Wyborcze obietnice a także zapowiedzi w rządowym expose trzeba składać rozważnie, by nie zarzucono nam głupoty lub świadomego kłamstwa. Głupotą jest na przykład obietnica obniżenia bezrobocia do zera – bo nie dość, że poziom bezrobocia głównie zależy od czynników, na które rząd ma niewielki wpływ, to zerowe bezrobocie występuje chyba tylko w Korei Północnej. Kłamstwem jest natomiast składanie obietnic, z których rząd się potem wycofuje – mimo, że miał instrumenty, by je zrealizować.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Platforma obiecywała legalizację związków partnerskich. W kampanii wyborczej żaden platformowy konserwatysta nie kwestionował tej obietnicy, ale w sejmowym głosowaniu kilkudziesięciu posłów PO zagłosowało przeciw – nie dziwota więc, że Agnieszka Holland zarzuciła Platformie kłamstwo i zadeklarowała, że na „oszustów już więcej nie zagłosuje”. Bo ta obietnica Platformy nie była z gatunku „gruszek na wierzbie” - co świadczyłoby jedynie o głupocie polityków ją składających. To było proste zobowiązanie, którego realizacja leżała w możliwościach Platformy – o ile tylko dotrzymałaby słowa.
Podobnie jest ze sprawą z zupełnie innego podwórka. Oto Donald Tusk obiecywał w swoim expose reformę bardzo kosztownych emerytur górniczych (ponad 6,5 mld zł naszych, a nie górniczych pieniędzy rocznie). Według „Rzeczpospolitej” (5.03.2013) rząd Donalda Tuska – na razie w sposób jeszcze nieformalny – podjął już decyzję, by z reformy zrezygnować. Ta sprawa nie zależy od tego, jaki będzie wskaźnik Dow-Jonesa na nowojorskiej giełdzie czy od tsunami na Morzu Południowochińskim, tylko od woli rządu, by – dzięki posiadaniu sejmowej większości – tę niezbędną i obiecywaną reformę przeprowadzić. Jeśli rząd z obawy przed górniczymi protestami wycofa się z tego, oznaczać to będzie, że obietnica, którą zawarł w swoim expose premier Tusk, była – że użyję tu łagodnych słów – nieuczciwa i składana w złej wierze.
Wolę, gdy politycy obiecują „gruszki na wierzbie”. Nie odczuwam później zawodu, że na żadnej wierzbie ani jedna gruszka nie wyrosła, bo od samego początku wiedziałem, że to niemożliwe. Inaczej jest, gdy politycy (a w tym przypadku Platforma i Donald Tusk) zobowiązują się do przeprowadzenia określonych zmian w prawie – takich jak np. legalizacja związków partnerskich lub reforma emerytur górniczych. Bo gdy się potem z tego wycofują – ja czuję się po prostu oszukany.