Mirosław z Lublina, Lat 26 - absolwent administracji, obecnie pracownik biura projektowego. Pracuje i mieszka w Lublinie.
Na decyzję o nieujawnianiu wizerunku miało wpływ wiele wydarzeń przed rozpoczęciem leczenia.
Sam fakt bycia chorym nie jest dla mnie prosty. Już w realu musiałem decydować, komu, co i jak powiedzieć o swojej chorobie. W kolejnych wpisach rozwinę ten wątek odpowiadając na pytania: Czy mówić rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom, żonie o chorobie? Znając te osoby bardzo dobrze, miałem dylemat czy mówić czy nie. Często byłem mile zaskoczony ich reakcją, ale zdarzały się też momenty trudne....
Podobny miałem dylemat startując z blogiem. Zdecydowałem jednak, że Internet jest kopalnią wiedzy i nie chcę, aby moje nazwisko w google identyfikowało się z WZW C. Wierzę, że za pół roku zakończę swoje leczenie minusem i nie będę już musiał myśleć o chorobie.
Nie chcę mieć na zawsze przyklejonej łatki. Nie wstydzę się choroby, ale w dobie społeczeństwa internetowego musimy pamiętać o swojej przyszłości. Nie wiem, czy za tydzień nie będę musiał szukać nowej pracy, etc....
Gatunek ludzi jest bardzo dziwny, człowiek człowiekowi wilkiem. Nigdy nie wiadomo czy mój dobry gest, nie byłby wykorzystany przez kogoś w tym szybkim, okropnym wyścigu szczurów, który obserwujemy codziennie w swoich środowiskach. Ludzie myślą stereotypami, lubią wygłaszać poglądy bez sprawdzenia, przeczytania czegokolwiek o chorobie....
Ważne są dla mnie jednak zapisy z leczenia, dziennik walki z chorobą i Wasze komentarze, pytania czy rozwiane wątpliwości - nigdy bym z tego nie zrezygnował. Dlatego właśnie piszę, pozostając anonimowy...