Wystarczy odwiedzić dowolną (i – jak to o tej porze roku – najpewniej hektarową) ekspozycję z zabawkami w którymś z centrów handlowych, by zrozumieć, dlaczego w naszym świecie dorosłych równość płci jest nadal bardziej postulatem niż rzeczywistością.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Z jednej strony mamy propozycję dla chłopców. Pierwsze wrażenie – chłopcom przynależna jest pełna paleta kolorów, no może z wyjątkiem różu. Druga refleksja – co za wybór! Mamy tam przeróżne klocki, mamy olbrzymią ofertę z Legolandu – możemy zbudować wszystko co stoi, jeździ, pływa i lata. Oprócz tego oferta zawiera liczne, od tanich po drogie, modele kolejek, miniatury samochodów. I wreszcie przeróżne zestawy tzw. „małych inżynierów”, z których stworzyć można wszelkie cuda współczesnej techniki.
A potem nasz wzrok przyciąga olbrzymia plama różu – a dokładniej jaskrawego różu, zgniłego różu i odpychających odcieni fioletu. Już wiemy, że wkroczyliśmy w świat, w którym kształtowane są role społeczne i poczucie estetyki dziewczynek. W tej różowo-fioletowej ofercie znajdziemy lalki-niemowlęta i lalki-strojnisie, zestawy kuchenne i „małe fryzjerki”, a dla dziewczynek co to najbardziej lubią dbać o porządek w domu możemy nabyć nawet małe różowe odkurzacze i małe różowe pralki.
Świat chłopców i świat dziewcząt w sklepie z zabawkami pokazuje jednoznacznie, że w życiu dorosłych to mężczyźni mają zarabiać pieniądze (np. budując coś z klocków tzn. z cegieł) a dziećmi i kuchnią zająć się mają kobiety. Aż dziw bierze, że niektóre kobiety robią prawo jazdy, bo sklep z zabawkami jasno wskazuje, że samochód to wyłącznie męska sprawa.
Zdaje się jednak, że rzeczywistość będzie te zabawki coraz częściej mieszać i wymieniać.