Michał Syska. Publicysta. Dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle'a.
W słynnym serialu Stanisława Barei pt. "Alternatywy 4" pojawia się postać grana przez Jana Kobuszewskiego. Bohater ów stara się wykorzystać stan zdenerowania lokatorów ursynowskiego osiedla, u których złość wywołują liczne usterki w ich nowych mieszkaniach. Podtyka im więc pod nos petycję protestacyjną do podpisania, licząc, że działający w afekcie mieszkańcy nie zajrzą w jej treść (bo tak naprawdę chodzi o wyłudzenie mieszkania).
Na podobny efekt liczą zwolennicy organizacji zimowych olimpijskich w Krakowie w roku 2022. Niewątpliwie będą oni chcieli wykorzystać stan euforii - potęgowany przez media - do zyskania dla swej groźnej idei akceptacji wśród większości społeczeństwa.
Wśród aktywizytorów tego szalonego pomysłu będą oczywiście dominować osoby, które są bezintersownie i autentycznie oddane wizji płonącego znicza olimpijskiego pod Wawelem: ludzie ze środowiska sportowego, kibice, spora część dziennikarzy (zwłaszcza sportowych). Znajdą się wśród nich także - na wzór postaci granej przez Jana Kobuszewskiego - osoby, które wspierać będą ten projekt z wyrachowania. To różnej maści politycy oraz samorządowi urzędnicy, którzy niczym surferzy będą chcieli wskoczyć na falę społecznej euforii i popłynąć na niej do kolejnych wyborów.
Pojawią się więc patetyczne zawołania, że nowa potęga w sportach zimowych (czyli Polska) zasługuje na organizację igrzysk. Pojawi się na pewno ograny slogan o promocyjnej wartości tej imprezy. No i tradycyjny już (i najbardziej absurdalny) argument: przecież oprócz nowych obiektów sportowych powstaną też potrzebne wszystkim drogi (jakby w Polsce nie mozna było zbudować po prostu drogi - bez niepotrzebnego toru bobslejowego w pakiecie). Zresztą już dziś się one pojawiają, a pierwsze miliony złotych z publicznej kasy są kierowane na ich promocję (spoty w TV, wyjazd krakowskiej delegacji do Soczi).
Niemcy i Szwecja wycofały się z wyścigu o organizację zimowych igrzysk w 2022 roku. Większość Norwegów chce wycofania kandydatury Oslo. Te trzy państwa to najbogatsze kraje europejskie o rozwiniętych gospodarkach i hojnych systemach społecznych. Ich mieszkańcy kierują się zdrowym rozsądkiem. Czy Polki i Polacy, niesieni euforią po olimpijskich medalach Kowalczyk, Stocha i Bródki, dadzą się uwieść akwizytorom niebezpiecznej idei? Czy też zwycięży zdrowy rozsądek? Oby to drugie. Większość mieszkańców spod adresu Alternatywy 4 petycji podsuwanej przez Kobuszewskiego nie podpisała. To daje nadzieję, że krakowski Miś się nie zmaterializuje.