W sali beznogich rozmawia się o wszystkim, tylko nie o przyszłości. Raczej zazdrości się tym, którzy zmarli, bo nie dowiedzą się, jak ich oszukano. A życie na wojnie bywa podłe - ktoś sfotografował się przed zadaniem bojowym i rozerwała go mina, inny ogolił się, a za chwilę go zabili. Pielęgniarka po latach nie może sobie wybaczyć, że nie udało się uratować młodego chłopaka, bo nie dobudziła pijanego chirurga. A ci, co przeżyli?
Jestem adwokatem. Spędziłem w Rosji trochę czasu i o niej piszę najczęściej. Interesuje mnie wszystko, co się z nią wiąże - kultura, społeczeństwo i polityka.
"Wróciliśmy z wojny do domu
Już wiem - niepotrzebni nikomu."
Za zmarłego pracownika służby cywilnej państwo płaciło rodzinie 1000 rubli. Zawsze to mniej niż 300 rubli miesięcznego zasiłku dla weterana bez rąk. "-Nie znam nikogo, kto by stamtąd wrócił i nie pił - mówi bezimienny szeregowy." Bo człowiek nie zmienia się na wojnie, tylko po niej - kiedy tymi samymi oczami patrzy na to, co było i jest tutaj.
Swietłana Aleksiejewicz opowiada historię cynkowych chłopców z Afganistanu z kilku perspektyw - samych żołnierzy, ich żon, ojców i matek. Pokazuje paradoksalną nostalgię i dumę, że tylko pijąc płyn do chłodnic i dezynfekując rany benzyną można było być prawdziwym mężczyzną. Pokazuje kłamstwo afgańskie i ordery "uczciwie zdobyte na nieuczciwej wojnie". Pokazuje bezsilną złość, "że inni tańczyli z dziewczynami, a myśmy wylatywali na minach".
Radzieckie gazety pisały, że ich żołnierze budują mosty, sadzą aleje przyjaźni, a lekarze leczą afgańskie kobiety i dzieci. Białoruska dziennikarka przedstawia drugą stronę tej historii - prostytutki zamawiane przez matki dla swoich beznogich synów, bo to jedyna szansa, żeby nie zwariowali; cynkowe trumny przynoszone niespodziewanie do domu, listy, które nigdy nie doszły do adresata.
A przecież wielu pojechało na front dobrowolnie - żeby kupić matce chustę, dziewczynie kosmetyki, a sobie kąpielówki, których w latach 80' nie było w Związku Radzieckim. Takie były trzy marzenia żołnierza.
Jaka była prawda o tej wojnie? "-Przyjaciela niosłem w celofanowym worku, osobno głowę, osobno ręce - mówi szeregowy. I to jest moja prawda."
Prawd było tyle, co perspektyw. Książka Swietłany Aleksiejewicz jest lekturą bardzo mocną, ale obowiązkową, bo obejmuje ich wiele, spajając je tym wspólnym mianownikiem, że "wojna nie ma w sobie nic z kobiety."
"Dwie rzeczy od wieków na świecie tym słyną:
Ta pierwsza - kobiety, ta druga to wino.
Mężczyzna wie jednak, że bardziej upojna
Od obu tych rzeczy jest wojna."