Można by pomyśleć: „Eee.. po co te mediacje?”. Jak będziemy chcieli, to przecież i tak się dogadamy… Brzmi to logicznie. Tak samo, jak teza, że „marketing to zawracanie głowy, bo ludzie, jak będą chcieli, to i tak kupią”. Prawda? Fakt, że dobrze prowadzone mediacje umożliwiają przełamanie impasu i rozwiązanie kosztownego dla obu stron konfliktu. Więc – dlaczego to działa?
Do wypracowania kreatywnych rozwiązań potrzebne jest holistyczne podejście
Przede wszystkim – emocje. Zdarzyło Ci się, że nawet chciałeś jakąś sprawę polubownie załatwić, przychodzisz „dogadać się”: mówisz „chciałbym, żebyśmy się dogadali, tylko” (i to wrzucasz swoją pretensję)”. I co słyszysz? Wzajemne oskarżenie.. Wtedy ty „taak??? Jak, tak to ( i tu jeszcze więcej zarzutów). Przeżyliście to? (Ha, ja też parę razy…) Właśnie tak to działa.. I, na skutek psycho-biologicznych uwarunkowań strasznie trudno od tego się uwolnić.
Wbrew temu, co zwykliśmy o sobie myśleć, nie zawsze zachowujemy się mądrze i racjonalnie. Tam, gdzie wchodzi w grę poczucie zagrożenia, zatracamy nasz rozsądek. Względnie niedawne prace nad strukturą mózgu wyjaśniły to zjawisko.
Okazuje się, że nasz mózg składa się z dwóch względnie niezależnych podsystemów. Jeden – oparty na działaniu kory mózgowej, daje nam możliwości „zaawansowanego” myślenia logicznego i kreatywnego. Wymaga on jednak – ze względu na przetwarzanie znacznych ilości informacji – względnie dużo czasu. Drugi, o pierwotnej naturze, zarządzany przez ciało migdałowate, działa w paradygmacie „walcz lub uciekaj”.
Wytworzył się on jako kluczowy element przetrwania w czasach prehistorycznych, gdy każdego dnia groziło nam pożarcie przez tygrysa szablozębnego czy napaść wrogiego plemienia. Podstawową zaletą tego podsystemu jest podejmowanie decyzji w ułamku sekundy: uderzyć – czy uskoczyć? W bardziej cywilizowanej formie przybiera to postać agresywnej selekcji informacji: „ileż to razy się ten typ podle wobec mnie zachował” czy „jak mu dowalić”? Co kluczowe, w sytuacjach postrzeganego zagrożenia niższe struktury mózgu „przejmują dowodzenie” i eliminują „zbędne dywagacje” innych komórek. Uczestnictwo mediatora umożliwia przełamanie tego cyklu.
Jest i kilka innych czynników, sprzyjających rozwiązaniu konfliktów w drodze mediacji:
• po pierwsze – sam fakt wyrażenia zgody, czy wyjścia z ofertą mediacji odbieramy (co ważne emocjonalnie) jako krok w naszą stronę;
• po drugie – w trakcie mediacji zarzuty mogą łatwiej być przeformułowane na „problemy do załatwienia”, co ułatwia ich rozwiązanie;
• po trzecie – w negocjacjach konfliktowych nieomal każda propozycja drugiej strony jest traktowana podejrzliwie, często niechętnie;
• wreszcie, udział mediatora ułatwia znajdowanie kreatywnych, obustronnie korzystnych rozwiązań (na które w ogniu sporów nie ma czasu ani klimatu).
Jak to zrobić? Jak znajdować rozwiązania satysfakcjonujące obie strony? O tym następnym razem..