Wokół jednej z gwiazd obserwowanych przez obserwatorium satelitarne Kepler dzieje się coś dziwnego. Jej blask przygasa raz na jeden dzień, a innym razem na tydzień, w nieregularny sposób, by powrócić na setki następnych dni do normalnego poziomu. Nie dzieje się to periodycznie, ani w taki sposób, w jaki manifestują posiadanie pobliskich planet inne gwiazdy obserwowane przez astronomów. Zaproponowano więc kilka dni temu jako jedno z możliwych wyjaśnień obcą cywilizację...
Dziwna gwiazda KIC 8462852
T. S. Boyajian i 28 współpracownikow opublikowali dwa dni temu (17 paźdz.) artykuł, który złożyli do MNRAS (Monthly Notices Royal Astr. Soc.). To ciekawy wynik współpracy amatorów i profesjonalistów. Obserwacje obiektu KIC 8462852 prowadzili ochotnicy, przyglądając się w poszukiwaniu planet danym z satelity Kepler. Wielu z autorów pracy to młodzi astronomowie, ale są wsród nich astronomowie starsi, w tym znani mi osobiście. [W tytule artykułu znajduje się sztubacki dowcip - "Where's the Flux?", w skrócie to WTF, jeden z najbardziej rozpowszechnionych skrótów gimbazy na "What the Fuck?" - do nazywania tak obiektu KIC 8462852 młodzi autorzy się przyznają].
Nie ma jednak wątpliwości co do obserwacji ani przedstawionej analizy - są fachowo przeprowadzone, choć analiza może wymagać rozszerzenia już i tak dość szerokiego wachlarza hipotez i koncepcji. Rozważono wiele możliwości, od dysku protoplanetarnego, poprzez zmienność samej gwiazdy, do obłoków drobnych cząstek i pyłu powstających przy zderzeniach komet. Uznano za najbardziej prawdopodobną hipotezę rozpadu exo-komety lub grupy takich ciał. Ma ona tę zaletę, jak piszą, że wymaga stosunkowo najmniejszej ilości materii stałej do wyprodukowania zaćmiewającej gwiazdę powierzchni. To z kolei zgadza się autorom najlepiej z brakiem obserwowanej nadwyżki promieniowania podczerwonego.
Analiza wyjaśnień zaćmień
Z mojego doświadczenia w zakresie materii wokółgwiezdnej w młodych układach planetarych wynika, że nie jest łatwo wytworzyć takim układom tak wielką powierzchnię całkowitą (ok. 20% widzianej powierzchni gwiazdy musi być zakryte co jakiś czas na parę dni, w sposób wysoce nieregularny; również same zakrycia nie mają regularnych i powtarzalnych krzywych blasku). Weźmy typową kometę o promieniu 10 km i zderzmy ją z podobnym ciałem przy dużej prędkości względnej. Jest to możliwe, choć zdarza się w układach planetarnych (w odróżnieniu od protoplanetarnych, a takim obiekt KIC 8462852 nie jest) niezmiernie rzadko.
Jaka będzie maksymalna powierzchnia produktów katastroficznego rozpadu ciał? Można to obliczyć (choć nie zrobiono tego w artykule) zakładając najbardziej optymistyczne ze spotykanych rodzaje histogramów wielkości produkowanych odłamków, o średnicach od kilku mikrometrów do kilku kilometrów. Okazuje się, że całkowita powierzchnia takiej chmury odłamków to najwyżej ~0.001 powierzchni gwiazdy, a więc za mało! Trzeba więc postulować, że niedawno zderzyły się lub z innych powodów rozpadła na drobne odłamki jakaś nie znana z naszego układu słonecznego superkometa (super-exo-kometa) o promieniu 100 km, a także, że widzimy jej produkty rozpadu w najlepszym do tego momencie, kiedy odłamki nie są za bardzo skupione (nie rzucają na siebie cienia) ani nie za bardzo rozproszone (wtedy tylko część z nich zasłaniałaby gwiazdę). A wiec najlepszy proponowany model jest możliwym, ale mało prawdopodobnym wyjaśnieniem zjawiska częściowych zaćmień.
Gwiazda nie jest jeszcze dobrze poznana. Mamy na przykład informacje (górne ograniczenia, bez konkretnej detekcji) w bliskiej i średniej podczerwieni, ale nie podczerwieni dalekiej (długość fali ponad 40 mikrometrów). To bardzo przeszkadza w lepszym zrozumieniu obiektu. Jeśli silne promieniowanie w dalekiej podczerwieni zostanie zarejestrowane, oznaczać będzie, że wokó́ł gwiazdy krąży w dużej odległości wielka ilość chłodnych skał i pyłu. Chociaż odpowiednie modele nie zostały jeszcze skonstruowane, możliwe wtedy będzie, że rozpad exo-komety (i to nawet małej) nastąpił, a wielką powierzchnię zakrywającą gwiazdę stanowi lawina cząstek, której chmura zderzeniowa dała początek. Ilość pyłu może być w niej nawet milion razy większa niż w początkowej chmurze (teorię lawin pyłowych w dyskach opublikowaliśmy przed dziewięciu laty z doktorantką Anną Grigorievą ze Sztokholmu i prof. Filipem Thebault z Paryża; rolę grawitacji w zwykłej lawinie odgrywa ciśnienie promieniowania gwiazdy).
A co, jeśli nie zostanie odkryta nadwyżka promieniowania w dalekiej podczerwieni? To wg mnie będzie wskazywało na hipotezę najprostszą, jednak kuriozalnie pominiętą w pracy Boyajiana i in. Nieregularne i dowolnie silne zaćmienia gwiazdy może powodować chłodna materia międzygwiezdna znajdująca się gdzieś na linii widzenia pomiędzy nami a odległą gwiazdą (KIC 8462852 znajduje się a 1500 lat świetlnych od nas). Innymi słowy: pył międzygwiezdny nie związany z tym obiektem; im bliżej nas, tym mniej go potrzeba by zakryć gwiazdę. Ta koncepcja przewiduje, że zaćmienia nie będą się powtarzać periodycznie, jest też weryfikowalna na inne sposoby. Jestem przekonany, że jedna z wyżej wspomnianych możliwości, w miarę postępu dopiero co rozpoczętych badań tej ciekawej gwiazdy zyska potwierdzenie.
Obcy z układu KIC 8462852
A co z zielonymi ludzikami zaproponowanymi przez Jasona Wrighta z uniw. Penn State, budowniczych hipotetycznej sfery Dysona zrobionej z wielkich paneli słonecznych orbitujących wokół KIC 8462852? Jest to najbardziej sensacyjne, szeroko omawiane w USA i na świecie, ale nietrafne 'wyjaśnienie' obserwowanej krzywej blasku gwiazdy, zaproponowane przez młodych entuzjastów obcych cywilizacji. Sądzę, że takie cywilizacje istnieją i znam argumenty naukowe za tym przemawiające, ale nie są to dowody. Metodologia nauki każe poczekać z sensacyjnymi doniesieniami na bezpośrednie dowody, i to tym mocniejsze, im bardziej szokujące ma być odkrycie. Tę zasadę przypisuje się Laplace'owi.
Takich dowodów jeszcze w chwili obecnej nie ma. Panele energetyczne wokół KIC 8462852 lub orbitalne miasta obcej cywilizacji nie byłyby chaotycznie półprzezroczyste, i dawałyby wg mnie zupełnie inne zaburzenia jasności, typowe dla obiektów całkowicie nieprzezroczystych. Mamy bardziej naturalne wyjaśnienia. Oczywiście, obiekt stał się modny i dla pewności astronomiczne oczy i uszy naszej cywilizacji zaczęły oglądać i nasłuchiwać, czy z kierunku hipotetycznych megastruktur orbitalnych na sferze Dysona nie dochodzą sygnały innej cywilizacji (projekt SETI i inne).
Obcy są zawsze podejrzani, gdy sprawy są bardzo niejasne. Jeden z kwazarów i pierwszy pulsar odkryte w latach 60-tych podejrzewano o związek z obcymi cywilizacjami. W przypadku pulsara, Jocelyn Bell, doktorantka z Cambridge, UK, odkryła jednak naprawdę zjawisko dużo bardziej zagadkowe niż nieregularne zaćmienia gwiazdy: błyski promieniowania co 1,3 sekund, krótkie i bardzo regularne. Nie było obiektów astronomicznych, z których mogłyby dochodzić, jeśli teoria względności Einsteina miała pozostać słuszna. Odkrycie ostrożnie przez wiele miesięcy przemilczano, nazywając w grupie dziwne źródło LGM-1 (Litle Green Men 1). Tak znaleziono pierwszą, szybko rotującą gwiazdę z fantastycznie gęstej materii neutronowej, a Jocelyn Bell odetchnęła, gdy odkryła kika następnych, podobnych, naturalnych obiektów - mogła wrocić do swego początkowego tematu pracy doktorskiej i obronić ją w terminie. Może gwiazda KIC 8462852 będzie nazywana LGM-2, co byłoby zresztą zgrabniejszą nazwą.
Wróżę dużą karierę koncepcji sfery Dysona wokół nietypowo przysłanianej gwiazdy w mediach i literaturze science-fiction. Widzieliśmy świetnie, na przykładzie sekty osób usilnie wierzących w zamach smoleński, że laikom bardzo chcącym uwierzyć w coś dowody nie są potrzebne. Tu też tak będzie. Wydumane wyjaśnienia pozornie dziwnego zjawiska będą współistnieć z coraz lepiej dowodzonymi obserwacyjnie i obliczeniowo modelami.