… czyli historia chilijskich górników uwięzionych pod ziemią

REKLAMA
Hector Tobar – „Ciemność”
logo
Pierwsze zdanie: „Kopalnia San Jose mieści się we wnętrzu okrągłej, skalistej, martwej góry na pustyni Atakama w Chile.”
Każdy czytelnik dobrze wie, a przynajmniej powinien wiedzieć, o co w tym reportażu chodzi. W końcu historię 33 chilijskich górników uwięzionych przez 69 dni w czeluściach kopalni relacjonowano na całym świecie. A od momentu kiedy po 17 dniach udało się nawiązać z nimi bezpośredni kontakt, wiedzieliśmy też jak się mają, co im się podaje do jedzenia, ba, oglądaliśmy nawet krótkie filmiki, na których wychudzeni górnicy prezentowali światu zmęczone uśmiechy. Pamiętamy także szczęśliwy finał tej katastrofy – wszyscy zostali uratowani wyjeżdżając na powierzchnię w specjalnej windo-kapsule. Czy da się więc napisać o tym wydarzeniu jeszcze coś interesującego? Tak. Tobarowi się to udało. I w dodatku tak, że od lektury tego świetnie skonstruowanego, rasowego reportażu ciężko jest się oderwać.
Amerykańskiemu dziennikarzowi trafiło się nie lada wyróżnienie ponieważ w myśl zawartego paktu, został wybrany przez górników jako jedyny aby wysłuchać historii tego, co działo się przez ponad dwa miesiące w zawalonej kopalni. A zwłaszcza tego, o czym nie wiedziały żadne media na świecie – co tak naprawdę roiło się w głowach uwięzionych górników. Ten reportaż to zatem nie tylko pieczołowicie i niezwykle drobiazgowo oddana relacja, począwszy od feralnego dnia zawału, po czas tuż po ocaleniu (kiedy jak mówi jeden z górników – „traktowali nas jak gwiazdy rocka”) i później kiedy medialny szum ustał, ale przede wszystkim wciągające studium psychologiczne.
logo
Hector Tobar Fot. www.latimes.com
A było o czym pisać, bo tych 33 facetów zetknęło się z sytuacją ekstremalną, która doprowadzała ich od stanów euforycznych poprzez depresję i wybuchy agresji, po myśli samobójcze, a codziennie towarzyszyły im takie uczucia jak bezradność i lęk. Manuel Gonzalez, jedyny z ratowników, który zjechał w dół do uwięzionych mówił potem:
„Codzienne warunki pracy były tam nieludzkie. Już jeden dzień spędzony w tej kopalni byłby trudnym sprawdzianem wytrzymałości fizycznej, a przecież ci górnicy przeżyli tutaj sześćdziesiąt dziewięć dni. Na litość boską, jak oni to zrobili?”
To co pomogło im przetrwać, to determinacja, odwaga ale przede wszystkim wzajemne zaufanie, solidarność i rodzaj wspólnoty, którą mężczyźni zbudowali dosłownie od podstaw, przeczuwając, że bez niej nie uda im się przetrwać. Owszem, klika wzajemnych relacji było napiętych, co jest zapewne nieuniknione i zrozumiałe, jednak przedstawiony tu triumf całej, zwartej grupy jest niezaprzeczalny.
Wcale nie mniej ciekawy staje się ten reportaż, gdy niebezpieczeństwo pozornie mija, górnicy wydostają się na zewnątrz kopalni, a Tobar przedstawia ich dalsze losy. Napisałem pozornie, bo od razu po ocaleniu 33 szczęśliwców musi zmierzyć się z zagrożeniami i pokusami zupełnie innego rodzaju. Medialny szum, związane z nim kontrakty i szanse zarobienia wielkich pieniędzy, medale, wyróżnienia, wycieczki, konferencje, sponsorzy, rodzinne oczekiwania itp. Niestety, niewielu wytrzyma tempo tej wariacko kręcącej się karuzeli, a konsekwencje zderzenia tego co miało miejsce pod ziemia z cudownym ocaleniem i związaną z nim szaloną euforią, dla wielu okażą się wysokie.

Aktualnie czytam:
logo