archiwum prywatne

By zbudować nowoczesne państwo, potrzeba etosu mieszczańskiego, obecnego w krajach Europy Zachodniej przez ostatnie 200 lat. Polacy charakteryzują się wciąż mentalnością folwarczną. Polska w ten sposób stała się krajem paradoksów, w którym z jednej strony doskonale zarządzamy zagranicznymi przedsiębiorstwami, z drugiej - nie potrafimy zmodernizować służby zdrowia. Lekarstwem jest właśnie zmiana mentalności - mówi Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej Premiera RP.

REKLAMA
Uprzedzał Pan, że mimo iż jest ekspertem ekonomicznym, nie chce dziś mówić o gospodarce. To jednak dobry punkt wyjścia do rozmowy o przyszłości.
Pierwsze 25 lat po transformacji to okres bezprecedensowego awansu cywilizacyjnego Polski. Jednakże czynniki, które to spowodowały, są na wyczerpaniu. Zaabsorbowaliśmy już rozwiązania instytucjonalno-organizacyjne pochodzące z Unii Europejskiej, a także wykorzystaliśmy potężne środki finansowe przewyższające Plan Marshalla dla Europy Zachodniej po II wojnie światowej. Przeszliśmy do systemu rynkowego, potrafimy dobrze alokować kapitał, nasze przedsiębiorstwa są dobrze zarządzane i mają wysoką efektywność produkcyjną.
Teraz pora na…
…rezygnację z konkurowania niską ceną produktów i siły roboczej i postawienie na innowacyjność. Oczywiście, nie da się tego zrobić z dnia na dzień, a to jedyna droga do rozwoju naszej gospodarki. Co zatem należy zrobić? Po pierwsze, postawić w skali kraju na nowe rozwiązania organizacyjne i instytucjonalne. Udało się to już zrobić w takich dziedzinach, jak absorpcja środków unijnych czy implementacja prawa unijnego. Tylko że wciąż jesteśmy zapóźnieni w ochronie zdrowia, pomocy socjalnej, polityce pronatalistycznej, sądownictwie czy administracji poza tą związaną z Unią Europejską.

Czy chce Pan przez to powiedzieć, że to, co dziś w Polsce działa efektywnie, zapożyczaliśmy z rozwiązań zachodnich?
Tak, przykładem jest to, co stało się z polską kadrą w korporacjach. Początkowo sterowały nimi osoby przybyłe z Zachodu. Dziś to Polacy przejęli funkcje kierownicze i dobrze się w tych rolach spisują. Nauczyli się wszystkiego, dzięki czemu dziś robią karierę we władzach globalnych firm. Czegoś takiego nie odnotowaliśmy w służbie zdrowia i szkolnictwie.
By zmodernizować Polskę, konieczna jest szybka zmiana mentalności Polaków. Zastanówmy się, skoro żadnej rządzącej koalicji w III RP nie udało się stworzyć efektywnego systemu zarządzania służbą zdrowia, to wina nie leży w braku pomysłów. Problemem Polski jest brak zdrowej debaty i wyciągania wniosków z dotychczasowych działań. Polska stoi dziś przed gigantycznym problemem demograficznym. Będzie nas coraz mniej, a to drastycznie wpłynie na naszą gospodarkę i system świadczeń społecznych. Nic się z tym nie robi, a każda dyskusja na ten temat jest udręką.
Co zatem przeszkadza w wyjściu poza krąg wiecznych debat i kłótni?
By zbudować nowoczesne państwo, potrzeba etosu mieszczańskiego, obecnego w krajach Europy Zachodniej przez ostatnie 200 lat. Polacy charakteryzują się wciąż mentalnością folwarczną. Ta mentalność nie zmieniła się między innymi z powodu naszej historii – wojen światowych i PRL. Polska w ten sposób stała się krajem paradoksów, w którym z jednej strony doskonale zarządzamy zagranicznymi przedsiębiorstwami, z drugiej - nie potrafimy zmodernizować służby zdrowia. Lekarstwem jest właśnie zmiana mentalności.
Siłą czy po dobroci?
Do tej pory rewolucje cywilizacyjne, które za cel miały modernizację społeczną, rzeczywiście dokonywały się najczęściej w systemach autorytarnych. Przykładem niech będzie Rosja Piotra Wielkiego czy Turcja Ataturka. Władca narzucał pewne standardy i wszyscy musieli według nich działać. Tego w Polsce się nie da zrobić. Musimy więc zmienić naszą mentalność wbrew naszej woli, z wykorzystaniem naszej kultury. By to uczynić, musimy zbudować społeczeństwo otwarte na świat, nowoczesne, korzystające z rewolucji informacyjnej. Potrzeba nam jest pracy zespołowej, bo Polacy są z natury indywidualistami. Większe znaczenie muszą zdobyć organizacje pozarządowe, a partycypacja społeczna musi wzrosnąć. Musimy wreszcie sobie zaufać. Bez tego nie powstaną innowacje, a modernizacja będzie miała ograniczony charakter. Bo ona wbrew pozorom cały czas się dzieje.
Czy ma Pan w zanadrzu jakiś scenariusz?
Z powodu negatywnych czynników demograficznych zmiana świadomości Polaków będzie powolna. Należy więc wybrać albo błyskawiczny rozwój z olbrzymimi nakładami finansowymi, albo stopniowy, z wykorzystaniem znacznie mniejszych środków. Drugie rozwiązanie wydaje mi się lepsze. Co więc należy zrobić? Trzeba zainwestować w żłobki i przedszkola. Ich dostępność oraz poziom edukacji powinny być na poziomie światowym. By to osiągnąć, nie potrzeba wcale dużych środków finansowych, a taki projekt poprze każda grupa polityczna czy społeczna. Zacznijmy działać stopniowo, ale całościowo, bo dotychczasowe wyrwane z kontekstu akcje, takie jak urlopy czy zasiłki macierzyńskie są niewystarczające.
Za szkołami i przedszkolami zmiany muszą czekać także szkolnictwo wyższe. Polska nigdy nie będzie nowoczesnym krajem, jeśli polskie szkoły wyższe będą w czwartej czy piątej setce najlepszych uczelni na świecie. Trzeba zerwać z postkomunistyczną fobią egalitaryzmu, bowiem najwyższy poziom intelektualny tworzy się elitarnie. Zmieńmy system zarządzania uczelniami i na początek postawmy na kilka wybranych ośrodków akademickich.
Co ze skostniałymi strukturami na uczelniach? Wydają się nie do ruszenia.
Idealnym przykładem takiej rewolucji jest dla mnie Kanada. Wiele lat temu napłynęła do tego kraju wielka fala imigracji naukowej z takich krajów, jak Pakistan, Indie czy Chiny. Struktury akademickie nie potrafiły się na nich otworzyć. Zrobiono jedną, niezwykle prostą rzecz. Zmieniono zasady wybory ciał kolegialnych na uniwersytetach, dzięki czemu głosować i kandydować mogli wszyscy pracownicy. To samo należy zrobić w Polsce. Szkolnictwo wyższe, co pokazują ostatnie wydarzenia w Hong Kongu czy Chile, jest źródłem intelektualnego fermentu. Ale nie nasze uczelnie, które stały się po prostu fabrykami edukacyjnymi. Pracownicy naukowi nie czują potrzeby robienia czegoś nowego, bo to nie jest opłacalne. Nasze uczelnie nie mogą być w takim stanie rzeczy podstawą modernizacji mentalnościowej, co gorsze - jednocześnie przestają być źródłem modernizacji technologicznej.
Powtórzmy zatem receptę:
Odnówmy naszą dynamikę gospodarczą. Postawmy na darmowe żłobki, przedszkola i szkoły, zmieńmy szkolnictwo wyższe. Pieniądze nie mogą iść za liczbą studentów, ale za ich jakością. Lepiej wydać dziesięć razy więcej pieniędzy na doskonałego studenta, niż taką samą kwotę na dziesięciu przeciętnych. Tu musi być społeczny konsensus.
Musimy także zastanowić się nad tym, jak zbudować w Polakach wzajemne zaufania. Dziś widać, że potrafimy wyspowo budować własne życie społeczne, gospodarcze i kulturalne, chociażby przez internet. Chodzi o to, by robić to większą skalę i z większym rozmachem.

Czy Polska jest gotowa na taka rewolucyjną zmianę myślenia?
Najdziwniejsze jest to, że my mamy dobre doświadczenia z taką zmianą mentalności. Jak bardzo zmieniły się relacje Polaków z Niemcami w ciągu ostatnich 25 lat? Mówiliśmy o tym, co dobre, nie wracaliśmy do dramatycznych przeżyć. Dziś nasze stosunki są świetne. Zróbmy to samo ze zmianą innych aspektów naszej mentalności, bo bez tego nie stworzymy efektywnego i nowoczesnego państwa.
Mamy już wspaniałych przedsiębiorców, których dzieła, takie jak firmy LPP czy Empik z sukcesami wyszły z Polski i konkurują z międzynarodowymi graczami. Stworzyliśmy własne grupy bankowe. To pokazuje, że Polacy potrafią robić dobrze rzeczy. Postawmy więc na młodych ludzi i spełnijmy ich potrzeby. Wśród nich jest przecież mnóstwo świetnie wykształconych osób, którym już dziś można oddać władzę. Dzięki nim w następnym pokoleniu liczba ludzi gotowych zmieniać Polskę będzie wielokrotnie wyższa.
Rozmawiała Dorota Goliszewska
Serdecznie zapraszamy na IX Kongres Obywatelski, podczas którego będziemy rozwijać wątki poruszane przez naszych rozmówców - już 25 października 2014 r. na Politechnice Warszawskiej. Wstęp wolny. Więcej informacji na www.kongresobywatelski.pl
***
Bogusław Grabowski, członek Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego, doktor nauk ekonomicznych, od 2004 r. związany z Grupą Skarbiec, a od 2010 r. - członek Rady Gospodarczej Premiera RP. Jego hobby to wyprawy w wysokie góry. Brał udział w wyprawach w Andy, Himalaje i góry Afryki.