Każdy powinien mieć swojego bohatera. Pamiętam rok 1988. Wyjazd do ojca do wyśnionej, kolorowej Australii. Mieszkał już tam od dobrych kilku lat. Znalazł się w tym bajecznym świecie w dramatycznych okolicznościach. Uciekał z Polski wpław ze statku, przed mrokami stanu wojennego i komuną, która mocno go przeczołgała i ostatecznie zniszczyła zawodowo, rujnując jednocześnie całe nasze dotychczasowe życie rodzinne. Wskakując do oceanu na zachodnim wybrzeżu, w okolicach Perth, bardzo dużo ryzykował. Miał nawet status ściganego. Był sam. Nie miał nic. Był odważny. Został wtedy moim bohaterem.
Wreszcie zapragnął i mógł zobaczyć się ze mną. Ja też już wtedy na innych zasadach, wyjeżdżając z kraju dynamicznie kroczącego w stronę wolności, mogłam TAM być.
Chińska restauracja w Perth. Miejsce wyłącznie dla wtajemniczonych, dla miejscowych Chińczyków. Zachowują się i jedzą tak, jak zwykle robią to w domu. Plują kośćmi kurczaków na stół i wspólne siorbią na głosy pijąc z miseczek.
Duży luz i nieprzyjemny hałas. Uczestniczenie w tym staje się niezapomnianym, okropnym przeżyciem estetycznym. Jakże to wszystko jest inne od tego do czego my Europejczycy jesteśmy przyzwyczajeni. Szukam czegoś co jest wspólne dla nas i dla nich. Widzę jedynie... STÓŁ.
Stabilizacja finansowa rozleniwia, niszczy kreatywność. Wyłącza tryb walki
Od wielu lat pracuję w naszej rodzinnej firmie z główną siedzibą w Niemczech. Tak poniekąd z przydziału. Branża to generalnie ciężki sprzęt budowlany. Dźwigi, podesty ruchome, wózki widłowe itp. Dużo się dzieje. W Polsce wciąż rośnie zapotrzebowanie na firmy wyposażające coraz więcej budów, dużych inwestycji przemysłowych. Jestem dyrektorem marketingu. Ale czy ja na pewno chce tu być i to robić?
Aby osiągnąć wielkie rzeczy, musimy nie tylko działać ale i marzyć; Musimy nie tylko planować ale też wierzyć
Kolonia 2016, targi meblarskie. Od dawna już fascynuje mnie design, forma, meble. Zwłaszcza interesują mnie stoły. Śledzę trendy, projektantów i ich projekty. Przygotowuję własne i denerwuje się, kiedy nie dostatecznie mnie one cieszą. Pracuje nad nimi, czując narastającą adrenalinę, jeśli coś wychodzi.
Na targach jestem z wystawiającymi się tam przyjaciółmi. Są od lat znanymi producentami mebli tapicerowanych. Spędzam z nimi czas przyglądając się targowemu życiu. Ekscytuje mnie to. Design, materiały, faktury, artystyczna atmosfera, negocjacje. Ostatecznie oświadczam, że za rok będą tu stały moje stoły. A ich foty opublikują znane wnętrzarskie gazety. Zobaczycie. Nadszedł wreszcie czas kolejnych targów. Były też tam i moje stoły.
Podróż tysiąca mil, zaczyna się od pierwszego kroku
"Ojciec przecież nigdy niczego się nie bał". Pomyślałam więc, że nie można się bać, strach zabija duszę. Jednej walki jednak nie wygrał. Z własnymi słabościami. Popadł w niewolę nałogu, który jeszcze bardziej niż władze komunistyczne wszystko demoluje. Zaprzepaścił ostatecznie swoje liczne talenty, dyplom inżyniera i patenty techniczne. A ja przełączam tryby i do przodu. Ileż można być w pozycji startowej.
"Kiedyś" to choroba, która każe nam zabrać wszystkie nasze marzenia do grobu
W 2018 roku odeszła moja ukochana mama, która będąc już bardzo chora twierdziła, że najbardziej w życiu żałuje rzeczy, które się nie dokonały, choć niby bardzo chciała i miała teoretycznie wpływ na wszystko. A nie zrobiła czegoś, tylko przez to, że nie miała odwagi. Teraz jest już za późno, nie da się zupełnie NIC zrobić. Wszyscy mamy dwa życia. To drugie zaczyna się w chwili, gdy zdamy sobie sprawę że mamy tylko jedno. Rozumiem to już bardzo dobrze.
Mając 50 lat, zmieniłam całe swoje zawodowe życie, utrudniłam lekko rodzinne, wzbogaciłam towarzyskie. Późno? Późno. Ale w ogóle nie za późno. Robię to, co lubię i o czy marzyłam. To, czego przez całe dotychczasowe życie nie zrealizowałam.
Uważaj, czego chcesz bo możesz to dostać
Tak mówi mi mój mąż. Ja tymczasem mam mnóstwo pracy, nowych projektów, wyzwań. Poznałam wspaniałych, ciekawych, zwłaszcza młodych ludzi. Doceniam, to jacy są pracowici, wykształceni, wytrwali i mądrzy. Podziwiam ich pewność siebie, wiarę we własne możliwości, urodę, spryt i sprawność fizyczną. Tego mojemu pokoleniu zabrakło, na skutek pracy partyjnych towarzyszy nad „krnąbrna młodzieżą” i reżimowemu systemowi miłującemu bylejakość. Uczę się od nich wszystkiego nowego, innego i dziękuję że ze mną są.
Jestem szczęśliwa, Ale też często zmęczona i wykończona. Świat przyspieszył. Nie zwolni w oczekiwaniu na nas. Jest niezłe tempo. Nie raz zmęczona padam na twarz.
Mam na imię Małgorzata. Jestem prezesem firmy Mansi London, producenta designerskich mebli. Niedawno otworzyliśmy swój pierwszy showroom w Gdyni. Szykują się kolejne w miejscach równie bajkowych jak Australia. Londyn stał się nieoczekiwanie taki bliski. To punkt dowodzenia na świat. Mamy tam swoje biuro. Rośnie zainteresowanie marką, zwłaszcza że rozszerzamy nieustannie kolekcję o nowe elementy. Znane tytuły publikowały zdjęcia naszych produktów. TATLER, GQ, VOGUE itd. Mansi kocha sztukę, więc rozpoczynamy nowy projekt MANSI ART.
Więc to jest w skrócie tak, że jak czegoś mocno chcesz, to cały wszechświat ci sprzyja.
I ze mną tak było. Jedno jest pewne: musisz chcieć.