Niektórym czytelnikom mojego ostatniego wpisu[/url] sporo kłopotu sprawiło zrozumienie zdania - Przez wystarczającą chwilę czasu nie pytajmy o winnych wykrycie, ale kto tylko potrafi się od tego powstrzymać niech patrzy na to, co się stało duszą bezbronną wobec nieszczęścia.
Gdzieś pomiędzy - blog o ludzkim pomiędzy: ciałem a duszą, umysłem i rozumem, sercem i afektem
Przynajmniej zwyczajna ludzka chęć bycia rozumianym przez innych przynagla mnie do przystępniejszego wyjaśnienia tego, co miałem na myśli pisząc owe słowa. Były one i pozostają niezobowiązującym apelem, który wydobyłem z duszy na wieść o katastrofie kolejowej nieopodal Szczekocin. Przeczuwając, że również ta tragedia nie powstrzyma gwałtownej fali niemądrych wypowiedzi o wydarzeniach, jakie zwykliśmy nazywać nieszczęśliwymi wypadkami, postanowiłem przeciwstawić im myśli wyższej próby.
Głupota bowiem w tym głównie się przejawia, iż nie trawi czasu na myśleniu. Każe nam w pośpiechu nabrać rozwagi z jej płytkiej studni braku umiejętności opierania się pokusie odruchowego poszukiwania winnych nieszczęścia. Tymczasem mądrość zaczerpnięta z czystego źródła przez wystarczająco długą chwilę czasu zatrzymuje nas w bezbronnym zapatrzeniu w pobojowisko po tragedii, abyśmy nie mniemali, że nie wygnano nas z raju.
Simone Weil, do której myśli odwoływałem się poprzednio napisała jeszcze: Najistotniejsza wielkość chrystianizmu płynie stąd, że nie szuka on na cierpienie nadprzyrodzonego lekarstwa, ale, że chce je w nadprzyrodzony sposób wykorzystać. Nie ma oczywiście obowiązku podzielania chrześcijańskiego pojmowaniem wydarzających się nieszczęść. Jednakże jeśli ktoś poszukuje mądrości w sposób rzetelny sam nakłada na siebie obowiązek zrozumienia poglądów odmiennych niż własne.
Innymi słowy absurdalnym jest mieć za złe tubylcom ich własną mowę samemu będąc przybyszem z obcego kraju, ponieważ wówczas niezrozumiałość okazuje się niezrozumieniem. Może tym razem wyraziłem się jaśniej i uniknę podejrzeń o „rydzykowe” gadanie (co jedynie mnie ubodło w komentarzach)?