Od prawie sześciu lat, od kiedy mieszkam w Egipcie, zastanawiam się, w jakim świecie teraz żyję…. Czy Egipt to kraj Trzeciego Świata, czy jednak nie. Często, w moich rozmyślaniach na ten temat, popadałam z jednej skrajnej opinii w drugą.
Zimno jest kwestią sporną między mną a rodziną męża. Obecnie, z powodu kryzysu turystycznego w egipskich kurortach, mieszkamy w Mahalli, rodzinnym mieście Aymana, a ponieważ kalendarzowo jest zima, musi być zimno. Cztery lata temu, o tej porze, rzeczywiście było zimno. Temperatura w domach wynosiła maksymalnie 14 stopni. W tym roku jest jednak ciepło, o wiele cieplej, na tyle, że funkcjonuje się komfortowo. Jednak temat zimna powraca bez przerwy. Chciałam od razu posłać tu synka do przedszkola, bo tak bardzo lubił chodzić do swojej „hadany” w Sharm el Sheikh. Teściowa i szwagierka próbowały mi najpierw wmówić, że nie ma tam miejsc, ale później się wygadały, że jest za zimno, aby on chodził. No tak, w sumie słońce i około 20 stopni w dzień to ostra zima!
W Egipcie dowiedziałam się również, że istnieje coś takiego jak przeziębienie brzucha. Mało tego, zapadają na nie wszyscy. Bardzo się zdziwiłam, bo jako pasjonatka medycyny oraz pacjentka i współpracownica lekarzy wszystkich chyba specjalności, wykazałam się taką ignorancją, że umknęła mi ważna i popularna jednostka chorobowa. Zaziębienie brzucha objawia się biegunką, wymiotami, bólami, wzdęciami, niestrawnością. I nie, nie jest to grypa żołądkowa, ani żaden inny wirus, ani tym bardziej bakteria. Nie jest to żadne zatrucie. Mam wrażenie, że Egipcjanie, nawet wykształceni, negują istnienie chorobotwórczych istot w pokarmie oraz jego nieświeżość. Nade wszystko jednak negują ciężkostrawność i bezlitosne smażenie na ogromnej ilości oleju, smalcu czy masła.
Ja, dzięki Bogu, nie mam zbyt często przeziębienia brzucha, bo unikam jak mogę tłustego i ciężkiego jedzenia. Ale inni domownicy mają. Niedawno teściowa wróciła z balkonu (było to wieczorem, temperatura około 18 stopni na plusie) i słaniając się na nogach prosiła o herbatę. Trzymała się też za brzuch. Rodzinne konsylium natychmiast postawiło diagnozę - zaziębienie brzucha. Droga zachorowania - mama wzięła po południu zbyt gorący prysznic, a kilka godzin później poszła na balkon. Nawet nie komentowałam, bo mieli większość głosów.
Kiedy czasem próbuję delikatnie wytłumaczyć teściowej czy szwagierce, że jedzą zbyt tłusto, spotykam się ze zdecydowanym oporem. Przecież wszystko, co jedzą, jest dobre i świeże. Zgadzam się. Jest. Może nawet i smaczne, tak jak u nas golonka. Ale czasem na sam widok przygotowanych potraw wątroba i trzustka wychodzą mi bokami.
Wciąż się zastanawiam, dlaczego tutejsi lekarze nie przekazują tej podstawowej wiedzy swoim pacjentom. Lecząc ich na cukrzycę, na choroby wątroby czy trzustki. Dlaczego nie mówią jasno ludziom, czym jest miażdżyca naczyń, czego należy wtedy unikać. Dziwi mnie to tym bardziej, że wbrew opinii turystów i osób, które nigdy w Egipcie nie były, szpitale są tu dobrze wyposażone, w nowoczesny sprzęt diagnostyczny, lekarze władają doskonale angielskim, wyjeżdżają na zagraniczne sympozja i szkolenia i często są bardzo cenionymi specjalistami.
W szpitalu w Sharm el Sheikh na liście badań krwi widziałam takie, których nie można zrobić nigdzie w moim rodzinnym Radomiu, trzeba jechać w tym celu do Warszawy do wyspecjalizowanego laboratorium. USG 3D/4D w ciąży też jest dostępne w każdym mieście. Nowoczesna metoda bezoperacyjnego usuwania żylaków (gazem pod ciśnieniem, też się tu o niej dowiedziałam), którą zaproponowano mojej teściowej, nijak się ma do jej bezmyślnego leczenia trzustki i wątroby.
To tylko kilka z wielu paradoksów tego przedziwnego kraju. Paradoksów, które nie pozwalają jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: czy Egipt jest trzecim światem, czy nie? Raz jawi się jako średniowieczna wieś, a za chwilę jako daleko zostawiająca w tyle Polskę, rozwinięta mentalnie i liberalna kraina. Sprzeczności jest tak wiele, że nie sposób ich wymienić. Najczęściej dotyczą one tego samego obszaru, więc tym trudniej zrozumieć wszystko to, co obserwujemy, mieszkając tu. Trzeba się po prostu stopić z tym życiem, wpasować w nie tak, aby jak najmniej uwierało, a przynosiło jak najwięcej radości.
To też bardzo trudne zadanie, bo rozterki i trudności piętrzą się w nieskończoność. Począwszy od niby błahych spraw jak internet, który doprowadza do łez, po na przykład wybór szkoły dla dziecka. Szkolnictwo i cały system edukacji w Egipcie - to dopiero jest wyzwanie!
I ciągle jednak nie wiem.... W szkole uczono mnie, że kraje Trzeciego Świata to kraje "rozwijające się". A ja mam przekonanie, że choć ostatecznie Egipt chyba jednak należy do Krajów Trzeciego Świata, to zakwalifikowanie go do krajów rozwijających się jest raczej dalekie od rzeczywistości. Bo zapewne nie ma kategorii krajów cofających się w rozwoju?
Zapraszam także na: www.polskamuzulmanka.blog.pl oraz lektury naszej (mojej i mojej mamy Ewy Zarychty) książki o współczesnym Egipcie pt. „Księżyc zza nikabu”.