugrupowania, powiązanego z islamskim terroryzmem. Ładunki wybuchowe mógł podłożyć również obywatel Stanów Zjednoczonych, niezadowolony z sytuacji w kraju. Być może zamachowcem był sfrustrowany przeciwnik władz federalnych, których za oceanem nie brakuje. Dokonać ataku mógł też jeden szaleniec. Takiego samotnego wilka bardzo trudno powstrzymać. Działa sam, nie musi się z nikim kontaktować, nie pokazuje na zewnątrz, że planuje zamach, co sprawia, że znacznie trudniej pokrzyżować jego plany.
Tę ostatnią teorię potwierdzają stwierdzenia większości ekspertów, którzy podkreślają, że ładunki, które eksplodowały na mecie bostońskiego maratonu nie były dziełem profesjonalisty. Gdyby stworzyła je osoba, mająca większe umiejętności, zamach pochłonąłby znacznie więcej ofiar.
Atak terrorystyczny, w którym giną ludzie to ogromna tragedia. Eksplozje pokazały, że nawet najlepiej działające służby nie są w stanie w pełni zapobiec takim wydarzeniom. Amerykanie mogli o tym fakcie zapomnieć. Mieli prawo po ponad 10 latach od krwawych zamachów z 11 września znów poczuć się bezpiecznie. Od tego czasu terroryści nie potrafili przeprowadzić udanego zamachu na terytorium USA. Część osób z pewnością uwierzyła, że amerykańskie służby, dysponujące coraz nowocześniejszymi i bardziej skutecznymi środkami, są w stanie zapewnić bezpieczeństwo obywatelom.
Jednak zapobiec wszystkim zamachom terrorystycznym po prostu się nie da. Tym bardziej, jeśli celem jest impreza taka jak maraton. Nie sposób dokładnie przeczesać całą, około 40 kilometrową trasę biegu, aby być pewnym, że zarówno kibicom, jak i sportowcom nic nie zagraża. Niemożliwe jest również sprawdzenie każdej osoby, która przyszła, aby dopingować biegaczy. Maraton to zatem wyzwanie nie tylko dla śmiałków, chcących sprawdzić swoje siły w kilkudziesięciokilometrowym biegu, lecz również dla służb, mających zapewnić im bezpieczeństwo.
Bostoński maraton ma bardzo długą historię. Jak podkreślają organizatorzy, odbywająca się od XIX wieku impreza cieszy się ogromnym prestiżem w świecie sportu. Bieg najprawdopodobniej odbędzie się również w kolejnych latach. Trener, który przygotował do startu w maratonie niejednego zawodnika stwierdził w rozmowie z CNN, że impreza już nigdy nie będzie taka sama.
Celem terrorystów jest zawsze wpłynięcie na świadomość obywateli, wywołanie u nich strachu. Zatem zamachowcy, bez względu na to kim są, osiągnęli swój zamiar.