Hollywood. Gwiazdy. Drinki na basenie, muzyka, wybielone uśmiechy, idealne piersi, opaleni mężczyźni, Bulwar Zachodzącego Słońca. Czerwone dywany, VIP-y, ścianki i zachcianki. I off-Broadway – przeciwieństwo komercyjnych produkcji, światowe centrum teatralnych przedsięwzięć na najwyższym poziomie, sztuka przez duże S.
Natalia Lesz - to znana i utalentowana polska piosenkarka i aktorka. Absolwentka prestiżowej szkoly aktorskiej Tisch School of the Arts na Uniwersytecie Nowojorskim.
Często słyszy się, że wielkie gwiazdy występują na off Broadwayu tylko wtedy, kiedy tracą blask. A przecież bywa zupełnie inaczej: coraz więcej gwiazd decyduje się z różnych powodów na światła off Broadway'u, kosztem pracy w Hollywood, nawet jeśli to tylko chwilowa odskocznia. Zdarza się, że w spektaklach występują bardzo popularni aktorzy, którzy przyciągają uwagę mediów i dzięki którym zwiększa się sprzedaż biletów. Czasem jednak, jak się okazuje „duże nazwisko" nie przekłada się na frekwencje, co zaobserwowałam niedawno na jednym ze spektakli, które miałam okazję obejrzeć.
Jestem w Nowym Jorku. Właśnie wyszłam ze spektaklu Clive, w którym główną rolę gra Ethan Hawke, laureat Oscara za film Dzień Próby, którego jest także reżyserem. Ethan zasłynął między innymi dzięki filmom Stowarzyszenie Umarłych Poetów i Hamlet.
Theatre Row to największy off-boradwayowski kompleks niedawno odnowionych teatrów, powstałych w latach 70-tych tuż koło słynnego Times Square. Miejsce to jest mi bliskie, ponieważ wydział aktorski Uniwersytetu Nowojorskiego, na którym studiowałam, ściśle współpracował z jednym z nich (teatr Playwrights Horizons). Założeniem Theatre Row jest miedzy innymi wspieranie młodych artystów i wystawianie sztuk „nowoczesnych, odważnych i bezkompromisowych”. Teatr, do którego wchodzę to mało atrakcyjna wizualnie drewniana konstrukcja. Teatr, który wystawia kilka przedstawień rocznie. Jednym z nich jest Clive na podstawie dramatu Brechta pt. Baal, którego adaptacji podjął się Ethan Hawke i jego przyjaciel Jonathan Marc Sherman. Jak twierdzi New York Times, niewiele broadwayowskich gwiazd decyduje się zmierzyć z tak wymagającym materiałem, jakim są dzieła Brechta, czy Czechowa (Hawke grał również w Iwanowie Czechowa). Jednak oni zmierzyli się i to bardzo udanie z tym trudnym scenicznie materiałem. Stworzyli spektakl mroczny i nowoczesny.
Gdy docieram na miejsce dziwi mnie brak tłumu na ulicy. Myśląc więc, że mam jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia wybieram się na drugą stronę po kawę. Dwie minuty przed rozpoczęciem stoję już przed drzwiami sali, a pan uspakaja mnie, że mam czas na dopicie. Nie zwraca uwagi na powtarzające się dzwonki. Dobre 5 minut po planowanej godzinie rozpoczęcia, pomimo niedokończonej kawy wchodzę na salę. „Spóźnienie to przecież brak szacunku dla pracy aktora" - myślę. Moje miejsce znajduje się w jednym z ostatnich rzędów. Kilka rzędów przede mną i dwa za mną jest pustych.
Ethan z gitarą wchodzi na scenę. Cicho, chrypiącym głosem zaczyna śpiewać w stylu Boba Dylana czy Leonarda Cohena, patrząc uważnie i dokładnie na każdą osobę z widowni. Zastanawiam się, co tak wielki aktor musi czuć widząc przed sobą puste krzesła.
Clive to sztuka, która opowiada o nowojorskim zbuntowanym muzyku, z ogromnym pokładem talentu i tak samo mocno rozwiniętą hedonistyczną destruktywnością sięga dna i niszczy swoje życie. Na scenie śpiewa, pije, pali, kopuluje i na wpół nagi wciąga koks z piersi swoich koleżanek z zespołu.
Ciekawe jak tak odważny teatr byłby przyjmowany w Polsce? I czy podobnie jak tu nawet odważny scenariusz i gwiazda na scenie nie są receptą na wysoką frekwencję.
Na Broadwayu średnio co trzecie przedstawienie staje się kasowym przebojem. Widzowie inwestują w bilety ostrożnie, a producenci stawiają na pewniaki. Zastanawiam się co skłoniło Hawke'a do takiej realizacji? Czy Hollywood go odrzuciło, czy to on zmęczył się hollywoodzkim mainstreamem i blichtrem? A może po prostu traktuje to jako okazję do rozwoju swoich reżyserskich i aktorskich umiejętności?
Niezależnie od powodu Ethan to dla mnie gwiazda pierwszej wielkości. Właśnie dlatego, że po raz kolejny podejmuje ryzyko, wystawia i bierze udział w sztuce, ewidentnie nie kierując się tym, co łatwe i dochodowe.