Dziś przez wszystkie polskie miasta i wioski przeszły uroczyste procesje. Są jednak miejsca, w których Boże Ciało obchodzone jest od wieków w niezwykłej oprawie. Tak właśnie było dziś w Łowiczu.
Dziennikarze z zawodu. Podróżnicy z namiętności i ciekawości świata
Dlaczego procesje Bożego Ciała w Łowiczu są takie wyjątkowe? Odpowiedź tkwi w historii miasta. To tu, od 1136 roku, aż do upadku I Rzeczpospolitej w 1795 roku, była siedziba arcybiskupów gnieźnieńskich. W katedrze w Łowiczu są groby prymasów i tu przez sześćset lat biło serce katolickiej Polski.
Sześćset lat tradycji na trwałe odcisnęło się w kulturze Łowicza. Tu, dzięki opiece arcybiskupów, żyło się ludziom lżej. Pańszczyzna była mniej dotkliwa, a lud bogacił się dzięki dostawom dla dworu. Niedaleko były też włości Radziwiłłów, którzy mieli swój pałac w Nieborowie. Łowicz był przez całe wieki jednym z najważniejszych miast na mapie Rzeczpospolitej.
Do dziś widać tu nie tylko ślady po wspaniałej historii, ale i czuje się ducha przedsiębiorczości. Łowickie wzory, wycinanki i słynne „pasy” zdobią budynki, tablice rejestracyjne, ubrania, kubki i torebki. Prężnie rozwija się rękodzieło, a stragany uginają się od towarów. To wszystko podziwiamy jeszcze przed rozpoczęciem mszy w katedrze, którą Jan Paweł II podniósł do rangi bazyliki mniejszej.
Nabożeństwa w dniu poświęconym kultowi Chrystusa w Eucharystii odbywają się w Polsce od 1320 roku. Według ludowej interpretacji tego święta, Bóg opuszcza w ten dzień ołtarze i schodzi między zwykłych ludzi.
W procesji do czterech ołtarzy bierze udział cała społeczność miasta, razem z władzami, cechami rzemieślniczymi (kiedyś), przedstawicielami partii, organizacji i związków (dziś). Przed księdzem niosącym monstrancję, ubrane w biel dziewczynki sypią płatki kwiatów. Za feretronami i sztandarami maszeruje orkiestra wojskowa, lub strażacka, i paradują służby mundurowe. A potem idą mieszkańcy.
W Łowiczu już przed nabożeństwem zrobiło się kolorowo od ludowych strojów. Niektórzy zakładają je specjalnie dla turystów. Dla innych, to ważny gest identyfikacji z tradycją i wychowaniem.
– Noszenie tradycyjnych strojów łowickich wymagało sporo siły i samozaparcia – mówi nam pani Kasia Słoma, ubrana w ludowy strój przewodniczka z łowickiej informacji turystycznej. Łowickie stroje nosiły jej babcia i mama, a pani Kasia nie tylko z dumą zakłada na procesje strój ludowy, ale też pracę magisterską pisała o obchodach Bożego Ciała w Łowiczu. Tradycyjny ubiór ma kilka warstw: bieliznę, kieckę, zapaskę, koszulę bielonkę i gorset. Do tego czerwone korale i kwiatowy wieniec. Całość potrafi ważyć 15-20 kilogramów. Do tego najefektowniejsze wieńce – po dwa kilogramy.
Idącym w procesji dziewczynom poubieranym w łowickie stroje ludowe jest dziś piekielnie gorąco. Jest duszno, w powietrzu wisi burza. Deszcz zaczyna padać w kulminacyjnym momencie procesji, kiedy najświętszy sakrament wraz z barwną procesją zatrzymuje się przed ołtarzem na Starym Rynku.
Niosący proporce młodzieńcy w strojach ludowych ocierają pot z czoła, a my próbujemy wypatrzyć różnice w kolorowych pasiakach. Najstarsze, XIX-wieczne stroje miały cieplejsze barwy. Dzisiejsze mają odcienie zieleni i błękitu. Kluczem do zdobycia panny były dla kawalerów tasiemki sznurujące buciki. Te zielone oznaczały mężatkę, czerwone – że panna jest na wydaniu.
Tutejsze dziewczyny z sentymentem wspominają tradycyjne łowickie wesela, które trwały sześć dni – od soboty do czwartku. Nasza przewodniczka też marzy o tym, by do ołtarza pójść w stroju ludowym. Zwłaszcza, że z tą kulturą mocno się identyfikuje. – Ja się nie przebieram w ten strój, tylko go zakładam – przekonuje.
Procesja rusza kilka minut po dwunastej, z katedry przy Starym Rynku. Idzie ulicami łowickiej starówki, by po zatoczeniu niewielkiej pętli znów wrócić na plac przed katedrą. Każdy z czterech ołtarzy jest przybrany niewielkimi brzózkami. Gdy tylko procesja rusza dalej, na te drzewka rzuca się tłum.
Każdy chce odłamać choć gałązkę, by zabrać ją do domu. Według starej tradycji, brzozowa witka urwana z ołtarza w dniu Bożego Ciała, przez cały rok zapewnia ochronę domu przed... czarownicami. Sądząc po szybkości, z jaką Łowiczanie ogołacają ołtarze z brzózek, jeszcze zanim ksiądz z Najświętszym Sakramentem odejdzie na kilka kroków, może świadczyć o sile tradycji, albo czarownice rzeczywiście są tu dużym problemem...