Bezrefleksyjny pęd polskich mediów do podkreślania sukcesu mało istotnych rzeczy jest już tradycją tego kraju. Zajmujemy się sprawami, które kompletnie nie mają znaczenia. Poza Eurowizją i Donatanem są bowiem miejsca, gdzie muzyka rozkwita i powraca z niezwykłą siłą buntu, wrażliwości i piękna, a do jej sprzedaży nie trzeba na wpółrozebranych modelek. Nas tam, niestety nie ma.
Jeżeli ktoś chce poszukać dobrej i ciekawej muzyki, to na pewno nie znajdzie jej w konkursie zwanym Eurowizją, która od zawsze była promocją szmiry i plastiku - niewiele mającym wspólnego z twórczością. Stąd też całe szaleństwo medialne w tym temacie jest naprawdę mało istotne. Podobnie jak sama piosenka Donatana, czy też oburzenie jej formą.
Donatan - podąża przecież drogą obowiązującą dzisiaj w mainstreamie, czyli sprzedaje swoje dzieło najlepiej, jak tylko potrafi. Zgodnie z obowiązującym kanonem dobry riff zastąpiony jest u niego kobiecym ciałem sprowadzonym do roli produktu. Na scenie podczas wczorajszego występu nie widzieliśmy zatem muzyków, a modelki odgrywające na żywo teledysk "My Słowianie", czyli porno w wersji soft. Ot, znak czasów.
Stąd zarówno Donatan, jak i Eurowizja kultywują najgorsze tradycje muzyki z lat `70, które doprowadziły zresztą (w pewnym stopniu) do wybuchu punk - rocka i narodzin całej fali rewelacyjnych kapel (U2, Joy Division, New Order itd.).
Tak to właśnie wyglądało.
Obserwacja dzisiejszego rynku muzycznego nieuchronnie prowadzi do wniosku, że oto mamy sytuację podobną. Media kreują gwiazdy łatwe i popularne, zapominając o szerokich gustach swoich odbiorców, zapominając o tym, że na tym świecie żyją ludzie potrzebujący innych bodźców, posiadających nieco inną wrażliwość. Wrażliwość nieco inną niż Artysta - Donatan, który na swoim profilu FB określił krytyków wczorajszego występu Cleo mianem - turbodebliami.
No cóż, można by rzec, jaki poziom muzyki, taki też poziom intelektu. Cóż zdarza się.Tak więc, skoro wiemy kim jest Donatan i jaką muzykę sprzedaje, doskonale wykorzystując utrwalony w mainstreamie wzorzec sprzedażowy (kobieta jako produkt) nie ma co oczekiwać od niego, że nagle zaspokoi bardziej wyrafinowane gusta. Prawdopodobnie jego dzieło spotka to, co wszystkie inne piosenki w konkursie Eurowizji.
No właśnie. Czy ktokolwiek z Was pamięta jakikolwiek numer z tego plebiscytu? Albo, czy ktoś pamięta jeszcze ubiegłoroczny sukces zespołu "Weekend"? Muzyka zdecydowanie dzieli się na dobrą i złą. Do tej pierwszej wracamy przez lata, towarzyszy nam w najpiękniejszych, czy też najtrudniejszych chwilach życia, albo w drodze do pracy, czy przy porannej kawie. Ta druga nie trwa dłużej niż mgnienie oka. Znika w chaosie rzeczywistości, przykryta innym, podobnym sobie chłamem.
Inną jednak sprawą jest bezrefleksyjny pęd polskich mediów do podkreślania sukcesu, mało znaczącej piosenki w nieistotnym konkursie, gdzie każdy kolejny wykonawca po prostu osiąga tzw. "dno i pięć metrów mułu". Czy mamy naprawdę tak głębokie kompleksy, by jak to określiła Karolina Korwin - Piotrowska podchodzić do tematu na zasadzie - "nieważne, że seksistowskie, ważne, że sukces"?
Zresztą w przypadku wielu relacji, ich autorów naprawdę poniosła wyobraźnia, przewyższając oczywisty seksizm samego sposobu sprzedaży piosenki (podczas występu zabrakło tylko mleka, jak to było w teledysku). Oto gazeta.pl
Powyższy cytat ukazał się zresztą w przededniu tekstu Jacka Żakowskiego na 25-lecie "Wyborczej", w którym to uznał, że cieszy go, że widzi w niej bardziej "Guardiana", niż "Wall Street Journal". Panie Jacku, poziom doboru tematów o kulturze, muzyce, sztuce obu pism/portali wciąż rozdziela wielka, niekończąca się przepaść.
W dzienniku. pl zauważono natomiast "sugestywne ubijanie masła".
Nie rozmawiamy zatem o muzyce, a o maśle, promowanym obecnie przez TVP, która ma ponoć jakąś misję publiczną, chyba jednak dawno już przez wszystkich zapomnianą.
Nie oszukujmy się. Współczesne media oszalały na punkcie statystyk. Nie formułują własnej linii programowej, nie dyskutują z użytkownikami, lecz promują to, co może przełożyć się na wysokie słupki tzw. oglądalności. Tak więc oprócz Donatana, codziennie z każdej strony atakuje nas JKM, czy Macierewicz, których poglądy generalnie nadają się do niszowych kanałów telewizyjnych o jakości zdrowia psychicznego.
Na nieszczęście dla naszej muzyki i kultury, nikt za bardzo nie przejmuje się problematyką Donatana na szerszej płaszczyźnie. Cały świat obserwuje dziś kobiecą rewolucję punkowo - gitarową i zastanawia się kiedy nastąpi wybuch post-grunge`a (o ile już to się nie stało). Tak, tak drodzy Państwo. Czeka nas wielki powrót gitarowego grania. Grania, w którym kobieta nie jest żadnym produktem.
Poniżej krótki przegląd tego, co jest ISTOTNE.
1. Perfect Pussy
2. Screaming Females
3. Pins
4. Warpaint
5. Haim
6. Waxahatchee
7. Joanna Gruesome
8. Priests
9. Speedy Ortiz
10. Courtney Barnett
Na koniec, by nieco złagodzić punkową zadziorność donoszę, że istnieje rewelacyjny skład pod nazwą Cleo. Tylko pochodzi ze Szwecji :)