Przez całe nasze życie ciało jest ważne, ale z upływem czasu inaczej rozkładają się akcenty. Dzieci zwracają uwagę na jego sprawność. Czy chłopcy różnią się tu jakoś od dziewczynek? W dzisiejszym świecie samo postawienie takiego pytania może wywołać z lasu potężnego wilka. Wilczycę też. No ale jak z tym jest? Tak szczerze..?
Tych kilka najbliższych postów poświęconych będzie świadomości ciała. Czy dla Ciebie droga czytelniczko lub czytelniku ma jakieś znaczenie, że twoje ciało ma płeć? Czy w kwestii świadomości własnego ciała, twojego stosunku do niego, czucia tego ciała i wyobrażeń o nim płeć coś znaczy, czy raczej jest nieistotnym detalem? Jeśli tak (albo jeśli nie), to od kiedy?
Kiedy to się zaczęło?
Wydaje się, że dla szkolnej dzieciarni jakieś znaczenie to ma. Mniejsza tymczasem o pytanie dlaczego. Dość, że tak jest.
Silniejsi, sprawniejsi chłopcy mają dość komfortową sytuację. Łatwo lubić takie ciało i identyfikować się z nim. Ale jak lubić ciało które nas ciągle zawodzi? Które nie jest dość dobre? Zbyt słabe by się skutecznie mocować, zbyt małe by się obronić, za ciężkie by się wspinać na drzewo, zbyt niezgrabne żeby szybko biegać. Kiedy zawodzi po raz kolejny robi się to co najbardziej oczywiste. Przestaje się wierzyć, że da się cokolwiek tu zmienić. No więc zmienia się reguły. Nie chce się być ciałem. Już lepiej samym mózgiem. Duszą. Ideą. Czyta się książki, ogląda filmy, gra w gry na komputerze. Nie można wygrać w piłkę kopaną, ale wciąż można wygrać w klikaną. Ciało jest tylko po to, żeby nosić głowę.
Z czasem może się okazać, że ta decyzja strategicznie nie była taka zła. Dzisiejsze społeczeństwo docenia liderów sportu pod warunkiem, że są mistrzami świata. Jeśli są tylko mistrzami klatki schodowej ich kariera dochodzi do swojej granicy w okolicach połowy gimnazjum. Dalej jest tylko gorzej. Z mniej sprawnym chłopakiem który zainwestował w głowę zamiast w mięśnie jest dokładnie odwrotnie, ale trzeba wielu lat by to stało się jasne dla niego i te lata wcale nie są lekkie. Dlatego zapomniane, zanegowane w ten sposób ciało magazynuje wiele wspomnień bólu. Zawstydzenie, strach i poczucie bezradności z dzieciństwa kiedy fizycznie sprawniejsi rówieśnicy chłopaka nie oszczędzali przechowywane są w formie fizycznych blokad i usztywnień. Czasem w formie zdecydowanej niechęci do wszystkiego co z ciałem się wiąże. Bywa, że i z niechęcią do całej materialnej, pierwotnej części rzeczywistości.
Dziewczynki też się mocują, ale jakby rzadziej. Mimo to ciało jest tu nie mniej ważne. Nie wszystkie są równie ładne a wciąż to porównują. Oczywiście nie każda to robi, ale tych porównujących jest dość, by niekorzystnie porównywana zapamiętała to na resztę życia. Jeśli moje ciało jest ładne i wiem to, to akceptuję fakt, że w jakiejś części jestem właśnie ciałem. Ale jeśli nie jest ładne? To ciałem nie jestem? Może tak się da..? Nie dbam o nie. Nie ubieram, nie podkreślam.. Ludzie szukają gier, których reguły dają jakieś szanse. Jeśli coś sprawia, że śmieją się ze mnie, dokuczają mi albo nie chcą mi poświęcać uwagi czy mnie podziwiać, to tego czegoś nie lubię. Skoro nie lubię, to nie chcę tego czuć.
Bardzo wiele naszych dziecinnych wspomnień ustalania grupowej hierarchii ma związek z ciałem i jego właściwościami. W oczywisty sposób przekłada się to na nasz stosunek do niego. Zatem także na nasz stosunek do wysiłku, do diety, sportowego wyczynu, doznań które płyną z ciała, na sposób w jaki poruszamy się lub tańczymy. Powrót do ciała po latach, podjęcie kiedyś niepodjętej rękawicy może mieć wielki terapeutyczny sens. Ktoś uznał, że ciało zawsze będzie tą częścią jego życia, o której lepiej zbyt wiele nie myśleć. Ale po latach na skutek jakichś wzmacniających doświadczeń nabiera na tyle pewności siebie, by spróbować raz jeszcze zmierzyć się z tym i osiąga sukces. To często się zdarza. Wiele lat temu pewien mój kolega opowiadał mi, że przez całe dzieciństwo borykał się z etykietką okularnika. Miał bardzo poważne niedowidzenie i potężnie ograniczało to jego sprawność i życiowe możliwości.
Nawet nie uświadamiał sobie jak bardzo wpływa to na sposób widzenia własnej osoby, dopóki nie dowiedział się, że wadę można zoperować. Kiedy to zrobił, kompletnie zmieniło to jego życie. Jak opowiadał, w ciągu roku stał się zupełnie inną osobą. Dla niego samego było zadziwiające, że zmieniła się nawet jego hierarchia wartości. Życiowe plany, ambicje, zainteresowania.. Wszystko. Uwolnił się zupełnie nowy, nieznany mu wcześniej potencjał. Zmiana nie dotyczyła wyłącznie widzenia. Wszystko jest połączone ze wszystkim jak w mozaice. Przekręcisz jeden kamyczek i całość układa się w inny obrazek.