Uniewinnienie Piotra „Starucha” Staruchowicza, nieformalnego szefa „kiboli” Legii, oskarżanego przez prokuraturę na podstawie zeznań wątpliwej wiarygodności świadka koronnego o przemyt narkotyków z Holandii, pokazuje jak bardzo w Polsce jest nadużywana instytucja aresztu tymczasowego.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
O sprawie „Starucha” już pisałem w tym miejscu (19.12.2012). Spędził on w areszcie tymczasowym osiem miesięcy. Dziś wiemy – na podstawie wyroku sądowego – że na osiem miesięcy za kratami zamknięto człowieka niewinnego. Inny kibic/”kibol” Legii Maciej Dobrowolski w podobnej sprawie, opartej na podobnej „sile” dowodów, jeszcze oczekuje na wyrok sądu. Od października 2015 roku odpowiada co prawda z wolnej stopy, ale wcześniej w areszcie spędził aż 40 miesięcy!
Prawicowe media bardzo nagłośniły sprawę obydwu kibiców, gdyż widziały w nich ofiary platformowych represji. Być może mają rację – wszak „Staruch” bardzo publicznie, bo na stadionie, dawał wyraz swojej niechęci do rządu Donalda Tuska – ale jeśli ktoś chciałby areszty wydobywcze i manipulacje dokonywane na świadkach koronnych utożsamiać z rządami Platformy, to dokonywałby olbrzymiego nadużycia.
Oto bowiem niespełna tydzień temu prawomocnie uniewinnieni zostali byli warszawscy samorządowcy utożsamiani z tzw. układem warszawskim. Oskarżani byli na bardzo podobnej zasadzie – głównym świadkiem oskarżenia była osoba, która dopuściła się poważnych przestępstw i za cenę radykalnego złagodzenia wyroku gotowa była zeznawać wszystko, czego tylko oczekiwała od niej prokuratura. A jednocześnie, w ramach tzw. aresztu wydobywczego, pomówionych samorządowców „tymczasowo” aresztowano. Używam cudzysłowu nieprzypadkowo, skoro jeden z nich, były zastępca prezydenta Warszawy w b. Gminie Warszawa-Centrum Paweł Bujalski, teraz prawomocnie uniewinniony, spędził w areszcie ponad 400 dni!. A działo się to wszystko w czasach pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości, gdy pod rządami Kaczyńskiego i Ziobry budowano niesławnej pamięci IV RP. To wtedy właśnie zaczęło się całe zło: upolitycznianie prokuratury, prowadzenie śledztw na polityczne zamówienie, nadużywanie instytucji świadka koronnego do tego stopnia, iż dzisiaj jest to narzędzie prawne całkowicie skompromitowane, szafowanie bez umiaru tymczasowymi aresztami zgodnie z zasadą „posiedzi to zmięknie i zezna co chcemy”.
Swoją drogą, to bardzo smutne, iż możemy się licytować, pod jakimi rządami aparat ścigania i wymiar sprawiedliwości degenerował się bardziej. Czy, na przykład, rekordowe pod względem dni, miesięcy i lat były areszty wydobywcze pod rządami PiS-u, czy raczej wtedy, gdy rządziła PO?
Widząc skalę tych wynaturzeń trzeba przyklasnąć inicjatywie Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie zgodności z Konstytucją dwóch artykułów Kodeksu postępowania karnego regulujących zasady tymczasowego aresztowania. Rzecznik stoi na stanowisku, iż dopóki wina oskarżonego nie zostanie udowodniona, należy go uważać za niewinnego, zatem nie ma uzasadnienia warunkowanie aresztu jedynie taką przesłanką, jak zagrożenie wysoką karą. Ponadto rzecznik uważa, iż ustawa powinna określać górną granicę tymczasowego aresztowania.
Trzeba mieć nadzieję, iż Trybunał Konstytucyjne najpierw sam się obroni na tyle, by mógł w rozsądnym czasie i w sposób dotąd przyjęty rozstrzygnąć ten bardzo ważny z punktu widzenia naszych wolności obywatelskich wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich.