Premier Francji podatkową emigrację Gérarda Depardieu do Belgii nazwał zachowaniem „żałosnym i niepatriotycznym”. Gerarda Depardieu nie można potępiać. Bo żałosna i idiotyczna jest decyzja nowych francuskich władz, by najwyższe dochody opodatkować 75% stawką.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Takich ludzi jak Gerard Depardieu należy szanować. To oni napędzają gospodarkę i dają miejsca pracy. Aktor mówi, że zapłacił już 140 mln euro podatków i samo to pokazuje jak przydatny jest on dla ogółu. Warto zauważyć, że Gerard Depardieu nie ucieka do jakiegoś podatkowego raju. Swoją decyzją, by „osiąść” w przygranicznej belgijskiej wiosce zdaje się mówić, że akceptuje zasadę, iż bogatsi płaca wyższe podatki – bo w Belgii aktor od znakomitej większości swoich dochodów zapłaci i tak bardzo wysoką, bo aż 50% stawkę. Depardieu protestuje przeciwko podatkowej grabieży – a 75% podatku, który wprowadził w Francji prezydent Hollande inaczej nazwać się nie da.
Chłop pańszczyźniany w najczarniejszych czasach musiał na rzecz swojego pana pracować 116 dni w roku czyli – dalece rzecz oczywiście upraszczając – oddawał mniej niż 1/3 tego co wypracował. To, że pańszczyzna nie była wyższa nie wynikało z dobrego serca feudalnych właścicieli. Oni po prostu zdawali sobie sprawę, że mocniejsze przykręcenie śruby może przynieść efekty odwrotne od zamierzonych. Ale dzisiejsze władze francuskie zdają się wierzyć w zbawienne skutki przykręcania podatkowej śruby. Nie zauważają, że setki przykładów z historii pokazały, że opodatkowywanie ponad rozsądną miarę bogatszych po to, by urzędnicy mogli następnie rozdawać uboższym (oczywiście po wcześniejszym pokryciu wysokich kosztów administracji) jest rozwiązaniem chybionym.
Trudno dzisiaj wyrokować, czy podatkowy populizm obowiązujący dzisiaj we Francji okaże się w przyszłości nic nieznaczącym epizodem, czy też na lata podważy obraz tego państwa jako miejsca do którego, a nie z którego się migruje. Pocieszające jest, że wszystkie lewicowe utopie wcześniej czy później padały – przede wszystkim dlatego, że były gospodarczo niewydolne i jako takie nie potrafiły skutecznie reagować na społeczne wyzwania.
Gigantyczne podatki dla zamożnych nie mają nic wspólnego z pomocą dla uboższych i sprawiedliwością – nawet jeśli nazwiemy ją społeczną. Nowocześnie myślący socjaliści dawno się już przekonali, że to wolny rynek, konkurencja i promocja przedsiębiorczości pomagają państwu zdobywać pieniądze na cele społeczne. Szkoda tylko, że we Francji – a bardzo Francję lubię – rządzą odporne na tę wiedzę lewicowe dinozaury.