W wyborach prezydenckich ponad 3 mln osób zagłosowało na Pawła Kukiza. Cztery miesiące później pomysł utworzenia JOW-ów w referendum poparło o 1,2 mln mniej osób.
W niedzielę 6 września 2015 r. w referendum wzięło udział 2,4 mln osób, tylko 8 proc. osób uprawnionych do głosowania. By wyniki referendum były wiążące potrzeba frekwencji powyżej 50 proc.
Najmniej osób poszło zagłosować w gminie Daszyna w województwie łódzkim, 2,5 proc. uprawionych. Najwyższą frekwencję Państwowa Komisja Wyborcza odnotowała w Krynicy Morskiej – prawie 15 proc.
Jeśli popatrzymy na mapę, to jedyne podobieństwo między frekwencją w ostatnim referendum a wcześniejszymi wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi polega na tym, że w dużych miastach nieco więcej osób poszło zagłosować niż w innych miejscach w Polsce. W ostatnim referendum frekwencja w Warszawie wyniosła 10 proc., w Gdyni - 11 proc., Rzeszowie - 11 proc.
Większość z mniejszości za JOW-ami
Większość osób, które wzięły udział w referendum, opowiedziała się za wprowadzeniem JOW-ów w wyborach do Sejmu (79 proc. głosów za). Najwięcej głosów na „tak” padło w Baniach Mazurskich (93 proc.), najmniej w gminie Ostrówek w województwie lubelskim (67 proc.).
W sumie JOW-y poparło 1,8 mln osób, o 1,2 mln mniej niż Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich w maju. Tylko w 34 gminach zwolenników JOW-ów było więcej niż wyborców Kukiza. W gminie Lewin Brzeski w majowych wyborach Paweł Kukiz otrzymał rekordowo wysokie poparcie i zebrał ponad połowę głosów. W referendum za JOW-ami zagłosowało tam blisko trzy razy mniej osób.
Te wyniki pokazują jak niestabilny był/jest elektorat Pawła Kukiza. Hasło uzdrowienia polityki i antysystemowość przekonała w maju wielu wyborców, ale już pomysł utworzenia JOW-ów – niekoniecznie. To cios dla Pawła Kukiza i zły prognostyk przed wyborami parlamentarnymi, co potwierdzają ostatnie sondaże przedwyborcze.
Wyniki referendum pokazują też, jak źle odczytywał nastroje wyborców Bronisław Komorowski. Były prezydent, rozpisując referendum, liczył na zdobycie nowych głosów w II turze wyborów prezydenckich, ale jak się okazuje entuzjastów JOW-ów jest znacznie mniej niż wyborców Pawła Kukiza.
Przeciw finansowaniu partii, ale nie wiadomo za czym
Drugie pytanie w referendum dotyczyło finansowania partii politycznych z budżetu państwa. 17 proc. osób, które wzięły udział w głosowaniu, opowiedziało się za utrzymaniem dotychczasowego systemu. Tylko w czterech gminach głosów na „tak” było więcej niż na „nie”, najwięcej w gminie Godzianów w województwie łódzkim (71 proc.). W gminie Przewóz w województwie lubuskim tylko 5,5 proc. głosujących opowiedziało się za utrzymanie dotychczasowego sposobu finansowania partii – najmniej w Polsce. Za czym jednak głosowali mieszkańcy tej gminy, jak i prawie 2 mln osób w całym kraju – czy za całkowitym zniesieniem finansowania partii z budżetu czy za mniej radykalną zmianą? Tego dokładnie nie wiadomo. Pytanie zostało tak sformułowane, że można je interpretować na wiele sposobów.
Ostatnie pytanie bez niespodzianek
W trzecim pytaniu w referendum wyborcy odpowiadali, czy są za wprowadzaniem zasady ogólnej, by rozstrzygać wątpliwości podatkowe na rzecz podatnika. 94,5 proc. głosujących odpowiedziało „tak”. W jednej gminie Niegosławice w województwie lubuskim za byli wszyscy. Tylko w jednej gminie – Boronów na Śląsku – więcej było przeciwników niż zwolenników.
Kogo pogrąży referendum?
Referendum, w którym wzięło udział rekordowo mało osób, przyciągnęło przede wszystkich najwierniejszych zwolenników JOW-ów. Jest ich niemało – prawie 2 mln. Jeśli referendum miało być sprawdzianem poparcia dla ruchu Pawła Kukiza, to okazało się, że wielu jego zwolenników ma obojętny stosunek do ordynacji wyborczej. Taki wynik referendum może osłabić Kukiza.
O referendum szybko chce też zapomnieć Platforma Obywatelska. Referendum rozpisane przez Bronisława Komorowskiego miało dotyczyć spraw, którymi żyją Polacy. Wyniki referendum pokazały, że to sprawy istotne dla niewielu.