Nie jest przejawem żadnej antyrosyjskiej fobii przekonanie, iż Polska musi uniezależnić się rosyjskiego gazu, który z punktu widzenia Putina jest przede wszystkim środkiem do realizowani mocarstwowej polityki Rosji. Alternatywą może tu być dla nas gaz łupkowy. Ale Rosja też o tym wie. I podejmuje kontrdziałania.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Jak podał (przytaczam za „gazeta.pl” z 20.06.2014) sekretarz generalny NATO Anders Rasmussen – osoba, choćby z racji zajmowanego stanowiska, bardzo wiarygodna – wywiad rosyjski poprzez tajną współpracę z organizacjami ochrony środowiska na Zachodzie, próbuje dezinformować tamtejszą opinię publiczną i w konsekwencji zablokować eksploatowanie gazu łupkowego w Europie.
Takie organizacje jak Greenpeace i Friends of the Earth zaprzeczyły tym sugestiom, ale – zważywszy, że zdaniem Rasmussena akcja rosyjskich agentów jest niezwykle wyrafinowana – ekolodzy z tych organizacji mogą nawet nie do końca zdawać sobie sprawę, kto usiłuje na nich wpływać.
Dla nas to brzmi to bardzo groźnie. Od paru lat widzimy, jak w krajach starej Unii narastają „antyłupkowe” nastroje. Polskę czeka jeszcze trudna batalia, by regulacje europejskie dotyczące wydobywania gazu z łupków były po naszej myśli. A niestety – tak jak to było za czasów Lenina, tak i za czasów Putina, Rosja zawsze znajdzie na Zachodzie „pożytecznych idiotów”, którzy będą z ochotą gardłować w jej interesie. Tym razem będą przekonywać, że zależny od Rosji gazociąg Nord Stream po dnie Bałtyku jest bardziej ekologiczny i bezpieczny niż niezależne od Rosji łupki.