Występ Michaela Phelpsa w Pekinie był imponujący. A wręcz oszałamiający. Tamte zawody pływackie przeszły do historii. Tegoroczne też - to tu fenomenalny amerykański pływak pobił rekord rekord Larisy Latyninej i stał się absolutnie i bezsprzecznie najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w histrorii. To tu skończył karierę. Ale tym razem było wiele gwiazd. Nowych i starych. Ale głównie nowych. I sensacyjnych.
Spojrzenie fana na codzienne wydarzenia w sporcie i spojrzenie fanatyka na Igrzyska Olimpijskie
Człowiek Phelps. Czwarte miejsce na 400 metrów zmiennym w pierwszym dniu. Zaledwie srebro na 4x100 metrów dowolnym, tutaj człowiekiem okazał się Ryan Lochte, który przegrał ostatnią setkę z Francuzem Agnelem. Potem wielka, co tu dużo pisać, klęska, czyli srebro na 200 metrów motylkiem, gdzie nastąpił wybuch nowej gwiazdy - Chada le Closa z RPA. I wybuch płaczu, gdy stał na najwyższym stopniu podium. Pierwszy złoty medal Phelpsa dopiero czwartego dnia zawodów. Pierwszy złoty indywidualny - szóstego. Nie ma dominatora. Owszem, zdobył 6 krążków 4 złote, 2 srebrne, można już śmiało nazwać go zdobywcą największej liczby zwycięstw na tych igrzyskach. Ale to nie ten robot z Pekinu.
Ale mniejsza o to - Michael Phelps, wyprowadzając reprezentację swojego kraju na pierwsze miejsce na trzeciej zmianie złotej sztafety 4x100 zmiennym, skończył karierę. I może być z niej dumny, jak nikt inny na świecie.
Ryan Lochte takich sukcesów jak Phelps nie ma, kariery nie kończy, więc nie będzie żadnych ale. Z Agnelem przegrał nie tylko sztafetę, ale i 200 metrów dowolnym. Przegrał też z Koreańczykiem Parkiem i Chińczykiem Sunem, którzy wspólnie zajęli w tym wyścigu drugie miejsce. No dobrze, 2 złota, 2 srebra, i brąz zdobył, ale w to czwarte miejsce nikt nie mógł uwierzyć.
No własnie - niesamowity Yang Sun. Srebro na 200 metrów, złoto na 400 i 1500 metrów. Plus brąz w 4x200. Wszystko w stylu dowolnym. Nie mniej imponujące niż sukcesy amerykańskich tytanów. Połączyć 200 i 1500... I jeszcze ten finał na najdłuższym dystansie. I nie chodzi o końcówkę, czy o emocje na trasie. Owszem, rekord świata - brawo. Ale gdy przed startem popełnił absurdalny falstart... Wskoczył do wody sam, inni zawodnicy tylko odwrócili głowy... Sadząc po tym, jak zamarłem ja, mniemam, że chińskim kibicom na chwilę zatrzymało się serce. Oczywiście okazało się, że, nie po raz pierwszy, zawiniła aparatura. Ale ta cisza na hali, ta zdumiona twarz Chińczyka. Ale skoncentrował się. Na kwadrans. Gdy dopłynął do mety było wściekłe uderzanie pięściami o wodę, kilka sekund później łzy... a w Państwie Środka zapewne zaczęto o nim pisać poematy. Z resztą może i nie tylko tam.
I kolejne wydarzenie, kolejny szok. Rodaczka Suna, Ye Shiwen. Rocznik 1996. Nowa rekordzistka świata w morderczej konkurencji 400 metrów stylem zmiennym. Wszyscy złapali się za głowy. Zaraz oczywiście podniósł się krzyk, ża na pewno na dopingu. Bo Chinka - jeszcze kilka, kilkanaście lat temu młode gwiazdy, które zaczęły zdobywać medale w tym wieku były po prostu bohaterkami. Nawet nie dziwię się, że wielu ludzi tak pomyślało. Bo wynik jest aż absurdalnie niesamowity. Ale żeby krzyczeć o tym dookoła?
Choć i złoty medal jeszcze młodszej pływaczki, Amerykanki Kate Ledecky na równie morderczym dystansie 800 metrów stylem dowolnym wzbudził trochę podejrzeń. Ale po co o tym mówić? Jeśli nie została przyłapana teraz, to już nikt nigdy nie będzie mógł z absolutną pewnością stwierdzić, czy coś było na rzeczy. Będa najwyżej domysły, które nikomu niczego dobrego nie przyniosą. Florence Griffith-Joyner, Lance Armstrong... może to za grube przykłady, jak na te nastolatki, ale póki nie wypłynie coś na kształt NRDowskiego programu wspomagania sportowców, to takie publiczne dyskusje są bez sensu. Ale jeśli odpowiednie organy mają jakiś przyczynek do śledztwa - niech działają. Ja jednak za odpowiedni organ się nie uważam.
Ale największy szok wywołała chyba Ruta Meilutyte. Tym razem nikt o szprycowaniu nie mówi, 100 metrów klasykiem zostało widocznie uznane za realne dla 15-latki. Ale zostawmy doping: Litwinka? Chinka, Amerykanka..., ale Litwinka? Trenuje w Wielkiej Brytanii, ale Litwinka? To pierwszy medal w pływaniu w historii tego kraju. No i Meylutyte nikt nie znał przed igrzyskami. Teraz znają ją wszyscy. I mam nadzieję, że znać ją będą przez wiele lat. No bo czemu mamy na pływalniach słuchać w kółko hymnów USA, Australii, Francji i Chin?
Missy Franklin. Stawiając ją obok Ye, Ledecky i Meilutyte można nazwać ją weteranką - w maju skończyła 17 lat. 4 złote medale, 1 brąz. To ile tych medali ma Michael Phelps?
Kibice zaangażowani mogli wyłysieć z nerwów. Niezaangażowani (którymi, chcąc, nie chcąc, byliśmy) - od łapania się za głowy. Zobaczymy, czy młode pokolenie pływaczek utrzyma się w czubie. Zobaczymy co zrobią Australijczycy, którzy zdobyli tylko jeden złoty krążek. Co będzie, to będzie, ale tego co było już nikt nam nie odbierze. No i pojawia się jeszcze jedno pytanie. Czy Michael Phelps nie stwierdzi za rok, czy dwa: a może jeszcze jedne igrzyska?