Prawo i Sprawiedliwość, które w wyborach samorządowych 2014 roku wygrało w Pabianicach 13 mandatów na 23, a rok później, w wyborach parlamentarnych, potwierdziło swój prymat zdobywając prawie 33% głosów (wobec 27 procentowego wyniku Platformy) właśnie poniosło w tym mieście spektakularną porażkę.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Najpierw, było to pół roku temu, „urwało” się PiS-owi czworo jego radnych. Wbrew stanowisku swojego klubo poparli oni wniosek o absolutorium dla prezydenta miasta. Niepokornych usunięto z partii i klubu. Przewodniczący pisowskiego klubu radnych tłumaczył, że takie właśnie decyzje należało podjąć, gdyż byli to „ludzie nielojalni wobec partii”.
Gdy już pan przewodniczący pozbył się nielojalnych kolegów, okazało się, że jeszcze większy problem ma Prawo i Sprawiedliwość z nim samym. Otóż nie napisał on w swoim oświadczeniu majątkowym, iż szefuje stowarzyszeniu, które lokal odnajmuje od miasta. Nie jest to poważny grzech, ale w polskich realiach prawnych oznacza złamanie ustawy antykorupcyjnej i skutkuje wygaśnięciem mandatu.
Wybory uzupełniające rozpisane zostały na 4 grudnia. Lokalny KOD dogadał się z PO, Nowoczesną i SLD efektem czego było poparcie wspólnego kandydata Dariusza Cymermana. Zmierzyć się on musiał z … byłym przewodniczącym klubu radnych PiS, który ciesząc się nieoficjalnym wsparciem PiS-u, postanowił ponownie powalczyć o mandat. Były przewodniczący, który w 2014 roku dostał prawie 32% głosów, teraz otrzymał ich ledwie 14%. Wybory zdecydowanie wygrał Dariusz Cymerman zyskując aż 72 procentowe poparcie.
Oczywiście Pabianice, a zwłaszcza jeden, liczący niewiele ponad 2 tysiące wyborców okręg, to nie Polska. Można także podejrzewać, iż wynik PiS-u byłby lepszy, gdyby partia wystawiła innego kandydata i jednoznacznie go poparła. Ale niewątpliwe to, iż KOD, Platforma, Nowoczesna i SLD potrafiły się w Pabianicach dogadać co do wspólnego kandydata i dzięki temu wygrać – jest lekcją, którą warto przyswoić na każdym szczeblu i w każdym zakątku Polski.