Książki. Nowości wydawnicze, pozycje starsze, które warto znać.
Peter Robb – „Sycylijski mrok”
Pierwsze zdanie:„Cola Pesce uwielbiał bawić się w morzu.”
Zupełnie nie wiem jak to się dzieje, ale kolejna świetna książka ze stajni reportaży Czarnego przechodzi przez rynek (czyt: media, blogi książkowe, portale literackie) bez większego echa. Nie dawno przepadł tak genialny „Mężczyzna z laserem” G.Tamasa, a teraz podobny los spotkał tytuł autorstwa australijskiego pisarza Petera Robba. Za dużo wydają tych reportaży i część z nich jakoś umyka? Za bardzo skupiają się na promocji wybranych tytułów (ostatnio gdzie nie zerkniesz tam tylko „Papusza” Angeliki Kuźniak), a odpuszczają inne? A może chodzi o to, że autorowi „Sycylijskiego mroku” nikt nie groził śmiercią, jak to było w przypadku bestsellerowej „Gomorry” Roberto Saviano i siłą rzeczy nie było żadnego rozgłosu i darmowej reklamy? Przywołałem tu „Gomorrę” nie bez kozery, książka Robba także jest o włoskiej mafii. Tyle tylko, że dotyczy latach wcześniejszych - niż tych prawie współczesnych, opisanych przez Saviano - głównie skupia się na powstaniu i rozwoju mafii sycylijskiej oraz jej ścisłych powiązaniach z władzą. I to tą władzą najwyższą. Sięgającą włoskiego rządu i hierarchów Kościoła.
Robb przedstawia nam sycylijską mafię od jej samych narodzin czyli od dziewiętnastego wieku i ubogich wieśniaków mających swój specyficzny kodeks honorowy, poprzez czasy schyłku II wojny światowej, kiedy wcześniejsi włoscy emigranci, powrócili z USA (często jako amerykańscy żołnierze) i zaczęli zaprowadzać na Sycylii porządek, czyli budować profesjonalne zręby mafijnych struktur. Aż po lata osiemdziesiąte i dalej, kiedy to mafia przeszła swoistą transformację i rozkwitła w najlepsze - robiła interesy w obu Amerykach, obracała miliardami dolarów, porywała, zabijała oraz mordowała w ilościach hurtowych.
Ale choć ta biznesowa i krwawa „działalność” mafii oczywiście zatrważa i przeraża, to nie jest aż tak szokująca, jak jej współpraca i ścisłe powiązania z włoską polityką na szczeblu rządowym, a nawet kościołem w Watykanie. I tak dla mnie najmroczniejszą postacią tej książki nie jest wieloletni boss klanu z Corleone, brutalny i bezwzględny Toto Riina, za czasów którego: „W latach 1981-1982 na ulicach Palermo padło dwieście trupów, a co najmniej trzysta osób zaginęło” a „Ofiary były duszone i krępowane, przypalane i topione w kwasie i wapnie, wrzucane do morza i do szczelin oraz zalewane betonem.” tylko Giulio Andreotti. Ten cwany i cyniczny, upojony władzą, dożywotni senator i siedmiokrotny premier Włoch, reprezentuje w tej opowieści wszystko co najgorsze. Obrzydliwa postać.
Dzięki wielkiej dociekliwości i wiedzy autora, który spędził na południu Włoch kilkanaście lat, możemy poznać od podszewki całe to paskudne włoskie bagno. A o tym, że Robb świetnie wywiązał się z zadania niech choćby świadczy fakt, iż książka ta do tej pory nie ukazała się we Włoszech! Wydawcy bali się ją opublikować. Tak więc poza Andreottim i Riiną, którzy notabene spotykali się ze sobą i wymieniali dowody sympatii, dowiemy się między innymi jakie przewały i finansowe szwindle robił Michele Sindona (wielki bankier mafii), jak to było z porwaniem Aldo Moro, kim był Salvo Lima zwany najpotężniejszym człowiekiem w Palermo czy też jak z mafią starał się walczyć duet Borsellino-Falcone. Pojmiemy też co sprawia, że siedemnastoletnia dziewczyna popełnia samobójstwo rzucając się z balkonu, notując wcześniej w swym pamiętniku: „Nim podejmiesz walkę z mafią, musisz przyjrzeć się własnemu sumieniu, a kiedy już pokonasz mafię w sobie, możesz walczyć z nią wśród znajomych, bo mafia to my i nasze złe zachowania.”
Jednak to, co bierze mnie w tej książce najbardziej, to fakt, że poza głównym jej rdzeniem jakim jest historia mafii sycylijskiej, Robb zajął się w niej także literaturą, sztuką, architekturą, a nawet kuchnią Sycylii i Południa Włoch! I to nie tam jakoś po łebkach, żeby tylko odfajkować i zaserwować encyklopedyczne piguły, tylko z wielką pasją i momentami prawdziwą erudycją. Autor jest wyraźnie zafascynowany tym regionem Italii. Dobrze zna nie tylko język, ale i tamtejszą kulturę. Dlatego obok drastycznych, kryminalnych historii, można tu przeczytać też np. o takich pisarzach jak Giuseppe Tomasi di Lampedusa czy Leonardo Sciascia (który odgrywa w tej książce bardzo ważną rolę), malarzu Renato Guttuso czy tez natknąć się na Luchino Viscontiego albo Alberto Moravię. Ale najwspanialej Australijczyk pisze o tamtejszej kuchni. Serwuje poetyckie obrazki targowych straganów pełnych warzyw i owoców czy darów morza. Wymienia wiele potraw, ich składniki, sposoby przyrządzania i smaki. A robi to w taki sposób, że ślinianki pracują jak wściekłe.
„Najpierw uderzył mnie jej kolor. Barwa mroku. Kopczyk pokrojonych w kostkę, połyskliwych niczym na barokowych płótnie fioletowo-purporowo-złotych smakowitości – bakłażanów, czarnych oliwek i pomidorów – długo duszonych na oliwie na małym ogniu. Kolor kuchni południa Włoch. Caponata to jedna z najwspanialszych słodko-kwaśnych potraw na świecie: słodka, kwaśna i ostra.”
Wszystko to sprawia, że „Sycylijski mrok” jest czymś na kształt niezwykłego miksu sensacyjnego reportażu, rozprawki na temat mrocznego upadku polityki i władzy z erudycyjnym esejem o historii kultury i smakowitą opowieścią o kuchni południa Włoch. Fantastyczna lektura.
Literackie tropy:„Gomorra” Roberto Saviano, „Kontekst” i „Każdemu co mu się należy (od mafii)” Leonardo Sciascia ale także „Lampart” Lampedusy.
Inne tropy: Robb w „Sycylijskim mroku” przywołuje historię urodzonego na Sycylii, jednego z najwybitniejszych malarzy włoskich, Renato Guttuso. Tu można spojrzeć na jego obrazy http://www.guttuso.com/